Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 14

Po tym całym wymienianiu śliny nie było żadnych niezręczności czy coś. Czułam się z nim jak z Maxem, jak chciał to był słodki i uroczy, tylko przy Maxie nie czułam tych pieprzonych motylków. Całą drogę rozmawialiśmy o jakichś głupotach, ale nie ważne o czym, ważne z kim.
Odwiózł mnie pod same drzwi, a na koniec życzył dobranoc i dał słodkiego buziaka w czoło. W sumie to mogłabym mieć takiego męża.

Następnego ranka przywitała mnie rutyna. Praca, zakupy i do Maxa, jak za starych, dobrych czasów. Chłopak przytulił mnie mocno, wydawał się smutny.
- Ej, ziom co się stało? I nie wciskaj mi kitu, że nic. Przecież widzę. Chodzi o dziewczynę? - zapytałam żartobliwie, no bo on się tym nigdy nie przejmował. Jak to mawiał było minęło. Ale rym razem wkroczyłam na delikatny temat.
- No bo Katy mnie rzuciła, a najlepsze jest to, że ja się w niej chyba tak serio zakochałem, a wiesz co jest najśmieszniejsze? Okazało się, że miała dziewczynę- tę kelnerke z "Nero".- przytulił się do mnie i ... rozpłakał.
Niezręcznie poklepałam go po plecach.
- Jak nie ta to inna. - uśmiechnęłam się. - Znajdą się miliony chętnych.
- Ale ja chcę tą. - stanowczo powiedział.
- Oj no to nie wiem, pogadaj z nią czy coś. - odpowiedziałam. - Zamawiamy pizzę? No dawaj, zapomnimy o problemach, a w kuchni masz chyba wódkę.
- Skąd ty wiesz co ja mam w kuchni? - zapytał już wesoło. Uff jak dobrze, nie umiem pocieszać smutnych ludzi.
- Tak jakoś wyszło. - pokazałam mu język i wybrałam numer do pizzerii.
Godzinkę później byliśmy najedzeni i o wiele bardziej szczęśliwi. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy, dlatego też pożegnałam się z przyjacielem i ruszyłam w kierunku domu. Kiedy już miałam otwierać drzwi nagle zadzwonił telefon. Odebrałam go nie patrząc kto dzwoni.
-- Halo?
- Umm hej, to ja.
- Który ja?
- No ten najseksowniejszy.
- Idioto gadaj albo się rozłaczę.
- No Louis.
- Ou no hej.
- Charlotte czy uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną na randkę ... jutro.
Zaśmiał się tak ślicznie.
A moje serce biło mocno i ono biło tylko dla niego ...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro