- Rozdzial 1 - !
Karina Kłosek miała lekcje informatyki z klasa 3b, ta klasa nie byla zbyt dobra. Uczestniczyla w zastepstwach juz wczesniej, wiec uczniowie ja znali.
Wstawiala jedynki jedna za druga.
Powiedziala ze wychowa ich na innych ludzi.
Dzwonek zadzwonil. Karina westchnela i popiła ostatni łyk herbaty, Gruszka otworzyla juz drzwi truchtem idac do klasy. Odlozylam herbate i wiedzialam ze uczniowie beda zaskoczeni Kariny Kłosek, wstałam i wyszlam poczym zamknelam drzwi na kłodke.
Poszlam do klasy pustym korytarzem, troche samotna bo nie mialam nikogo obok. Ale odegralam sie i otworzylam drzwi do sali, zamknelam je za soba i uslyszalam szok i niedowierzanie u uczniow. Wysoka brunetka wstala i krzyknela:
- Gdzie jest Pan Piotr?! I czemu jest tu ta wiedzma!?
Wzdygnelam sie i powiedzialam ukladajac rzeczy na biurku.
- Jestem Karina Kłosek, bede uczyc was informatyki. A ty. - wskazalam palcem na siadajaca wysoka brunetke ktora juz siedziala - Nie bede tolerowac takiego zachowania, dostajesz uwage.
- WIEDZMA WROCILA! - Krzykneli dwa uczniowie.
Wstalam rozloszczona.
- Nie bede tolerowac takiego zachowania. Dostajecie jedynki za aktywnosc i zapraszam ciebie - wskazalam na blondyna. - do tablicy. Wszyscy jestescie niedorzeczni, zrobie wam jutro 2 kartkowki. Pogratulujcie. - podeszlam i sprawdzilam na dziennik. - Zduńskiemu i Lewandowskiemu (npc).
Lewandowski wstal i podszedl obok biurka.
- Wystarczy mi wielkie PRZEPRASZAM i Zdunskiemu tak samo. Czekam na przeprosiny albo dostajecie jedynki.
- Przepraszamy.... - powiedzieli jednoczesnie.
- I tak wstawie wam jedynki, a w sensie. Dostajecie druga jedynke.
Lewandowski wrocil na miejsce i usiadl, wymamrotal cos 2 razy i wyprostowal sie.
- Prosze wlaczcie komputery i wejdzcie w program "Paint" - powiedzialam i usiadlam przy biurku. - W tym czasie sprawdze liste.
Lewandowski?
- Jestem!
Sikora?
- Obecna.
Gąszczycka?
- Jestem.
Górski?
- Obecny.
Kofilowska?
- Obecna.
Walczynski?
- Jestem.
Tymonska?
- Obecna!
Lęczycki?
- Obecny.
Dyktowalam dalej sprawdzajac twarze uczniow.
Popilam kawe ktora zostawilam sobie, byla jeszcze ciepla.
Prowadzilam lekcje szybko i sprawnie, uczniowie byli troche powazniejsi a ja- nadal ostra jak papryczka chilli.
Barbara Gruszka nagle weszla do klasy.
- Karina, mozesz to podpisac?
Podala mi kartke na ktorej byla napisana skladka na nowy komputer.
- A masz z dziesiec zloty? Na komputer dla dyrektora.
- Mam ale nie bede mu dawac taka sume, a w sumie. Nie moze sobie sam zarobic? Nie nie nie bede dawala pieniedzy na niego. - powiedzialam i odwrocilam wzrok.
- Ale dyrektor potrzebuje tych pieniedzy - wyszeptala - Da ci wieksza pensje jesli dasz 10 zloty.
- Bankomatem nie jestem. Nie przeszkadzaj mi w zajeciach. - powiedzialam glosniej a Gruszka wziela papiery i wyszla z klasy zamykajac cicho drzwi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro