Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 19

Obudziłam się na czymś wygodnym, ciepłym i ładnie pachnącym. Otworzyłam oczy i zobaczyłam śpiącego Louisa. Jego naga klatka pokryta tatuażami delikatnie i miarowo unosiła się. Z ust wydawało się ciche pochrapywanie, a jego ciemne włosy były poczochrane i odróżniały się od jasnej poduszki. Jego ręką oplatała moją talię a nogę przerzucił przez obydwie moje.Było mi bardzo dobrze i mimo wczesnej godziny byłam wyspana. Odgarnęłam mu delikatnie włosy z czoła, ale ten kochany kretyn obudził się i złapał moją dłoń a następnie pocałował jej wnętrze.
- Cześć kotek. - przywitał mnie całusem w policzek.
Wyswobodziłam się z jego objęć i po chwili leżałam na nim. Wyczułam coś twardego na moim brzuchu, a kiedy zorientowałam się co to momentalnie spaliłam buraka. Louis chyba zorientował się czemu jestem taka czerwona, bo zaczął się głośno śmiać.
- Kochanie to normalne. - śmiał się dalej. - Słodko wyglądasz jak jesteś zawstydzona. A fakt, że leżysz na mnie wcale nie pomaga.
Przekrecił mnie tak, że leżałam pod nim. Skurczybyk zaczął mnie łaskotać, a ja zaczęłam mu uciekać, co z tego, że nie mam łaskotek, z nim frajdą było praktycznie wszystko.
Zeszłam na dół, do kuchni i zaczęłam przygotowywać kanapki. Po parenastu minutach Lou zszedł do kuchni i od razu zaczął je jeść.
- To co z tymi zakupami? - zapytałam go kiedy już zjadł.
- A ty tak serio? - zapytał przestraszony. - Byłem raz na zakupach z siostrą, to była istna tragedia. Ale skoro chcesz, dla ciebie wszystko.
- Yeah -rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam.
Szybko założyliśmy buty i odjechaliśmy w kierunku galerii.

- Mogłam wziąść tamte. Były śliczne i niedrogie, chodzimy tu od trzech godzin, a dalej nic nie kupiliśmy. - powiedziałam zła. - Jestem strasznie głodna.
- Ty się słyszysz? Tamte? Miały brzydkie noski. Jak już tu jestem to ci przynajmniej kupię ładne buty. - mówił jak najbardziej poważnie.
- Ale ja już nie chcę żadnych butów ani czegokolwiek innego. Ja chcę do domu. - marudziłam.
On jednak kompletnie nie zważał na moje protesty i zaciągał to różnych sklepów. Jaki ten człowiek jest uparty!
Podał mi parę ślicznych, granatowych szpilek z dwoma złotymi paskami. Były przepiękne. Louis zabrał pudełko z właściwym rozmiarem i poszedł do kasy. Nie chciałam robić awantury w sklepie, dlatego grzecznie za nim wyszłam. Krzyczeć zaczęłam dopiero na korytarzu. Byłam zła i głodna.A głodna ja to naprawdę wredna osoba.
- Wkurzasz mnie, rządzisz się i robisz co chcesz. Nie pytasz się mnie o zdanie i robisz wszystko po swojemu. Jakbyś zapomniał to ja też tutaj jestem. I czemu zapłaciłeś mi za moje buty? - wygarnęłam mu zdenerwowana.
- Bo jesteś moją dziewczyną, a z tego co wiem to dziewczynom robi się różne prezenty. - odpowiedział rozbawiony.
- Tak, tylko tych dziewczyn się nie ignoruje. A tak poza tym to ja nie jestem twoją dziewczyną. - odpowiedziałam ostro. Byłam wściekła i po prostu smutna. - Odwieź mnie do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro