Will #25
Will stał przed lustrem, patrząc w swoje odbicie. Miał na sobie białą koszulę, jeansy i trampki.
Możesz to zrobić, Will. Pójdziesz tam i będziesz się zachowywał normalnie. Napewno ci się uda... Prawda?
Dziś był pierwszy dzień roku szkolnego. Chłopak nie chciał wracać do szkoły. Jeszcze nie.
Nie bardzo miał ochotę na spotkania z ludźmi. Parę razy wyszedł gdzieś z Nikiem. Parę razy wyszedł załatwić sprawy na mieście. I na tym się skończyło. Przy obcych ludziach czuł się bardzo niezręcznie. I dalej nie lubił kiedy ktoś go dotykał.
Oprócz kilku zaufanych osób, nie dopuszczał do siebie nikogo. Chciał, ale poprostu nie mógł. Bał się. Miewał ataki paniki kiedy w pobliżu było zbyt wiele osób. Zdarzały się rzadko, ale się zdarzały.
Zawołał go Jason. Chłopak miał podwieźć go do szkoły. Percy wyszedł wcześniej, żeby dowiedzieć się w której będzie klasie w tym roku. On był... dosyć problematycznym dzieckiem i żeby oszczędzić nerwów nauczycielom w każdym roku przenosili go do innej klasy. Percy miał ADHD i dysleksję. I czasami mówił za dużo. Albo nie słuchał. Albo przeszkadzał. Will wiedział, że Percy taki jest i nikogo w szkole nie dziwiło, że tak często go przenoszą. Sam Percy nigdy nie wiedział w jakiej będzie klasie aż do ostatniej chwili.
••••Nico••••
Nico siedział na ławce przed szkołą. Do pierwszego dzwonka i apelu zostało jeszcze trochę czasu. Czekał na Willa. Był ubrany jak zwykle. Większość uczniów ubierała się mniej więcej odświętnie, ale on należał do tej części ludzi, która nie ważne co się działo ubierała się tak jak na co dzień.
Pod szkołę podjechał samochód Jasona. Wysiadł z niego Will. Wyglądał cudownie w koszuli. Był trochę (delikatnie mówiąc) poddenerwowany.
Rozejrzał się. Zauważył Nica i podszedł do niego.
- Jak się trzymasz? - zapytał chłopak.
- Jest... Dobrze, chociaż mogłoby być lepiej. - odpowiedział blondyn.
Nico przesunął się trochę, a Will usiadł obok niego. Młodszy oparł głowę na jego ramieniu.
- Nie martw się. Poradzisz sobie.
- A ty? Jak przeżywasz początek roku? - brunet wzruszył ramionami.
- Nic szczególnego. Tylko będę sobie musiał kupić więcej plasterków i może jakieś mazidło na siniaki. Poza tym jakoś tak... wszystko mi jedno.
- Dalej cię biją?
- Clarisse nigdy nie odpuści. Ale i tak będę miał trochę problemów mniej, bo Oktawian się wyprowadził i zmienił szkołę. - Will zrobił zdziwioną minę i spojrzał na Nica.
- Naprawdę? Nie wiedziałem. Ale to... - przerwał mu dzwonek.
- Chodź teraz na apel. Będę tu na ciebie czekał po lekcji organizacyjnej. Ewentualnie ty tutaj na mnie czekaj. - Nico wstał i odszedł w kierunku drzwi. Parę osób jak zwykle go potrąciło, ale ten się tym nie przejmował. Kiedy dotarł na miejsce usiadł ze swoją klasą.
Dyrektor zaczął mówić o... czymś tam. Właściwie to nikt nigdy go nie słuchał. Chyba, że apel był zamiast jakiejś lekcji. Wtedy uczniowie miłosiernie zgadzali się poświęcić mu odrobinkę uwagi.
Nico też nie słuchał. Myślał o Willu. Martwił się o niego. Wiedział, że jego chłopak jest silny, ale to co stało się na wakacjach... Nawet ludzie o najsilniejszej woli mogliby się złamać. Nico go podziwiał. Za to, że sobie z tym radził. Że starał się żyć normalnie. Podziwiał go, bo próbował nie okazywać tego jak źle czuje się z innymi ludźmi. I że nie chce martwić Nica. Ale brunet też nie znosił go za to, że próbuje ukrywać swoje uczucia. Chłopak chciał być dla niego podporą. Kimś z kim może porozmawiać o wszystkim. O ojcu. O mamie. O swoich obawach. I równocześnie chciał samemu móc o wszystkim porozmawiać z Willem. Ale też nie chciał tego robić. Sam nie rozumiał swoich uczuć i wątpił, że ktokolwiek je zrozumie. Nawet Will. Czasami chciał się rozpłakać. Tak po prostu. Bez powodu. Chciał się do kogoś przytulić i opowiedzieć mu o tym co siedzi mu w głowie. Albo czasami chciał zacząć się śmiać. Z niczego. Czasami, podczas gorszych dni, chciał położyć się tam gdzie stał i już nigdy nie wstawać. Czasami miewał myśli samobójcze, a czasami wyzywał się od idiotów, że coś takiego w ogóle wpadło mu do głowy. I o tym wszystkim pisał w swoim pamiętniku. Wstydził się tego, a równocześnie nie umiał się tego pozbyć. Notatników z zapiskami było osiem. Zapisanie jednego zajmowało mu około roku. Niektóre rzeczy pisał zaraz po tym jak coś mu się stało. Niektóre strony były zachlapanie krwią. Inne łzami. Na kilku były dziwne rysunki, które jego samego przyprawiały o gęsią skórkę. Nico nie chciał żeby Will zobaczył to wszystko. Jego chaotyczne bazgroły wyglądały właściwie tak, jakby był szalony. Wiedział o tym. Wiedział, że z jego psychiką nie jest zbyt dobrze. Kiedyś wezwali go do szkolnego psychologa. Widocznie nie poszło mu jakoś wspaniale, bo zadzwonili do ojca. A to skończyło się źle.
Do końca apelu myślał o rzeczach takich jak te.
••••Will••••
Will po apelu poszedł ze swoją klasą. Trzymał się raczej z tyłu.
Znasz tych ludzi od kilku lat, ogarnij się. Ale z drugiej strony swojego tatę też znałeś przez lata. I to go nie powstrzymało...
Chłopak westchnął ciężko. To było dla niego trudne. Kiedyś łatwiej mu szły kontakty z innymi.
Ktoś położył mu rękę na ramieniu. Spiął się cały.
- To tylko ja... rany, naprawdę jest aż tak źle? - blondyn odwrócił się i zobaczył przed sobą zielone oczy Percy'ego.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz. Proszę.
- Okej. A teraz, Will, mój przyjacielu, zgadnij kogo w tym roku przepisali do twojej klasy. Mnie oczywiście!
- Super! A, Percy?
- Tak?
- Czy wiesz już z kim będziesz dzielił ławkę? Bo, no wiesz...
- Teoretycznie z Charlim, ale biorąc pod uwagę twój stan i ilość ławek w każdej klasie to będę siedział z tobą. I nie martw się, Charlie zrozumie. On jest równy gość.
Will odetchnął z ulgą. Już bał się, że będzie musiał siedzieć z kimś z klasy. Tak, był popularny, ale nie tak bardzo jak Percy. Kilka osób chciałoby mieć z nim ławkę, ale on zazwyczaj odmawiał ludziom z którymi ledwo rozmawiał. Miał kilku przyjaciół i gdyby chodzili do klasy z nim, a nie do klas równoległych to być może nie czułby się tak źle w otoczeniu innych ludzi.
Kiedy weszli do klasy i rozsiedli się w ławkach, ich nauczyciel powiedział czemu Percy tu jest i kilka innych typowych rzeczy.
Nauczyciel skończył i pozwolił im iść do domów mówiąc, żeby nie zapomnieli na jutro zeszytów itp. itd.
Wyszedł ze szkoły, szukając wzrokiem Nica. Znalazł go i podszedł do niego. Brunet wstał z ławki.
- Było bardzo źle? - zapytał.
- Nie. Było całkiem okej. Percy'ego przenieśli w tym roku do mojej klasy, wiesz? - młodszy pokiwał głową.
- Wiesz, że jeśli coś jest nie tak to możesz mi powiedzieć?
- Wiem, mój Książę Ciemności.
Weny na ten rozdział nie miałam kompletnie. Nic ciekawego się nie działo i w ogóle ciul mi z tego wyszedł, no ale powiedzmy, że jest dobrze.
Teraz stało się takie nic, ale już niedużo spokoju zostało, Ludziki. Zbliżamy się do końca. Albo nie. Zależy jak na to patrzeć.
W każdym razie zbliżamy się do ważnego momentu.
Do poczytania w następnym rozdziale, Ludziki!
:3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro