7
Królewska biblioteka była największym pomieszczeniem w zamku, nie licząc oczywiście sali tronowej oraz królewskiej sali balowej, w której odbywała się wszelkiego rodzaju przyjęcia okolicznościowe. Posiadała ona wielkie okno, z którego raz za razem można było zobaczyć najpiękniejszy i najbardziej malowniczy wschód słońca. Przez, które ów gwiazda właśnie wpuszczała swoje złote promienie, oświetlające nie tylko wysokie regały, ale i też tumany kurzu tańczących w powietrzu. Całe pomieszczenie natomiast wyglądało wtedy niezwykle magicznie, ale też sprawiało wrażenie surowego i doświadczonego życiem. Drewniane konstrukcje były naznaczone duchem czasu, a papier niektórych ksiąg pożółkł, dodając im tym samym uroku.
Mało tego tuż obok regału, a przed rodzinnym gobelinem stało wielkie dębowe biurko, które niegdyś było własnością króla. Załatwiał on przy nim wiele ważnych spraw, ale Yoongi najbardziej zapamiętał to, kiedy pomimo natłoku obowiązków głowy państwa, Min przychodził do swojego ojca (kiedykolwiek by to nie było) ten zawsze zostawiał swoje zajęcia i poświęcał czas na rozmowę z synem. Nieważne czy trwała ona kwadrans czy siedem godzin, on zawsze uznawał dobro swojego dziecka za pierwszorzędne. I nawet jeżeli jego pierworodny skończył lat czternaście i nie wypadało mu nachodzić swojego ojca podczas jego obowiązków ze względów na dojrzałość i etykietę, ten i tak to robił. Mało tego sam lgnął na kolana swojego ojca, oczekując jakichkolwiek słów otuchy czy też po prostu jego obecności. Bo pomimo swojej chłodnej otoczki i martwego wyrazu twarzy, jakby faktycznie był lalką, posiadał uczucia. Uczucia piękne i nieskazitelne, jakie może posiadać chłopiec w wieku siedemnastu lat.
Uczucia, dzięki którym tworzył wiersze. Ale to wiersze tak piękne, że nie powstydziłby się ich żaden światowej sławy poeta. Liczne metafory czy porównania nie tylko skłaniały odbiorcę do refleksji, ale przede wszystkim zachwycały. Każdy kto je czytał był nimi oczarowany i dziwił się, że tak młody człowiek potrafi tak dobrze pisać. I przy tym pozostać niezwykle elokwentnym, ale też skromnym i pokornym. Słuchał wszystkich rad. Mało tego stosował się do nich za każdym razem, dzięki czemu jego poezja była jeszcze lepsza.
Jednak wracając. Pośrodku biblioteki stał szezlong, na którym często odpoczywała sama królowa. Głównie towarzyszyła mężowi podczas jego prac, ale też lubiła przebywać tam podczas wolnych chwil. Wówczas jej małżonek zajmował się synem, a ona miała czas wolnym, w którym mogła oddawać się swojej pasji, którą było czytanie. Kim Hyun-ah była osobą, która została wychowana w miłości do literatury, którą postanowiła przenieść na swojego syna. I udało jej się to, bo jej syn nie tylko był podziwiany przez wszystkich młodzików w królestwie, ale też szczycił się kilkoma utworami poezji tyrtejskiej, które zagrzewały rycerzy do walki, kiedy ci szli na wojnę tudzież jakąś inną walkę.
I właśnie w tej pełnej wspomnień bibliotece stali oni. Dwaj mężczyźni, których nie powinno w niej być. Dwie dusze, które goniły się niczym dzieci grające w berka, a które zdecydowanie nie należą i nie będą należeć do siebie. Dwa zupełnie skrajne osobowości, ale tak podobne do siebie. Byli da siebie jak ogień i woda; jak strach i odwaga; jak smutek i euforia. Każdy reprezentował sobą zupełnie inne wartości, ale obaj łączyło jedno. Obaj spełniali swój królewski obowiązek. I pomimo faktu, że tego nie chcieli, ci zacisnęli zęby i brnęli dalej przez życie. Jednocześnie razem, ale jednak osobno. Bo Jimin kochał Yoongiego, ale Yoongi nie kochał Jimina.
"[...]
skomplikowaliśmy świat
widać to kiedy żywe stworzenie kocha i żyje
my analizujemy uczucia zamiast je czuć
można to skomentować następująco
per aspera as astra".*
- Doprawdy w życiu nie czytałem czegoś piękniejszego - westchnął z zachwytem szarowłosy. Był naprawdę zadziwiony umiejętnościami młodszego i tak szczerze powiedziawszy, chciał go nauczyć wielu rzeczy,ale jak widać ten okazał się być lepszy niż myślał. I w sumie na jedno to dobrze, ponieważ będzie miał zdolnego pasierba, którego otoczy najlepszą opieka i edukacją. Swoja oczywiście.
Ponieważ Jimin po przeczytaniu wiersza wpadł po uszy, co jeszcze bardziej utwierdziło, go w jego miłości do czarnowłosego chłopca. I nawet fakt, że już niedługo będą rodziną, go do tego nie zraził. Wiedział, że nie powinien pożądać młodszego, jednak mimo wszystko to robił. Wieczorami w swojej komnacie wyobrażał sobie, jak Yoongi zakrada się do niego wieczorami i oddają się rozkosznym uniesieniom do białego rana. Kiedy to Min zdziera sobie gardło, krzycząc jego imię, i kiedy jego paznokcie zarysowują jego skórę na plecach. Bardzo tego chciał, ale wiedział że, to jednak nie powinno mieć miejsca. Jednak miłość jest zdradzieckim uczuciem. Ogłupia rozum, ale i ciało. W jednej chwili dyktuje jedno, potem drugie powoli wyniszczając organizm zakochanego, jeżeli ta jest nieodwzajemniona.
I tak było też i w tym przypadku.
Jimin chcąc dać upust swojemu gorącemu uczuciu, usadowił Yoongiego na kolanach, by już po chwili móc się do niego bezkarnie przytulać. Tłumaczył, iż podyktowane było to jego dumą za naprawdę wspaniały wiersz i talent młodszego, który obiecał wspierać. Jednak ten wiedział, że to nie prawda. Lecz uświadomił to sobie w fakcie, kiedy to wargi starszego zagryzły się na jego szyi, tworząc na niej czerowno-fioletowy ślad symbolizujący przynależność czarnowłosego do nowego króla. Yoongi nie chciał tego. Nie chciał być Jimina, skoro jego serce należało do pewnego bruneta, który zarazem był jego najlepszym przyjacielem. A przynajmniej chciał aby tak było.
W chwili kiedy usta starszego stawały się coraz bardziej zaborcze, a ciepła dłoń znalazła się pod jego koszulą wiedział, że nie ma ucieczki. Zaraz potem doszły do tego szczypiące ugryzienia, a druga ręka starszego, mocno zacisnęła się na boku młodego księcia. I pomimo tego, że czarnowłosy próbował się wyrwać z silnego uścisku, tak ten tylko przybrał na sile. Na sile przybrały też pocałunki, którymi teraz zostały obdarowywane wąskie, ale przy tym niesamowicie piękne, usteczka Yoongiego. Tak piękne jak on sam, w chwili, kiedy to silniejszy ojczym popchnął go na wysłużony szezlong.
Potem wszystko działo się szybko. Ciepło dwóch ciał ogrzewało całe pomieszczenie, które było miejscem najbardziej sentymentalnym dla siedemnastolatka. I na nic zdawały się jego próby marnej siły. Szarowłosy był dużo lepiej zbudowany, aniżeli młody królewicz, więc jedną ręką ostudził jego opór. Nie patrzył też na gorące łzy, kiedy pozbawiał młodszego odzienia. Liczyły się jego potrzeby i wielka frustracja, która wynikała z jego jednostronnej i niepohamowanej miłości. Nie przeszkadzały mu nawet odgłosy protestu czy też bólu, kiedy wszedł w niego na sucho. Najważniejsze było, że w końcu mógł posiąść tego chłopaczka, który zawładnął jego sercem.
Ciche sapania wydostawały się spomiędzy jego pulchnych warg, kiedy to młodszy wył z rozdzierającego go bólu. I nawet jeżeli tego nie chciał, to jego organizm, reagował na to w sposób zupełnie inny. Członek boleśnie pulsował od nadmiaru bodźców, a oddech choć przyśpieszony, nie wyrażał przyjemności. Jego obolałe ścianki zaciskały się na starszym, kiedy ten szybkimi i posuwistymi ruchami, penetrował wnętrze Yoongi'ego. Czarę goryczy przelał jednak fakt, gdy Jimin osiągnął w nim spełnienie akcentując je długim stękiem, by następnie ucałować usta swojego "kochanka". Kochanka, który niewiele myśląc oddał pieszczotę, marząc aby uzyskać "spragnione" spełnienie oraz uciec stamtąd jak najdalej.
a/n: dawno mnie tutaj nie było! chyba wracam, bo matury napisane i wszystkie chyba zdane! w piątek wos, a potem ustne, więc w wolnej chwili będę się starała coś dodać!
P.S. mam nadzieję, że ktoś mnie tutaj jeszcze pamięta i rozdział jest ok!!!
* podziękujmy mojemu najukochańszemu przyjacielowi, który napisał ten oto wspaniały wiersz!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro