Już tam nie wrócisz
••••Nico••••
Żałował. Żałował, że nie wybaczył Willowi odrazu. Żałował, że ignorował esemesy.
Przestał spotykać się z Jasonem i Percym. Nie odzywał się do Hazel i ojca. Potrzebował zmiany otoczenia, więc je zmienił. Poznał kilkoro ludzi... I co teraz robił? Stał pod ścianą w jakiejś uliczce i palił papierosy z kilkoma osobami, które poznał.
Liam, Noah i James.
Wyobraźcie sobie trzech typowych złodziejaszków grasujących po uliczkach w większych miastach.
(Poprostu nie chce mi się ich opisywać)
To nie była żadna przyjaźń, ani nic takiego. Zwykła znajomość i interesy. Jakie interesy? Nico był za młody na papierosy, a oni mu je kupowali. Musiał płacić więcej, ale mu to nie przeszkadzało.
Liam i Noah wyszli za róg się na kogoś zaczaić. Zabrać portfel, torebkę czy cokolwiek innego bardziej lub mniej wartościowego. Takie hobby.
A czemu Nico nie miał nic przeciwko temu? Bo od początku wakacji wszystko miał gdzieś. Kolejne problemy w jego życiu. Kolejne nieprzespane noce. Czasami wydawało mu się, że jest bohaterem jakiejś książki albo serialu stworzonego przez jakiegoś niewyżytego psychopatę.
James mówił do niego o jakimś zegarku, który ostatnio ukradł. Nica to nie obchodziło. Wolałby być teraz z Willem.
••••Will••••
Will skończył swoją zmianę w barze i wracał teraz do domu. Na wakacjach pracował popołudniami. Bardziej mu to odpowiadało.
Miał dziś swoje osiemnaste urodziny. Nie spodziewał się życzeń ani niczego takiego. Właściwie to ledwo o nich pamiętał.
Idąc rozmyślał o ojcu. O tym jak ostatnio z nim rozmawiał. Często wspominał o orientacji Willa i o tym czemu chłopak nie chce mieć dziewczyny. Groził, że jeśli Will się nie zmieni to będzie musiał zmusić go do zmian.
Tego się obawiał. Od rana dręczyło go uczucie, że stanie się coś złego...
Wszedł do domu nic nie mówiąc, bo niby po co. Nagle ktoś złapał go mocno za kark. Zaczął się wyrywać. Nie dał rady.
Dlaczego jestem taki słaby? Czemu nigdy nie mogę sam siebie obronić?
Ktoś kto (niespodzianka) okazał się być jego ojcem zaciągnął go do salonu. Na kanapie siedziała dziewczyna z brązowymi włosami i szarymi oczami. Umalowana była owiele za mocno jak na gust Willa, a ubrana była w krótką spódniczkę i koszulkę odsłaniającą brzuch. To było dziwne. Bardzo.
Mężczyzna podciął mu nogi, tak, że chłopak przewrócił się na plecy i uderzył głową w podłogę. Pociemniało mu w oczach na kilka sekund, a kiedy wzrok wrócił, leżał na ziemi.
Ręce miał nad głową trzymane przez ojca, a dziewczyna siedziała mu na biodrach.
Był przerażony. Co oni mogli mu zrobić?
Głową go bolała, ale dalej próbował się wyrwać. Nie podda się.
Ale był za słaby. Znowu.
Dziewczyna zbliżyła się do jego twarzy i przytrzymała ją swoimi dłońmi. Pocałowała go w usta zostawiając ślad czerwonej szminki.
Mam gdzieś, że psuję nastrój
Miejsce na obrażanie, tortury i plany morderstwa tej dziewczyny---------------->
I ojca-------------------------------->
Dziewczyna odkleiła się od niego i zaczęła rozpinać guziki jego koszuli.
Czemu akurat dziś ubrał koszulę?!
Zaczęła całować go po szyi, schodząc w dół, a kiedy dotarła do obojczyków, na jednym z nich zostawiła malinkę.
Blondyn błagał, żeby przestali, ale oni nie słuchali go. Kiedy po raz kolejny otwierał usta ojciec położył na nich rękę. Teraz nie mógł nawet krzyczeć.
Dziewczyna wplotła rękę w jego włosy, a drugą błądziła coraz niżej i niżej...
Łzy popłynęły po jego policzkach. Nie chciał tego. Czemu nie mógł mieć normalnego życia? Nie wiedział. Wiedział tyle, że z tym sobie nie poradzi. Był silny. Przeżył śmierć mamy. Pijaństwo ojca i bicie. Ale to...
Rozpaczliwym ruchem szarpnął się mocniej i ugryzł ojca w rękę, zakrywającą jego usta.
Mężczyzna krzyknął i odskoczył, a blondyn skorzystał z okazji i uwolnił ręce. Odepchnął brunetkę i zerwał się z podłogi. Pobiegł w stronę drzwi. Słyszał kroki za sobą. Wybiegł na ulicę i uciekał. Chciał iść do lasu, a że było to daleko postanowił skrócić drogę, idąc ciemniejszymi uliczkami.
Nie zwracał uwagi na ludzi patrzących na niego jak na wariata. Teraz nie docierała do niego żadna informacja. Umysł podpowiadał jedno. Uciekać.
••••Nico••••
Chłopak rozmawiał z James'em, kiedy do ich uszu dobiegły odgłosy krótkiej szarpaniny i cichej rozmowy. Byli na tyle blisko, że mogli rozróżnić słowa.
- I gdzie tak biegniesz blodynku - zapytał Noah - Uuuuuu widzę, że ktoś nieźle dziś zabalował.
- N-nie dotykaj mnie - odezwał się płaczliwy głos.
- Jak będziesz grzeczny to ci się nic nie stanie. Nie panikuj, a teraz dawaj portfel.
Chwilę nic się nie działo, kiedy odezwał się Liam.
- Ej, chłopaki, patrzcie na to! Gość ma zdjęcie Nica w portfelu!
Nico zmarszczył brwi. On i James wyszli zza rogu. Brunetowi papieros wypadł z ust.
Zobaczył Willa trzymanego za ramię przez Liama. Miał koszulę rozpiętą do połowy piersi, i szminkę na twarzy i szyi. Był bledszy niż zwykle.
- Will... Co ci się stało?! - podbiegł do chłopaka.
- Ty znasz tego blondynka? - zdziwił się Noah.
- Tak. Oddawaj jego portfel - warknął Nico i z powrotem obrócił się do Willa. - Nic ci nie jest? Kto... - zobaczył malinkę i delikatnie musnął ją palcami. - Co się stało? Will odezwij się do mnie!
- J-ja nie ch-chciałem... Przepraszam... - powiedział cicho chłopak.
Blondyn podniósł na niego te swoje przepiękne niebieskie oczy. Te smutne i załzawione, niebieskie oczy...
Spojrzał spłoszony wzrokiem na innych chłopaków. Wyglądał jak osaczone zwierzę, które spodziewa się ataku z każdej możliwej strony i wie, że zaraz zginie.
- Chodź, pójdziemy do Jasona. Tam mi opowiesz. - Nico ściągnął swoją za dużą bluzę i zarzucił ją na dygoczącego chłopaka.
Wyszli z uliczki chcąc jak najszybciej dotrzeć do domu przyjaciół.
••••
Kiedy znaleźli się na miejscu, Nico otworzył drzwi nawet nie pukając.
- Percy, kupiłeś to... - Jason spojrzał na Nica i Willa stojących w wejściu. Will drżał, a Nico lekko go obejmował. Wzrok bruneta mówił jedno "później ci wytłumaczę".
Chłopcy poszli do salonu i usiedli na kanapie. Will zapiął koszulę i pustym wzrokiem patrzył w jeden punkt. Jedynym dźwiękiem w pomieszczeniu był jego urywany oddech.
Nico trzymając go za rękę wpakował mu się na kolana. Blondyn nie protestował. Co chwilę tylko powtarzał "ja nie chciałem". Kiedy powiedział to po raz kolejny brunet odezwał się.
- Will, powiedz mi co się stało. Wtedy może... może będę mógł jakoś ci pomóc. - starł trochę szminki z jego policzka.
Blondyn opowiedział wszystko drżącym głosem. Przytulił mocniej Nica. Wyraz twarzy młodszego zmieniał się. Malowało się na niej niedowierzanie, później złość, ale w końcu wygrała troska o blondyna.
- To nie była twoja wina, wiesz o tym, prawda? - Will nie odpowiedział.
Siedzieli tak, aż się nie ściemniło. W milczeniu. Nico na kolanach blondyna, który tulił go do siebie jak misia. Potrzebował tego. Ale jak zauważył Nico, kiedy Jason go dotknął to ten znowu zaczął drżeć.
To moja wina. Może gdybyśmy nie zerwali to...
Nico nie miał w tym swojej winy. Ale od dziecka uczono go, że wszystko co złe działo się przez niego. Mama zmarła rodząc go. A potem wmówiono mu, że to on zabił Biankę. On, a nie pijany kierowca przejeżdżający przez pasy na czerwonym świetle.
Zasnęli wtuleni w siebie na kanapie u Jasona.
••••
Nico obudził się około drugiej w nocy. Kolejny koszmar. Will leżał obok niego przykryty kocem. Płakał przez sen. Jego słońce płakało. Nico wziął głęboki oddech i po cichu wstał z kanapy. Postanowił, że nie będzie zabierać Willowi miejsca na kanapie i przeniesie się na fotel. Blondyn musiał odpocząć. To był stresujący dzień. Kiedy szedł z zamyślenia wyrwał go cichy głos.
- Nie idź...
- Will, idź spać, musisz odpocząć.
- Nie zostawiaj mnie... - Nicowi zrobiło się ciężko na sercu. Usiadł znowu na kanapie, a Will przyciągnął go do siebie i przytulił. Spał już chwilę później. Ale Nico nie mógł spać. Gładził Willa po ręce i patrzył na jego spokojną twarz.
- Nie chcę tam wracać...- powiedział starszy przez sen.
- E tu non tornerai. Non lo lascerò.*
*I nie wrócisz. Ja na to nie pozwolę.
Nie zabijajcie mnieeeeeeee. Zabijajcie złych ludzi, którzy krzywdzą Willa i Nica. W tym co ja piszę... To będzie lepsze, bo wtedy ja będę mogła pisać dalej. A wielkie plany posiadam!
Do poczytania, Ludziki!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro