♀ [Wenus]
a/n; dziś trochę późno, przepraszam, miałam... zakręcony dzień
co u Was?
***
Haneul usiadła na krześle i zaczęła wyjmować książki, podczas gdy Hoseok pakował swoją torbę. Po raz kolejny przepraszał, bo zapomniał o treningu, a dziewczyna tłumaczyła mu, że to przecież nic takiego. Każdemu się zdarza o czymś zapomnieć, taka była kolej rzeczy. Nie miała zamiaru się na niego gniewać, przecież nie było o co.
Nie widziała problemu w tym, żeby na niego poczekać. Może przez tę godzinę da radę coś wymyślić? Czuła się tutaj dobrze, zapewne przez to, że Junga otaczała miła i pozytywna aura; w jego towarzystwie po prostu nie można było być smutnym, na pewno nie przez długi czas.
Życzyła mu powodzenia na treningu i pomachała na pożegnanie. Kiedy została już sama, z westchnieniem spojrzała na biurko oblężone tomami, zeszytami i czymś do pisania. Wyciągnęła z piórnika ołówek i otworzyła notes na pustej stronie. Od czego powinna zacząć? Miała wrażenie, że jej głowę opuściły nagle wszystkie pomysły, jakie znajdowały się w niej jeszcze sekundę temu.
Otworzyła jedną z książek na losowej stronie. Trafiła na mapę gwiazdozbiorów nieba północnego. Nie musiała nawet patrzeć na podpisy, znała wszystkie nazwy na pamięć. Gdy jej wzrok znalazł Kasjopeję, spojrzała na kartę notesu i zaczęła rysować. Powoli, bardzo dokładnie, jakby od tego, czy gwiazdy będą leżały w odpowiedniej odległości, zależało jej życie. Na dłużej zatrzymała się przy Navi, chcąc jak najlepiej pokazać, że to najjaśniejsza gwiazda w konstelacji.
Po Kasjopei przyszedł czas na trochę mniejszego Cefeusza. Była zbyt zajęta, żeby zwrócić uwagę na to, że ktoś otworzył drzwi i wszedł do pomieszczenia. Zorientowała się, że ma towarzysza, dopiero, gdy ten odchrząknął.
Natychmiast spojrzała w stronę drzwi. Stał w nich Yoongi z ramionami skrzyżowanymi na piersi.
— Hoseoka nie ma — powiedziała, sądząc, że właśnie o to chodzi chłopakowi.
Można wyobrazić sobie jej zdziwienie, gdy Gloss mruknął, że wie, po czym usiadł na wolnym krześle obok niej. Patrzyła na niego przez chwilę, a on, gdy poczuł się zbyt przytłoczony jej spojrzeniem, nawiązał kontakt wzrokowy. Wiedział, że to ona pierwsza odwróci głowę.
I nie mylił się, chwilę później Haneul przygryzała wargę i zajmowała się bazgraniem na kartce. Przez kilka minut po prostu siedział w bezruchu, patrząc z boku. Potem jednak zaczęło mu się zwyczajnie nudzić. Kręcił się na krześle jak małe dziecko.
— Przestań, do jasnej cholery — warknęła w końcu dziewczyna. Skrzypienie starego siedzenia działało jej na nerwy, a gdy rysowała, potrzebowała ciszy. Taki był wymóg, inaczej nie potrafiła narysować nawet prostej linii. — Siedź tu, jeśli chcesz, ale, błagam, bądź cicho.
On jedynie przytaknął, starając się powstrzymać chytry uśmieszek, który cisnął mu się na usta. Niezbyt wiedział, dlaczego, ale lekkie denerwowanie Haneul mu się podobało. Z jakiegoś dziwnego powodu czerpał z tej czynności przyjemność. Może i to zachowanie było dziecinne, ale przecież każdy z nas jest dzieckiem, w mniejszym czy większym stopniu.
Przysunął się bliżej i spojrzał jej przez ramię. Rysowała teraz Wielką Niedźwiedzicę, a jego oczy zrobiły się większe z wrażenia. Musiał przyznać, że miała talent — gdyby nie widział, jak rysuje, mógłby śmiało sądzić, że to praca jakiegoś znanego artysty albo grafika komputerowa.
— Wow — szepnął tak cicho, że gdyby Haneul siedziała trochę dalej, nie byłaby w stanie tego usłyszeć. — Brawo.
I, choć czuła się zbita z tropu nagłym komentarzem chłopaka, podziękowała, rumieniąc się lekko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro