Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☿ [Merkury]

a/n; dziś dodaję wcześniej, bo potem pewnie zapomnę...

co u Was? macie ferie?

***

Jęknęła cichutko, zapinając pasy. Nie podobało jej się to, że musiała siedzieć w jednym miejscu z małomównym Yoongim. Chociaż... wizja spaceru w deszczu podobała jej się jeszcze mniej.

W kabinie panowała bardzo niezręczna cisza. Żałowała, że Hoseok nie pojechał z nimi. Wtedy nawijałby przez całą drogę, więc przynajmniej coś by się działo. Poza tym, był jedynym powodem, przez który ta dwójka się poznała i wylądowała razem w samochodzie.

Haneul nie mogła jednak zaprzeczyć, że była wdzięczna koledze z klasy.

Do tej pory chłopak jedynie zapytał, gdzie ma jechać i na tym skończyła się ich rozmowa. Spodziewała się, że tak zostanie do końca jazdy, ale nagle Yoongi przerwał ciszę:

— Więc... — chrząknął. — Chodzisz do tej samej klasy z Hobim i robicie razem jakiś projekt, tak?

Zamarła na chwilę. Jego głos wydał się jej lekko skrzekliwy, ale w taki pozytywny sposób. Taki, że mogłaby słuchać, jak chłopak szepcze, mruczy albo po prostu przerywa ciszę.

— Tak. A ty jesteś jego współlokatorem? — spytała, chcąc podtrzymać rozmowę. — Hoseok kiedyś wspominał, że jesteś z Daegu, mam rację?

— Yhm — mruknął, skręcając w prawo. Patrząc z miejsca pasażera, widziała malujące się na jego jeszcze bledszej w tym świetle twarzy skupienie.

Wpatrywała się w jego profil przez dłuższą chwilę. Nie miał bardzo ostrej linii szczęki, a jego nos był taki malutki i przypominał jej nosek kotka... Stop, powinna zdecydowanie przestać się na niego gapić.

— Dlaczego Gloss? — przerwała ciszę; z jakiegoś powodu chciała więcej z nim rozmawiać, znów usłyszeć jego głos.

— Tłumaczenie mojego imienia na angielski — odpowiedział, a ona poczuła, że to już koniec rozmowy.

Westchnęła i oparła czoło o zimną szybę. Za oknem przemykały rozmazane światła ulicznych lamp, a cichy dźwięk stukających w samochód kropli sprawiał, że robiła się coraz bardziej senna.

Przymknęła na chwilę oczy, lecz szybko je otworzyła. Spanie w samochodzie nie... nie przypominało jej dobrych rzeczy. Wzdrygnęła się. Nie mogła nic poradzić na to, że od czasu do czasu o tym myślała. Po prostu nie potrafiła. Nie była jednak pewna, czy w ogóle chce zapomnieć.

Spojrzała na drogę. W oddali migotały kolejne lampy, niczym gwiazdy na nocnym niebie. Przez głowę przemknęła jej myśl, że przez to sztuczne światło miała trudności z podziwianiem konstelacji każdego wieczora. Tęskniła za swoim starym domem — niedużym, jednorodzinnym budynkiem z małym balkonem. Kiedyś mieszkali w małym miasteczku kilka kilometrów od przedmieść Seulu, gdzie nocą niebo pokrywało się piękną pajęczyną srebrnych punkcików. Teraz, po przeprowadzce na teren stolicy, dosyć rzadko mogła podziwiać ten widok. Zresztą, i tak nie było źle — zawsze mogli zamieszkać w centrum, prawda? Przedmieścia to wciąż przedmieścia.

Ulewny deszcz zmieniał się powoli w delikatną mżawkę, więc cisza w samochodzie zaczęła doskwierać jej jeszcze bardziej. Yoongi wystukiwał bladymi palcami jakiś rytm na kierownicy, mrucząc coś pod nosem tak cicho, że nie mogła wyłapać żadnego słowa. Przypominało jej to trochę mruczenie kota.

Poprawiła plecak, który znajdował się na jej kolanach. Był trochę zbyt ciężki; myślała, że te książki się na coś przydadzą, więc... cóż, wzięła ze sobą połowę półki z tomami o Wszechświecie i Układzie Słonecznym. Objęła swój bagaż ramionami, jakby chciała obronić go od świata zewnętrznego. W końcu to były książki jej mamy, nigdy nie pozwoliłaby, żeby ktoś je zniszczył.

— Jesteśmy.

Głos chłopaka wyrwał ją z zamyślenia nagle, przez co mimowolnie się wzdrygnęła. Spojrzała na Yoongiego i zamrugała kilka razy, zanim wysiadła i podziękowała za podwózkę.

Gloss przytaknął jedynie i natychmiast odjechał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro