Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Tuż po treningu Khloe postanowiła postanowiła wypuścić karego na pastwisko. Gdy tylko nacisk karabińczyka uwiązu ustąpił ogier przekłusował paręnaście metrów i zatrzymał się. Wytężył wzrok. Dostrzegł w rogu padoku, pod drzewem, cztery aparycje- dwie na części ogierów i dwie na klaczy.

Od razu rozpoznał Silver Pharoah i Winter Flame'a. Dłuższą chwilę później zauważył Lady's Tapit oraz... Royal Song. Niestety, było za późno na wycofanie się- cała czwórka również go zobaczyła i gestem łba zachęcała do przyjścia.

Westchnął, po czym zerwał się do galopu by po kilkunastu sekundach stanąć obok siwka.

-  Emm... Cześć.- rzucił na powitanie.

- Hej.- parsknęły klacze.

- Jak po treningu?- odezwał się Pharoah.

- Ee, całkiem dobrze.

- Słyszeliście, że we wrześniu ma przyjechać nowa klacz?- parsknęła Lady, tak jak Royal i Flame, strzygąc uszami.

Snowflake był przekonany, że w głowie Winter'a już zrodził się nowy, "genialny" pomysł zeswatania, tym razem, Silver'a z nową klaczą i chodzenie na potrójne randki. Natomiast wcześniej wspomniany nie wykazywał najmniejszego zainteresowania tematem, słuchając tylko jednym uchem.

- Skąd wiecie? Pochodzenie, maść, imię?- siwy oczywiście nie mógł sobie tego darować.

- Torres rozmawiał o niej z trenerem, akurat przechodzili obok mojego boksu. Podobno jest po Unique Belli i Curlinie. No i tyle.- córka Tapita potrząsnęła grzywą.

Na chwilę zapadła cisza. Nikt się nie odzywał, więc Flame postanowił podtrzymać rozmowę:

- A ty co powiesz, Pharoah?- gniadosz stał ze wzrokiem tępo wbitym w płot.

- Że zjadłbym musli. Najlepiej z ananasem.- po czym jakby się "ocknął", gdy klacze parsknęły śmiechem. Potrząsnął głową i dodał- A co mam powiedzieć? Za chwilę muszę iść na trening...

- Silver! Silver Pharoah!- wołał dżokej ogiera.

- No widzisz już muszę iść. Do zobaczenia w stajni!- rzucił na odchodne i pokłusował w kierunku furtki.

Po chwili do jeźdźca gniadosza dołączyła się również dżokejka Lady.

- Ugh, też muszę iść?- stęknęła i leniwym stępem poczłapała w kierunku dziewczyny.

Snowflake, Winter i Royal. Zostali sami. Teraz natomiast zaczęła Song.

- A u ciebie co tam, Snow?- zapytała przecinając ogonem powietrze.

Kary momentalnie wyrwał się z zamyślenia. Spojrzał na klacz i w jednej chwili odebrało mu mowę.

- Ja? Co? Eee... yyy... no ten... ee... znaczy się... Zostawiłem derkę na drugim końcu padoku! Tak! Właśnie! No to... ee... Pa!- obrócił się na zadzie i wystrzelił przed siebie. Miał ochotę spalić się ze wstydu.

Song posłała siwkowi pytające spojrzenie i najchętniej uniosłaby jedną z brwi do góry, gdyby konie tak potrafiły. Syn Arrogate przeprosił ją i pognał za przyjacielem.

***

394 słowa.

Uff... Wreszcie się zebrałam i to dokończyłam xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro