Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✡17✡


Siedząc na skruszonym, zimnym chodniku zastanawiałem się, co właściwie łączy mnie z Sungoh'em. Nie byłem pewien, czy robię to wszystko z miłości, a może z czystej wariacji...Tak, przez brak Taehyunga w moim życiu, kompletnie ześwirowałem. Myślałem tak jeszcze chwilę, kiedy obraz przed moimi oczyma stał się zupełnie czarny. Podskoczyłem, i odwróciłem się gwałtownie w stronę "napastnika". Poczułem niebywałą ulgę, a już po chwili, delikatnego całusa na schłodzonym policzku. Wstałem na równe nogi i splotłem nasze palce w jedną, silną więź. Uśmiechnąłem się słabo w stronę chłopaka, a ten mocniej ścisnął moją rękę. Wtedy przypomniał mi się nasz pierwszy pocałunek, pierwsza randka, pierwsza wspólna noc i aż zachciało mi się płakać. Do tej pory nie mogłem zdać sobie tej cholernej sprawy z tego, że już od ponad roku jestem w nieszczęśliwym związku. Ja po prostu...ja go nie kocham. Wszystko co kiedyś miało miejsce, było pod wpływem emocji i chwili. Nic tutaj nie było szczere, jednak ja jak zahipnotyzowany, wciąż podążałem za nim.

Poszliśmy do jednej z pobliskich kawiarni, gdzie zawsze spędzaliśmy razem czas po pracy. Jak zwykle zamówiliśmy ciasto marchewkowe na spółkę i koktajl mleczno-truskawkowy. Szatyn przez cały tam pobyt wyglądał na mocno podekscytowanego, jednak ja byłem nader znudzony. Gdy skończyliśmy krótką gadkę i deser, opuściliśmy lokal i ruszyliśmy powolnym krokiem w stronę parku. Na dworze robiło się coraz chłodniej, a wraz z większym mrokiem ubywało ludzi.

Sungoh w pewnej chwili się zatrzymał, jednak nie patrzył na mnie, a na gwiazdy. Wziął głęboki oddech i w końcu stanął przede mną. Chciał coś powiedzieć, ale za bardzo się jąkał, a jego palce zaczęły zmieniać się w supły. W pewnym momencie spojrzał na mnie bardzo poważnie, a mnie przeszły dziwne dreszcze. Chłopak nagle ukląkł na jedno kolano i wyciągnął z tylnej kieszeni spodni...pierścionek. W moich oczach zebrały się strumienie łez, a ręce momentalnie zaczęły się trząść. W mojej głowie zebrało się tysiące myśli, jednak nie dałem rady tego uporządkować. On wyszeptał tylko te kilka, tak wiele znaczących słów, a ja nie mogłem się poruszyć, zakryłem twarz dłonią, pozwalając, aby z moich ust wydobyło się parę marnych szlochów.

-T-tak...-powiedziałem, krztusząc się przez łzy i ślinę. Bo, czy tak naprawdę tego chciałem? Po prostu bałem się tej głupiej samotności.


Znowu mnie długo nie było:(( jejku, chcę bardzo to skończyć, ale mam ostatnio bardzo dużo problemów...Niestety wiąże się to z tym, iż pewnie przez najbliższy czas nie będę mogła napisać tych kilku ostatnich rozdziałów, a na dodatek nie jestem pewna kiedy wrócę.

Trzymajcie się!!! <3!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro