Rozdział 28
Taehyung tuż po wyjściu od Jimina wsiadł do samochodu, który wprawdzie nie był jego, ale Jongsuk i tak o tym nie wiedział, bo był nieosiągalny czasowo, a dlaczego detektyw miał nie wykorzystać samochodu swojego drugiego przyjaciela. Nie było to grzechem, prawda?
— Yoongi jesteś jeszcze u Jungkooka? — zapytał kiedy podczas jazdy postanowił zadzwonić do swojego przyjaciela.
— Jestem, ale nie mam na razie czasu. Znalazłem pewne informacje i muszę je sprawdzić nawet, jeśli nie jestem w kostnicy.
— O co chodzi Yoongi? Znalazłeś coś ważnego, to wiąże się ze sprawą zabójstw? — zapytał, zdziwiony.
— Tak jeśli tutaj przyjedziesz pokażę ci coś nieco, jeżeli masz czas.
Taehyung pożegnał się z chłopakiem i dodał gazu. Chciał, jak najszybciej znaleźć się pod mieszkaniem Jungkooka. Dużym problemem było to, że Jungkook uciekł jak tchórz jednak całkiem możliwe, że miał w tym jakiś swój cel. Taehyung nie wiedział do końca jaki, ale coś mu w tym wszystkim zupełnie nie pasowało już od pewnego czasu.
Dodatkowo miał jeszcze na głowie Jaejoonga. Za to jego brat skutecznie się uciszył, chociaż Taehyung nie sądził, że Chanyeol kiedykolwiek zamilknie.
W końcu dojechał pod budynek i pędem z szybkością światła wysiadł z auta. Po pierwsze był niezwykle ciekaw, co Yoongi znalazł w mieszkaniu swojego chłopaka, a co być może mu umkło podczas przeszukiwania jego domu.
Chwycił za klamkę, która nie chciała otworzyć mu drzwi. Czy Yoongi postanowił jednak gdzieś sobie pójść?
Za chwilę kiedy zamierzał odwrócić się z zamiarem odejścia i odwiedzenia przyjaciela w jego pracy, drzwi postanowiły się otworzyć sprawiając, że Taehyung prawie dostał nimi prosto w twarz. Zobaczył przed sobą dziwnie wyglądającego Yoongiego, który robił strasznie dziwaczne miny.
— Właź do środka, co tak stoisz? — zapytał się nie mogąc utrzymać na swojej twarzy ponurej miny.
— Przecież było zamknięte, ośle. — Prawie nie mógł się opanować przed walnięciem Yoongiego prosto w twarz.
To on próbował, jak najszybciej tutaj przyjechać, złamał kilka nakazów na drodze, a ten tak mu się odpłacał?
— Złość piękności szkodzi, księżniczko. Chodź do salonu — powiedział i ruszył naprzód.
Detektyw wchodząc do mieszkania poczuł niepokój, jakby Yoongi znalazł twarde dowody na winę Jungkooka, co było możliwe owszem, ale raczej Jungkook nigdy nie pozwoliłby sobie na taki ruch.
— Co znalazłeś? — zapytał, spokojnie siadając na kanapę.
Yoongi podał mu gruby zeszyt, który wyglądał jakby był po trzeciej wojnie światowej. Zupełnie nie nadawał się do użytku, a Taehyung zastanawiał się, gdzie jego przyjaciel tak w ogóle to znalazł i co było w nim w środku napisane?
— To jest zeszyt, ale nie taki zwykły. Jungkook prowadził w nim swoje śledztwo. Czaisz, że on znalazł tą listę z lekami przed nami? O co tutaj tak właściwie chodzi? Myślałem, że zabójca chce żebyśmy go odnaleźli, ale skoro Jungkook wszystko wiedział, to dlaczego nie próbował zatrzymać mordercy i ujawnić go światu?
— Dlatego, że pojawiła się na celowniku jego siostra. Spójrz Yoongi ostatnią ofiarą naszego zabójcy jest Abby.
Taehyung podał mu zeszyt, dlaczego już od wejścia jego przyjaciel nie mówił mu o tak istotnych rzeczach? Przecież to wszystko zmieniało, teraz prawdopodobnie Jungkook będzie bronił i strzegł swojej siostry nie dając nikomu do nich dojść chyba, że...
— Mam pomysł — wykrzyknął nagle Yoongi, który przestraszył lekko Taehyunga, który był już i tak niezwykle zamyślony.
— O co chodzi hyung? — zapytał wytrącony ze swoich myśli.
— Jungkook nie będzie chciał żebyśmy się do niego i do jego siostry zbliżali, dlatego ze mną zerwał. Przypuszczam, że znalazł ten zeszyt i całego go od deski do deski przestudiował. Ale jest jedno wyjście z tej całej sytuacji, wiem jak się do niego zbliżyć.
— Jak? Mów szybciej. — Taehyung był coraz bardziej niezapokojony pomysłem swojego przyjaciela.
— Jedyną bronią jaką możemy użyć jest Jimin. Tylko, że nie jesteśmy z nim na tyle blisko aby chciał zdradzać swojego przyjaciela chyba, że....
— Hyung? Wykrztuś to z siebie wreszcie, nie mogę przecież wiedzieć o czym myślisz.
— Musisz się zacząć się z nim spotykać, Taehyung...
— Że co? Ja mam zacząć umawiać się z Jiminem? Może jeszcze mi powiesz, że mam zacząć z nim sypiać. — Taehyung był przerażony i nie mógł tego w jakikolwiek sposób ukryć.
— To dla dobra sprawy nie musisz go całować ani z nim spać, chociaż mogłoby to w jakimś stopniu pomóc. Wasz związek musi być wiarygodny — powiedział, lekko się uśmiechając.
Taehyung myślał, że zejdzie na zawał. Nie chciał teraz wchodzić w związki, szczególnie w takie, które nie były naprawdę, no przynajmniej dla Taehyunga, bo Jimin mógłby się wkręcić w takim przypadku, a chłopak nie chciałby ranić jego uczuć w jakikolwiek sposób.
Poza tym nie chciał żeby Jae, a tym bardziej Chanyeol dowiedzieliby się o jego związku. Wprawdzie miałby to być udawany związek, ale wciąż ludzie uważaliby ich za prawdziwą parę.
— Nie chcę się na to zgadzać, Yoongi. Myślę, że twój plan zawiódłby w wielu aspektach. Może dasz radę pogodzić się jakoś z Jungkookiem, chociaż spróbuj.
— Przykro mi Taehyung, ale to już absolutny koniec, przynajmniej na razie.
Yoongi spojrzał na Taehyunga wzrokiem pełnym błagania. Prawdopodobnie zależało mu, aby sprawa rozwiązała się w najbliższym czasie, a ten krok był niezbędny do dalszego planu.
Taehyung nie byłby sobą gdyby nie przyjął bohaterskiej postawy. On nie mógł się poddać szczególnie, jeśli chciał być dobrym przyjacielem.
— Dobra zgadzam się, jeśli ma to w jakiś sposób pomóc. Dzisiaj w klubie postaram się zagadać do Jimina tylko jest mały problem.
— Jaki, o co znowu chodzi?
— Jimin ma chłopaka i dzisiaj zastałem ich no w dość yyy intymnej sytuacji. Jak to rozwiązać? Obawiam się, że nie mogę z nim konkurować, bo Jimin i tak go wybierze.
— Zostaw to mnie, ja się nim zjamę. — Yoongi puścił oczko Taehyungowi, a ten nie wiedział jak miał się zachować, przecież Yoongi obiecał mu, że nie zdradzi Jungkooka z żadnym gościem w klubie.
Ale z drugiej strony, czysto teoretycznie Yoongi już nie był w związku, prawda?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro