Rozdział 39
Taehyung zgubił się w tym całym świecie, który go otaczał. Chciał myśleć racjonalnie, ale wszystko pomieszało mu się w głowie.
Stojąc przed Abby w opuszczonym budynku nie wiedział, którą obrać stronę.
Czy iść teraz do Jungkooka i pozwolić mu się ze wszystkiego wytłumaczyć ,czy kazać Abby wziąć natychmiastowo lek?
Wiedział jedno. Pocałunek Jeona jakimś cudem wpłynął na niego, a Taehyung miał tego po dziurki w nosie. Żeby jakoś zareagować wybrał pierwszą opcję, jaka nasunęła mu się na myśl.
Skierował się w stronę pokoju, gdzie Jungkook czekał aż wreszcie jego siostra pozwoli mu zaaplikować jej niezbędne lekarstwo. Taehyung jednak chciał, żeby najpierw Jeon wyjaśnił mu kilka rzeczy, zanim przyprowadzi do niego Abby.
— Oppa, gdzie idziesz? Nie zostawiaj mnie tutaj samej — zawołała za nim, przestraszona dziewczyna.
— Abby nie bój się usiądź na parapecie, a ja zaraz po ciebie wrócę, najwidoczniej muszę wytłumaczyć sobie kilka kwestii z twoim bratem. Nic ci się nie stanie. Krzycz jakby coś jesteśmy w pobliżu, a nawet jeżeli ktoś by cię chciał porwać na dole na parkingu czeka na mnie Jimin, więc on ci pomoże w razie potrzeby —powiedział i zniknął za drzwiami.
Znowu ujrzał Jeona, ale tym razem chłopak był w miarę spokojny i opanowany. Miał lekko przymknięte oczy, a Taehyung widząc jego twarz mógł stwierdzić, że Jeon co jak co, ale naprawdę miał w sobie urok.
Taehyung nie chciał zdradzać od razu swojej obecności. Próbował w ciszy przypatrzeć się jeszcze trochę Jungkookowi.
Niestety nie dane mu było napawać się widokiem przystojnej twarzy chłopaka, ponieważ ten postanowił otworzyć oczy, od razu patrząc na Taehyunga.
— Gdzie moja siostra? Muszę podać jej lek. — Jungkook wstał i zaczął kierować się w stronę drzwi. Taehyung jednak miał inny plan, więc zagrodził mu drogę swoim własnym ciałem.
— Proszę musimy pogadać, dopiero później cię puszczę gdziekolwiek —powiedział młodszy, patrząc głęboko w oczy drugiego chłopaka.
Zaraz poczuł ręce Jeona na swoich biodrach, które pchały go lekko w bok. Jungkook po prostu sposobem chciał przedostać się do swojej siostry.
— Skarbie pogadamy jak z nią skończę, obiecuję ci wszystko wytłumaczyć.
Jungkook przybliżył swoją twarz do Taehyunga w celu pocałowania jego ust po raz kolejny, kiedy jednym ruchem został odepchnięty.
— Nie ze mną takie gierki, Jeon. Jestem detektywem, więc drąże sprawy do końca, a teraz jedynym moim celem jest dowiedzenie się prawdy na temat zabójcy, którego tak bardzo starasz się przede mną ukryć. Co jest z tobą nie tak?
Jungkook nie miał już sił, chciał w końcu dać jej lek i mieć święty spokój.
Przynajmniej umarł by nie obawiając się o życie własnej siostry...
— Przepraszam, ale słyszałem o czym rozmawiałeś z Abby i niestety muszę potwierdzić. To jest rzadka choroba serca, jest dziedziczna genetycznie, dlatego Abby i ja jesteśmy chorzy. Taehyung ja umrę za niedługo, ale nie ma to dla mnie znaczenia, nie pozwolę żeby Abby też przegrała z chorobą.
— Co ty mówisz? Nie możesz umrzeć, nie pozwalam tobie na to. —Taehyung czuł, że jest u kresu. Jeszcze chwila, a nie powstrzyma swoich łez, które i tak już płynęły po jego policzkach.
— Nic nie możesz zrobić już wybrałem, które życie uratuje. Ja muszę ponieść karę za to co zrobiłem, a ona jest niewinna.
— Chcę wiedzieć jeszcze tylko jedno. Co znaczył dla ciebie ten pocałunek? - Taehyung już się nie powstrzymywał, a Jungkooka serce widząc płacz chłopaka, rozerwało się na strzępy.
— Kocham ciebie Taehyung od początku, jednak ty nie możesz mnie kochać. Nie możesz kochać zabójcy swojej siostry.
Jeon wyszedł, a Taehyung upadł na swoje kolana. W jednym momencie przed oczami zobaczył obrazy, które zawsze dręczyły go w koszmarach.
Jungkook zabił jego siostrę...
Zabił...
Nie zdążył nawet rozpłakać się za dobrze, kiedy usłyszał z korytarza krzyk. Był tak bardzo przeraźliwy, że aż Taehyung dostał dreszczy na całym ciele.
Musiał szybko zareagować, dlatego chwilę później stał przed Jungkookiem, który klęczał w ten sam sposób, co on przed chwilą łapiąc się za głowę.
Co najgorsze nigdzie nie było widać Abby.
Uciekła?
— Jungkook co się dzieje?
Taehyung bał się dodatkowo wiedząc, że to właśnie Jungkook potrącił tamtego dnia jego siostrę sprawiła, że poddał się i po prostu upadł koło Jeona, tuląc jego ciało do siebie.
Na szczęście po kilku minutach Jungkook się uspokoił na chwilę i wtedy powiedział coś czego Taehyung nigdy by nie przewidział.
— Hoseok ją zabrał...
Tyle wystarczyło, żeby Taehyung mógł połączyć fakty. Skoro morderczyni miała Abby, a Jeon nie chciał mu powiedzieć kim ona była, musiał działać instynktownie.
Odnalazł wzrokiem porzuconą strzykawkę z lekiem i tocząc z samym sobą walkę, wziął ją do ręki, gdy Jungkook nie zwracał na niego uwagi, poświęcony swojej rozpaczy.
Taehyung wstrzymał oddech, podchodząc pomału do chłopaka i w końcu zrobił to. Zamachnął się i wbił igłę w skórę Jeona, aplikując mu lek.
Właśnie w ten sposób uratował zabójcę swojej siostry i skazał niewinną dziewczynę na śmierć...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro