Rozdział 34
Taehyung po zbliżeniu z Hoseokiem zasnął, a kiedy już się obudził spostrzegł, że właśnie rozpoczyna się kolejny dzień. Nie mógł uwierzyć, że czas tak okrutnie szybko minął.
Wstał, a przynajmniej próbował wstać, co niezwykle źle mu wychodziło. Nie umiał się podnieść tak wszystko go bolało, a szczególnie dolne partię. Zrezygnowany znowu położył się na poduszce.
Był nieziemsko głodny, ale miał lekkie problemy ze swoim ciałem. Nawet się nie zorientował, że Hoseok uciekł z jego mieszkania, nie zostawiając żadnej wiadomości.
Chłopak pomyślał sobie, że nie będzie się tym przejmować, ale kiedy usłyszał płaczący głos Yoongiego dobiegający z telefonu obok od razu przyłożył telefon do ucha.
— Yoongi dlaczego płaczesz i jak odebrałem połączenie skoro spałem całą noc — zapytał zaskoczony, nie wierząc w to, co się działo.
— Następnym razem wyłączaj naszą rozmowę, jak skończysz ze mną rozmawiać debilu — powiedział smutno.
— Co jak to? — Taehyung zmarszczył brwi, jakby miało mu to w jakiś sposób pomóc.
— Wszystko słyszałem nie rób ze mnie idioty. Przeruchałeś się z moim chłopakiem, tak przyjaciele nie robią.
— Co jakim chłopakiem? — Taehyung wstał pomimo bólu jakiego odczuwał.
Przecież Hoseok nie był chłopakiem Yoongiego, a przynajmniej nie wydawało mu się, żeby tak było.
— Słyszałem, że Hoseok naopowiadał ci samych bajek. Spałem z Hoseokiem kilka godzin temu zanim do ciebie przyszedł, wcale nie pogodziłam się z Jungkookiem, a on nie wrócił od Jimina. Nie wiem czy Jimin zniknął, ponieważ tego nie ustaliłem, ale wczoraj zostaliśmy parą z Hoseokiem, a ty wszystko zniszczyłeś.
— Yoongi hyung...
— Nie odzywaj się do mnie...
Po drugiej stronie nastała cisza, a później Taehyung usłyszał dźwięk przerwanego połączenia.
Chłopak zaczął się trząść, jakby nagle jego temperatura ciała spadła. Jedna łza spłynęła mu po policzkach. Prawdopodobnie jego przyjaźń z Yoongim właśnie w tym momencie się zakończyła, a on nic nie mógł zrobić. Hoseok, Jungkook i Jimin byli siebie warci, a on nie chciał już widzieć tej trójki już nigdy na oczy.
Jeszcze gorzej było mu na sercu, kiedy pomyślał o nierozwiązanej sprawie. Jak mógł teraz pracować skoro musiałby najpierw odszukać Jimina, porozmawiać z Hoseokiem i Jungkookiem, a do tego nie miał po prostu siły.
Opadł na pościel i przymknął powieki, już nie chciał podtrzymywać łez. Gdyby nie dał podejść się Hoseokowi nic by się nie stało. Przecież mógł przerwać ich pocałunek w dobrym momencie, a wtedy Yoongi na pewno by usłyszał jaki Hoseok jest naprawdę.
Ale zaraz, chwila?
Skąd telefon Taehyunga znalazł się w sypialni skoro leżał on w salonie na stole? Przecież chłopak rozmawiał z Yoongim w innym pokoju, a nie w sypialni. Czyżby Hoseok chciał skrzywdzić Yoongiego? Dlaczego?
Czy była to część planu Jimina? Przecież Hoseok mógł z nim współpracować, gdyby okazało się, że Jimim jest mordercą.
To było za dużo jak na jedną głowę młodego detektywa teraz pomimo głodu, zamierzał pojechać do Yoongiego, porozmawiać z nim i od razu chciał załatwić sprawę z Jongsukiem, którego auto dalej stało przed jego mieszkaniem.
Pomimo bólu i wszystkiego wstał z łóżka i ubrał się w pierwsze lepsze ubrania. Niczego nie zjadł, po prostu powolnym krokiem udał się do samochodu i odjechał. Nie chciał tracić czasu.
Pod domem Yoongiego czuł niepewność. Nie chciał się kłócić ze swoim przyjacielem, oczywiście wiedział, że prawdopodobnie Yoongi nie otworzy mu drzwi i nie przyjmie go z otwartymi ramionami, ale liczył, że chociaż przez próg będzie chciał go wysłuchać.
Zapukał nieśmiało i po paru dłuższych minutach zobaczył twarz Yoongiego, której się szczerze przestraszył. Nie chciał czuć tego, co w tym momencie czuł Yoongi, dlatego nie mówiąc słowa, przytulił się do niego, a Yoongi no cóż było mu już wszystko jedno, dlatego nie protestował.
— Przepraszam wiem, że to nie wystarczy, a ja nie wiem jak naprawić swój błąd. Ta sytuacja też mnie boli, bo to... to był mój pierwszy raz. — Taehyung zaczął płakać, a Yoongi zmarszczył brwi i spojrzał na twarz swojego przyjaciela.
— O jezu Taehyung ja nie wiedziałem.
Szybko wciągnął go do swojego mieszkania, usadawiając go na kanapie.
— Słyszałem że dałeś się podejść Hoseokowi ja też i na pewno uległbym mu też i w klubie gdybyśmy nie musieli lecieć za Abby i Jungkookiem. Nie sądziłem jednak, że był to twój cholerny pierwszy raz z chłopakiem.
— Niestety był czekałem na tego jednego, a przeleciał mnie zwykły idiota i oszust, który może się okazać wspólnikiem mordercy. Czy to nie dobra wiadomość?
Taehyung zaśmiał się pod nosem z całej tej komicznej sytuacji. Nigdy nie sadził, że jego życie może obrócić się o sto osiemdziesiąt stopni sprawiając, że wszystko się wywróci do góry nogami.
— Co myślisz o zniknięciu Jimina? — zapytał nieśmiało Yoongi.
— Cóż nie mam pojęcia, ale skoro dzisiaj piątek mam złe przeczucie, a wiesz, że ja prawie nigdy się nie mylę. Musimy dzisiaj znaleźć Jimina, dlatego dobrze, że Jongsuk się znalazł, musimy z nim współpracować.
Taehyung nagle zerwał się do pozycji stojącej i złapał Yoongiego za rękę.
— Gdzie idziemy? — zapytał zszokowany chłopak.
— Nie pytaj musimy jak najszybciej znaleźć się u Jongsuka, a wtedy zobaczymy co robić dalej.
Taehyung z Yoongim opuścili dom młodego patologa i skierowali się prosto przed dom Jongsuka. Gdzieś w tym wszystkim musiało być rozwiązanie całej tej chorej zagadki...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro