Nico #5
Kiedy Nico postanowił wracać z cmentarza było już po północy. Cały czas płakał nad grobem swojej siostry opowiadając jej co się dzieje w jego życiu. Wiedział że w domu nie ma czego szukać. Ojciec najwyższej dałby mu jakiś koc i wyrzucił za drzwi. Dziś była sobota więc rano nie mógł iść do szkoły. Postanowił pójść do Jasona. Nie przejmował się że jest późno bo po pierwsze Jason chodził spać dopiero koło pierwszej, po drugie był przyzwyczajony do tego, że Nico odwiedza go o różnych porach dnia lub nocy, a po trzecie Jason wiedział o sytuacji Nica. Tylko on i Reyna byli jego przyjaciółmi. Tylko im o wszystkim mówił.
Rodzice Jasona byli bogaci i chcieli wysłać go na studia na inny uniwersytet, ale Jason uparł się że chce zostać tutaj. Mieszkał sam w małym domu w połowie drogi między domem Nica a szkołą.
••••Jason••••
Był środek nocy kiedy Jason, wysoki, silny blondyn z małą blizną na ustach usłyszał dzwonek do drzwi. Poszedł do przedpokoju i otworzył. Stał przed nim Nico di Angelo bez kurtki, z zakrwawioną koszulką i siniakiem na twarzy. Trząsł się z zimna a jego usta były sine.
Jasonowi włączył się tryb mamusi...
- O mój Boże Nico, kto ci to zrobił? Nic ci nie jest? Dlaczego nie masz kurtki? Bardzo zmarzłeś? - zadając te pytania Jason podszedł do niego i zaczął uważnie oglądać jego twarz, ręce i ogólnie wszystko co było na wierzchu.
- Jeżeli dasz mi dojść do słowa Grace to może ci powiem - Nico uśmiechną się lekko. Zawsze kazał Jasonowi przestać kiedy ten tak go niańczył, ale tak naprawdę to cieszył się że ktoś się o niego martwi.
- Broooo, kto przyszedł?- w drzwiach staną Percy. Wysoki, zielonooki brunet. Zamurowało go.
- Och... wybacz nie wiedziałem, że... ktoś u ciebie jest. Ja...już pójdę. - Nico zaczął się wycofywać.
- Nie ma mowy - Jason mówiąc to, złapał Nica w talii, przerzucił go sobie przez ramię i wszedł do środka.
Percy kompletnie nie wiedział co robić. Stał i patrzył na szczerzącego się Jasona i Nica rzucającego się i wykrzykującego obelgi pod adresem jego blond przyjaciela.
- Grace, obiecuję, że dziś rano się nie obudzisz! - Nico wrzeszczał, podczas gdy Jason zaniósł go do łazienki.
- Percy, bro mój, pamiętasz tą szafkę w moim pokoju, o którą pytałeś? Idź tam i przynieś jakieś dresy i koszulkę. - brunet bez słowa skierował się do pokoju Jasona i z małej szafki, obok okna wyciągnął to o co prosił go przyjaciel. Wszystkie ubrania znajdujące się tam były czarne i mniejsze niż te Jasona o kilka rozmiarów.
Zaniósł ubrania Jasonowi, który dał je Nico. Niski chłopak skinął głową i zamkną drzwi do łazienki. Jason już szedł do salonu, ale o czymś sobie przypomniał.
- Tylko weź ciepły prysznic! - zawołał
- Nie mów mi jak mam żyć!!! - rozległ się głos zza drzwi - Wezmę taki prysznic jaki będę chciał!!!
- Warto było spróbować - mruknął Jason - Co o nim myślisz? - dodał głośniej
- Szczerze? - spytał Percy - Bałbym się spać wiedząc, że on jest obok - Jason zaśmiał się.
- To tylko taka postawa. Jak go poznasz zobaczysz że jest naprawdę uroczy
- NIE JESTEM UROCZY!!!
- Jesteś, jesteś!
- To ja chyba będę się już zbierać...
- Nie! Musicie w końcu porozmawiać.
- Ale on mnie nie lubi!
- To niech ci to powie. I ty też mu powiedz.
Kiedy Nico wyszedł spod prysznica czekało na niego gorące kakao, ciepły koc i miejsce na kanapie między Percym a Jasonem.
- To teraz ja pójdę się myć - powiedział Jason
- Ale ty już wcześniej był...- zaczął mówić zielonooki
- JA IDĘ SIĘ TERAZ MYĆ, a wy możecie sobie porozmawiać - Blondyn wstał i poszedł do łazienki
Siedzieli w milczeniu kilka minut. Percy chciał mieć to za sobą, ale kompletnie nie wiedział jak zacząć. Siedział spięty i zdenerwowany, a Nico w spokoju pił swoje kakao jak gdyby nigdy nic. Percy postanowił że to musi się skończyć.
- Ten... no Nico ja przepraszam - Nico przestał pić, odstawił kubek i spojrzał na niego swoimi przenikliwymi, brązowymi oczami - bo ja wiem, że jesteś na mnie zły, ale ja nie chciałem żeby to się tak skończyło.
- Nic do ciebie nie mam, Jackson. Takie jest życie. Nie jestem zły.
- A-ale... zawsze jak podchodziłem to ty sobie szedłeś i nie chciałeś mnie słuchać i...- Percy był tak niepewny tego co mówił. Głos mu drżał i tak naprawdę to nie wiedział co chce powiedzieć. Przez lata obwiniał się o to, że ten chłopak jest w szkole dręczony. To go zrzerało od środka, a teraz mógł to wszystko zakończyć. Ale poprostu nie potrafił.
- Percy, zluzuj trochę. Nie jestem zły. Nic, a nic do ciebie nie mam. Odchodziłem bo zakończyłem już ten temat. A poza tym ci twoi koledzy ostatnio nie byli dla mnie zbyt mili.
- A czy ty... ty dalej... no wiesz?
- Czy coś do ciebie czuję? Nie. Już nie. Jest taki chłopak... - Nico posmutniał - ale on mnie nie chce. Nikt mnie nie chce, odkąd Bianca... - przerwał nigdy nikomu o niej nie mówił, a teraz jednego wieczoru wygadał się dwóm osobom.
- Kim jest Bianca? - Percy wydawał się szczerze zaciekawiony i przejęty. Chciał pomóc, a teraz kiedy atmosfera została oczyszczona...
- Bianca to moja siostra. Ona... ona nie żyje. Miała wypadek. Szliśmy przez ulicę, a ja jak głupi zacząłem biec. Wpadłbym pod samochód gdyby ona mnie nie odepchnęła - Nico zaczął płakać - To mogłem być ja - szepnął - wszyscy woleliby żebym to był ja... To moja wina, że Bianca nie żyje. Ja... ja ją zabiłem.
Percy nie wiedział co powiedzieć. A myślał że on ma pecha, że tata go zostawił. A Nico... On obwiniał się o śmierć siostry. Był sam. Miał tylko Jasona. W szkole go wyśmiewali. Ale żył z tym. Wielu nastolatków już dawno by że sobą skończyło. Pod płaszczykiem sarkazmu, gróźb, czarnych ciuchów i postawy Nica... Kryło się o wiele więcej niż ktokolwiek mógłby podejrzewać. Jason o wszystkim wiedział i nie powiedział Percy'emu. A przecież byli przyjaciółmi.
- Nico ja nie wiedziałem, przepraszam nie powinienem pytać
- W porządku. Nic nie szkodzi. - Chłopak otarł łzy - A teraz idź po Jasona. Oboje wiemy, że podsłuchiwał
- Wcale nie podsłuchiwałam. Chciałem się upewnić, że nie udusisz go moją poduszką z kotkiem Książę Ciemności - Percy parsknął śmiechem, ale zamkną się pod wpływem morderczego spojrzenia Nica. Percy o czymś sobie przypomniał.
- Jason? Skąd miałeś te ubrania dla Nica? - zapadło milczenie. Jason popatrzył na Nica, a on skinął głową.
- Skoro wie już o Biance to czemu nie miałby wiedzieć o ojcu. Percy, spójrz mi w oczy. To co ci teraz powiem ma zostać między nami, rozumiesz? Nie możesz o tym nikomu powiedzieć. - Percy pokiwał głową - Dobra. Więc po śmierci Bianci tata się załamał. Zaczął pracować w domu i... znęcać się nade mną. Często kiedy jest w gorszym humorze to przychodzę do Jasona, bo wiem, że jakbym mu się pokazał to... no. Sam wiesz.W zeszłym roku przyniosłem tu parę moich ciuchów i szczoteczkę do zębów i czasami wpadam do Jasona.
- Dobra Jason co jeszcze przede mną ukrywasz? - Percy myślał że wie wszystko, a tak naprawdę nie wiedział nic.
- No wiesz...
- Co? Może mi zaraz powiesz nawet twoja blizna od żyletki to kłamstwo?
- P-powiedziałeś mu, że masz tą bliznę od żyletki? - Nico wybuchnął śmiechem - Ja nie mogę, Jason, ty kłamco- Jason zarumienił się i ukrył twarz w dłoniach.
- Proszę, nie...
- Jason! To było kłamstwo?! Nico, jak to było naprawdę?
- On...on próbował zjeść zszywacz jak miał pięć lat - Nico dalej się śmiał, a Percy do niego dołączył - i zszywka utknęła mu w wardze i-i musiał jechać do szpitala żeby mu ją wyciągneli!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro