8
ROZDZIAŁ 8
▬ ( " PRZETRWALIŚMY WIELKĄ
WOJNĘ " ) ▬
To był jeden z tych rzadkich słonecznych dni w Forks, słoneczny dzień był czymś niezwykłym dla ludzi, którzy przywykli do deszczu przez większą część roku, słoneczny dzień oznaczał, że uczniowie szkół średnich mogli zjeść lunch na ustawionych krzesłach poza stołówką oznaczało to również, że Cullenów nie będzie tego dnia w szkole i że Kaylee nie będzie miała sesji terapeutycznej tego popołudnia.
Minął około tydzień, odkąd Kaylee przeszła dwugodzinną terapię u doktor Cullen i chociaż nie przywróciła ona ruchomości w nogach, przywróciła jej trochę radości. Podczas lunchu Kaylee siedziała samotnie przy stole, który teraz należał do niej, bardzo niewiele osób zostało w środku, ponieważ wszyscy woleli cieszyć się promieniami słońca tego ranka, patrzyła na lunch na plastikowej tacy, sałata leżała na stole. Chleb był namoczony i frytki były zimne. Potem krzesło przed nią przesunęło się i odwróciła wzrok, a nieśmiały uśmiech spłynął z ust Belli, która czuła się
w
ystarczająco źle, aby zobaczyć Kaylee siedzącą samotnie na środku stołówki.
Bella zachowywała się ostrożnie, mając nadzieję, że jakiś gest w mowie ciała Kaylee powie jej, że nie jest mile widziana, po czym wstanie niekomfortowo i wróci na zewnątrz z dziewczynami, ale w oczach Kaylee nie było już tego chłodu i braku zainteresowania, które topił ją przez ostatni miesiąc, prawdę mówiąc, wydawała się szczęśliwa, widząc kogoś z jej kręgu przyjaciół - innego niż Jasper - siedzącego z nią.
" Witaj, Bells... " przywitała się i Bella pomyślała, że to ta sama Kaylee, która powitała ją w szkole na początku roku. Bella poczuła ulgę i uśmiechnęła się.
" Witam, Kay... " odpowiada. " Jak się
masz? "
" Lepiej " odpowiedziała spokojnie.
Kaylee nie mogła powiedzieć, że wszystko z nią w porządku, nie było, ale było lepiej niż wczoraj i to był ogromny postęp. " A ty? Przepraszam, że nie mogłam być lepszym towarzystwem przez te kilka ostatnich dni... Miesiąc... Nie byłam miłą osobą "
Bella to zlekceważyła.
" Nie mogę sobie wyobrazić, co musisz czuć, ale nie powinaś przepraszać "
Kaylee wzdycha i wygląda przez okno, gdzie Jessica i Angela opalają się.
" Od 1 do 5, jak bardzo mnie
nienawidzą? ” zapytała ze smutnym uśmiechem, po czym westchnęła i spojrzała na Bellę, która zacisnęła usta.
Bella nie chciała być szczera, Jessica była dość zdenerwowana po poranku z Kaylee i ciągle powtarzała, że została sama, czego nikt jej nie poprawiał.
" Nie sądzę, żeby byli smutni... Angela bardzo za tobą tęskni, chłopcy też " wyjaśniła Bella z półuśmiechem.
" Naprawdę nie mam odwagi iść i przeprosić za swoje zachowanie… " przyznaje Kaylee.
Bella obejrzała się przez ramię.
" Może pojedziesz z nami do Port Angeles? Chodźmy zobaczyć suknie na bal… "
" Ty, Bella Swan? Sukienki na
studniówkę? ” zapytała rozbawiona Kaylee, Bella zaprzeczyła temu samemu.
" Chcą mojej opinii, a ja chcę iść do biblioteki po książkę " przyznaje, a dla Kaylee wszystko to nabrało większego sensu.
" Nie sądzę, że jestem na to gotowa " przyznaje Kaylee z półuśmiechem. " Zawsze uwielbiałam bale maturalne... Kupując ładne, błyszczące sukienki... Nie sądzę, że jestem gotowa patrzeć, jak moi przyjaciele szukają sukienek na bal, na którym ja… cóż… ” Kaylee pokręciła głową i spojrzałam na wózek.
" Ja też nie idę na tańce "
" Wiem, Mike nie przestawał narzekać przez całą drogę do domu " przypomniała sobie, a potem wydawało jej się, że tęskni za bratem. Minęły tygodnie, odkąd ostatni raz rozmawiali i z pewnością byli dalecy od podzielenia się kilkoma prostymi słowami poza „ dzień dobry lub do zobaczenia jutro.”
" Wszystko zostanie rozwiązane " obiecała Bella, lekko ściskając jej dłoń.
" Mam nadzieję… ” odpowiedziała Kaylee, dziękując jej za ten gest.
Potem zadzwonił dzwonek, dzień w szkole się skończył, Bella powiedziała Jessice, że spotka się z nimi na parkingu, będzie towarzyszyć Kaylee w oczekiwaniu na ojca, ponieważ ona i Mike nie czuli się zbyt dobrze w samochodzie i było to całkowicie zrozumiałe.
W tym momencie, dlaczego woleli być osobno, Bella i Kaylee rozmawiały o wielu rzeczach, które wydarzyły się z Cullenami i o tym, jak bardzo Edward ją złościł, z drugiej strony czasami wydawało się, że zrobił to celowo. Bella wydawała się szczęśliwa, wiedząc, że Jasper był dobrym przyjacielem, który nigdy źle nie traktował Kaylee, może Edward mógłby się czegoś nauczyć.
Kilka minut później na parkingu zatrzymał się ciemnoniebieski samochód, nikt nie rozpoznał, kto to był, wszyscy znali samochody wszystkich osób i miejsca, jakie zajmowały na dużej przestrzeni, po czym otworzyły się drzwi kierowcy. Z samochodu wyszedł młody mężczyzna nie starszy niż
30-latek z krótkimi blond włosami i rzadką brodą, przez co kobiety na parkingu zatrzymywały się, żeby popatrzeć, jak czarna koszula otula mięśnie jego ramion. Młody mężczyzna podszedł do Kaylee i Belli, która odwróciła wzrok, gdy zauważyła, że się do nich zwraca.
Kiedy był już blisko, przykucnął do wysokości Kaylee.
Miał nienaganny uśmiech.
" Można by pomyśleć, że będziesz szczęśliwsza, gdy mnie zobaczysz "
" Cześć, Neil… ” Kaylee przywitała się z lekkim uśmiechem.
" Spodziewałem się więcej. Ale akceptuję to ” odpowiedział z półuśmiechem, po czym Kaylee wyciągnęła do niego ramiona, a on uklęknął, by przytulić siostrę jeszcze przez co najmniej kilka sekund.
" Neil, to jest Bella " przedstawiła, gdy tylko się rozstali i Neil wstał. Neil był dość wysoki, wyglądał całkiem podobnie do ojca Kaylee, było oczywiste, że był niezwykle atrakcyjny " Bella, to jest Neil, mój starszy brat "
Neil posłał Belli ciepły uśmiech i wyciągnął w jej stronę rękę, Bella nieśmiało zrobiła to samo, nastąpił lekki uścisk dłoni.
" Miło mi, Bello " powiedział Neil.
" To samo " odpowiada.
" Co tu robisz? "
" Och, cóż, powiedziałem mamie i tacie, że przyjadę ich odwiedzić i odebrać ciebie. Dzisiaj jest dzień, w którym zabieram siostrę do pracy "
" Dlaczego nie zabierzesz Mike'a? On też jest twoim bratem "
Bella poruszyła się lekko i odsunęła się od wózka Kaylee.
" Muszę iść, dziewczyny na mnie czekają, ale zadzwonię do ciebie później " obiecała Bella.
" Jasne. Baw się dobrze " mówi Kaylee z półuśmiechem. Bella macha lekko na pożegnanie, po czym odchodzi, zostawiając oboje rodzeństwa samych.
" Dobrze. Chodź, przed nami długa podróż " zauważa Neil, chwytając rączki wózka inwalidzkiego, aby przybliżyć go do samochodu.
Kaylee westchnęła, nie mogła uciec od tej sytuacji. Była pewna, że jej matka przyczyniła się do tego, że jej brat przyjechał z drugiego końca kraju w ramach tej drobnej interwencji, ale jej starszy brat się nie wahał obdarz go drobnymi uśmiechami zachęty, które posyłam mu od pierwszego dnia wypadku.
Kiedy samochód odjechał z Forks, w radiu wciąż leciała ta sama piosenka, przez chwilę oboje milczeli, Kaylee obserwowała brata.
" Gdzie jest Maggie? ” zapytała, dłonie Neila mocno ściskały kierownicę, jego kostki zbielały, ramiona były napięte, pierścionek nie działał.
" Miała dużo pracy. Nie mogła przyjść " odpowiedział, nie ukrywając, jak gorzko zabrzmiało to w jego ustach. " Dlaczego nie byłaś ze swoimi przyjaciółmi? "
" Bella jest moją przyjaciółką " odpowiedziała.
" Mówię o Jessice i Angeli " wyjaśnił.
" Ty pierwszy odpowiedz " rzuciła mu wyzwanie, a on westchnął,
milcząc. " Dokąd jedziemy? "
" Mówiłem ci, musisz zabrać siostrę do pracy " przypomniał jej, a ona oparła łokieć na podłokietniku. " No cóż, mam pracę do wykonania w Bremerton, w szpitalu marynarki wojennej " wyjaśnił.
" A twoim pomysłem na poprawę mojego samopoczucia jest zabranie mnie do szpitala? Wiesz, jak bardzo nienawidzę szpitali, Neil " odpowiedziała, okazując swoje niezadowolenie z miejsca, do którego zmierzali.
Neil milczał, wiedział, że nie warto nic mówić siostrze, próbowała z nim walczyć, żeby zawrócił pojazd i wrócił do domu, zamiast tego go po prostu grała
głośność muzyki. Po przybyciu do Port Angeles Neil zamówił dla nich obojga fast food, być może zły nastrój jego siostry wynikał z tego, że nic nie jadła i Kaylee nigdy nie przyznała się do tego na głos, ale to wystarczyło, aby uspokoić jej zły nastrój w samochodzie nieco się poprawił, kiedy przekroczyli most wiszący nad kanałem Hood. Przez resztę drogi samochód jechał blisko oceanu, a Kaylee cieszyła się każdą minutą jazdy.
Kiedy samochód zatrzymał się na parkingu szpitala Marynarki Wojennej, Neil wysiadł jako pierwszy, rozprostowując nogi na kilka sekund, zanim wyjął wózek inwalidzki Kaylee z bagażnika.
Szpital znajdował się tuż nad brzegiem morza, budynek był duży i składał się z okien po jednej stronie, drzwi się otworzyły i Neil pochylił się, aby wziąć siostrę w ramiona i zostawić ją na wózku, Kaylee położyła koc na ramiona, nogi, było chłodniej i niebo na chwilę się zachmurzyło.
Neil odprowadził ją do drzwi wejściowych, oboje poszli prostą ścieżką do jednej z wind, poczekalnia była pełna i Kaylee myślała tylko o tym, dlaczego to wszyscy
ludzie tam będą, drzwi windy będą zamknięte.
" Czy zawsze jest dużo ludzi? " zapytała.
" Nie przez większość czasu " odpowiedział. " Oni tu czekają na dobre wieści, tydzień temu przyleciał samolot z Iraku z wieloma rannymi żołnierzami. Część ciał została wydobyta, część jest ranna, więc ci ludzie są tutaj z nadzieją, że ich bliscy są jednymi z nielicznych, którzy walczą o życie na jakiejś sali operacyjnej " wyjaśnił, a drzwi się zatrzymały.
Wózek przesunął się korytarzem z pomocą Neila, podczas gdy Kaylee próbowała się zorientować, ale wszystkie ściany i korytarze wydawały się takie same, więc zatrzymali się przed dwojgiem drzwi. Kaylee otworzyła oczy, kiedy weszli do pokoju, było przestronny, rozpoznała go, chociaż był zupełnie inny niż mały szpital w Forks, był to pokój rehabilitacyjny.
" Teraz, Lee " zawołał, gdy tylko oczy osób w pomieszczeniu przestały się na niej skupiać. " Muszę popracować, ale to tylko kilka godzin " wyjaśnił z półuśmiechem. Kaylee miała wrażenie, że jej brat robi okrutny żart, zostawiając ją tam. " Będę pracował nad protezami dla niektórych z tych mężczyzn, więc bądź miła, dobrze? " zapytał, zostawiając pocałunek na jej czole, zanim odszedł.
Kaylee chciała na niego nakrzyczeć, żeby wrócił, ale nie chciała robić z siebie widowiska w środku sali odwykowo-toaletowej, gdzie byli ludzie, którzy mieli znacznie gorzej od niej, więc przeniosła ręce do koła wózka jechała do przodu, każda osoba, którą widziała, przerażała ją coraz bardziej, więc znalazła dla swojego wózka miejsce, gdzie nie będzie przeszkadzała, blisko okna, wydawało jej się okropnie mieć takie piękny widok za tą szybą, która oddzielała ich od zewnątrz.
" Nie masz nic przeciwko, żebym tu
została? ” zapytała mężczyznę, który również siedział na wózku inwalidzkim po drugiej stronie, mężczyzna nie wyglądał na większego od jej brata, miał ciemnobrązowe włosy.
Kaylee nie mogła ukryć wyrazu twarzy, gdy zobaczyła mężczyznę i nie tylko
stracił obie nogi, ale miał też poparzenia na twarzy, mężczyzna w milczeniu kiwał głową, z jednej strony ciekawa była zapytać, co się z nim stało, z drugiej zaś czuł, że okrucieństwem byłoby pytać, po co miałaby przypominać mężczyźnie o horrorze, jakiego doświadczył? Jej oczy jednak nie mogły od czasu do czasu odwrócić wzroku, czuła się jak ciekawska dziewczynka, wtedy mężczyzna przemówił.
" Aktywny granat " powiedział, zwracając jej uwagę. " Kiedy zobaczyłem, że to granat wystrzelił, było już za późno, nie mogłem nic zrobić "
Kaylee milczała.
" W środku ataku jeden z moich towarzyszy przekradł się pomiędzy kulami w powietrzu, aby wydostać mnie z krzyżowego ognia, gdyby nie on, wykrwawiłbym się na śmierć i umarłbym na tym miejscu. Lekarze powiedzieli mi, że tam nie miałem nic do roboty, kiedy się obudziłem, nie miałem już obu nóg "
" Tak mi przykro to słyszeć… ” zauważyła ze smutkiem, a potem Kaylee rozejrzała się i wiedziała, że wszyscy ci mężczyźni muszą mieć jakąś historię
podobną do tego żołnierza, który wyglądał przez okno.
" Co się stało? "
" Spadłam z dużej wysokości do morza i doznałam urazu kręgosłupa... Próbowaliśmy skoczyć z klifu " odpowiedziała z lekkim uśmiechem, a mężczyzna kręcił głową, niemal z uśmiechem pełnym niedowierzania.
" Dlaczego miałabyś zrobić coś takiego? Dlaczego miałabyś ryzykować swoje życie w ten sposób? ” Sposób, w jaki zapytał, wydawał się niemal oskarżycielski, więc Kaylee otarła uśmiech.
" Dlaczego zdecydowałeś się wstąpić do armii? ” zapytała, a on spojrzał na nią surowo, usuwając niedowierzający uśmiech z jej ust. " Po co tak ryzykować życie? "
Kaylee położyła ręce na kółkach wózka i cofnęła się. Wiedziała, że intencją jej brata było dać jej znać, że być może był ktoś, kto poszedł do piekła i wrócił, że jej sytuacja nie jest tak poważna jak tych mężczyzn, ale ostatecznie ci żołnierze i ona przeżyli traumę wspólne, nie, poszła na wojnę, nie walczyła za swój kraj, ale ostatecznie ona i ten żołnierz zostaliby na wózku inwalidzkim do końca życia, jak tam dotarli nieważne, wynik był taki sam.
Kiedy Kaylee opuściła ten pokój, poczuła, że znów oddycha, w całkowitym spokoju poruszała się po odizolowanych korytarzach, nie chciała kontynuować w tym miejscu i gdyby zobaczyła brata, przejechałaby mu wózek inwalidzki po stopie, aż się złamie to, potem drzwi windy otworzyły się i ona weszła, nacisnęła przycisk, aby udać się do recepcji, odczekała kilka sekund i winda się zatrzymała, wyszła, nie oglądając się za siebie. Automatyczne drzwi oszczędziły jej trudu proszenia kogoś o pomoc, aby je przytrzymał, gdy będzie wychodziła, więc zaczęła jechać do przodu, obok drzew stało kilka ławek, które poruszały liśćmi na wietrze, woda wyglądała spokojnie, ona przestała zaciągać hamulec wózka.
Minęło kilka minut, gdy usłyszała głos starszej kobiety.
" Nie zabawię długo " zauważa kobieta.
" Kobieto, nie mam pięciu lat! " wykrzyknął z rozbawieniem mężczyzna obok niej. Kaylee musiała założyć, że do szpitala przyjechała para dziadków.
Kobieta przewraca oczami, pomagając mężowi usiąść, mężczyzna opierał się na lasce, na której spoczywał większość jego ciężaru, kobieta całuje go w czoło.
" Proszę, Abrahamie, mówię poważnie. Nie chcę cię szukać w porcie " skarciła go, a mężczyzna spojrzał na nią wyzywająco.
" Więc nie spóźnij się, kobieto, nie lubię być sam " zauważył mężczyzna ze słodkim uśmiechem. Kaylee patrzyła na nich. Mężczyzna siedział po drugiej stronie ławki wielki koniec, który ich podzielił, ale słyszała śmiech kobiety i to, jak bardzo jej mąż ją kochał.
" Pójdę tylko po twoje lekarstwa. To nie potrwa długo " obiecała, zanim odeszła.
Kobieta odeszła, po czym milczeli.
" To wspaniały widok, nie sądzisz? ” zapytał ciepłym głosem i przez chwilę Kaylee pomyślała o swoim dziadku. Odwróciła głowę, żeby na niego spojrzeć.
" Tak jest " odpowiada Kaylee z półuśmiechem.
" Czy ty też przyszłaś do lekarza i
uciekłaś? " zapytał mężczyzna, z jakiegoś powodu Kaylee pomyślała, że ostrzeżenie żony było spowodowane tym, że mężczyzna uciekł, gdy jego żona odwróciła od niego wzrok, a ta myśl ją rozśmieszyła.
" Nie, mój brat jest lekarzem i zajmuje się protezami i tym podobnymi rzeczami… " odpowiedziała. " Przyprowadził mnie tutaj, aby dać mi lekcję życia, a ja uciekłam przed żołnierzem i zacząłam się kłócić o to, jak to jest ryzykować życie "
Mężczyzna skinął głową z ciepłym uśmiechem, kładąc obie dłonie na lasce.
" Musiało cię to bardzo zdenerwować, skoro zdecydowałaś się przyjść tu sama, zanim będziesz kontynuowała tę rozmowę… "
Kaylee wzdycha.
" Denerwowało mnie to, że przez niego poczułam się, jakbym podejmowała ryzyko w bardzo głupi sposób, bo gdyby tak było… On walczy za swój kraj i ląduje na wózku inwalidzkim, byłam po prostu głupia " odpowiada, czując gulę w gardle, po czym wyciera małą łzę rękawem pastelowego różowego swetra.
" Och, daj spokój! " zachęcał ją mężczyzna, idąc wzdłuż ławki, żeby podejść bliżej. " To niesprawiedliwe mówić tak o sobie, gdybyśmy wiedzieli, jak potoczą się nasze działania, wszyscy zostalibyśmy w domu zawinięci w plastikową bańkę! "
Kaylee skinęła głową.
" To tymczasowe, obiecuję " obiecał, podając jej chusteczkę, którą wyjął z płaszcza, wzięła ją i powoli otarła łzy. " To normalne, że masz takie myśli, kiedy coś tracisz. Miałem je, nie byłem młodszy od ciebie… Ale miałem je "
" Czy on też poszedł na wojnę? " zapytała, a mężczyzna dumnie pokiwał
głową. " Dlaczego ludzie decydują się na wojnę? ”
Mężczyzna otworzył oczy i pomyślał o tym.
" Po ataku na Pearl Harbor nie dano nam dużego wyboru, reprezentowanie naszego kraju było wówczas medalem, który wielu z nas nosiło z dumą. Nigdy nie wiesz, w co się pakujesz, dopóki nie będzie już odwrotu " wspomina Człowiek. " Zostałem wysłany na wyspę Wake, byłem pilotem " wyjaśnił, kładąc obie ręce na oparciu " Przybyłem jako wsparcie w samolocie… "
Kaylee słucha uważnie, z jakiegoś powodu była to pierwsza lekcja historii, którą zainteresowała się.
" Mój samolot został zestrzelony przez wroga, część drzwi wbiła mi się w ramię i część w klatkę piersiową, mieliśmy już wtedy zbyt wiele ofiar, 120 ludzi, byłem częścią rannych, kiedy nas zabrali poza wyspą tylko my przeżyliśmy, niektórzy zginęli w akcji, a pozostałych 1537 trafiło do niewoli. Dobrze się ukrywaliśmy, było to trudne przy tak dużej liczbie rannych, większość schwytanych to cywile pracujący w kompanii. do którego już nie należeliśmy. Pamiętam jego imię "
Mężczyzna westchnął.
" Kiedy obudziłem się na amerykańskiej ziemi, pomyślałem, że zawiodłem, że zawiodłem ten kraj, bo nie miałem lepszej taktyki, nie czułem się bohaterem powracającym z wojny, która właśnie się rozpoczęła, ani nie byłem dumny ze strzelania w dół, ci w powietrzu, mężczyźni, którzy tak jak ja wykonywali tylko swoje obowiązki… ”, odpowiedział, patrząc na nią, odwrócił wzrok i ponownie skupił wzrok na jeziorze przed nimi. " W 1945 roku poprosiłem o przywrócenie mnie na boisko, może chciałem coś udowodnić, po prostu nie chciałem zostać w tej sali szpitalnej, myśląc, że mogłem zrobić więcej… "
" Wróciłeś? "
Mężczyzna skinął głową, a na jego ustach pojawił się tęskny uśmiech.
" 11 kwietnia 1945 r. wyzwoliliśmy obóz koncentracyjny w Buchenwaldzie, wyzwoliliśmy ponad 20 000 więźniów… " wspominał. " W tym miejscu byłem świadkiem, jak okrutna jest ludzkość wobec swoich braci, były stosy zwłok, które zostały zepsute dopiero w
rów... Niektórzy więźniowie byli bardzo chorzy, inni w bardzo złym stanie niedożywienia. Tego dnia nie odważyłem się narzekać na ból, jaki poczułem w ramieniu, przez chwilę to, czego doświadczyłem, nie mogło się równać z niczym, przez co przeszli ci mężczyźni w ostatnich latach… ” wyjaśnił. " Ale nie zrobiłem tego. Nie muszę porównywać... Wszyscy przeżyliśmy wielką wojnę i ty też to przeżyłaś "
Pokręciła głową.
" Nikogo nie uratowałam… ”
" Ratujesz siebie, a to wymaga dużej odwagi. Nie musisz iść na wojnę, żeby walczyć. Walczysz bezustannie, odkąd zdecydowałaś się nie leżeć w łóżku " powiedział.
" Czy zrobiłbyś to jeszcze raz? " zapytała z półuśmiechem.
" Nie myśląc o tym. Chociaż wolałbym, aby Organizacja Narodów Zjednoczonych wykonywała swoją pracę i rozwiązywała konflikty bez ludzi płaczących krwią " dodał, rozśmieszając ją. " Zapytałaś mnie, po co iść na wojnę? Nie zaciągasz się, żeby iść na wojnę, ale czułem, że moim obowiązkiem jest jako obywatel bronić swojego kraju, mój chłopak właśnie się urodził, kiedy wybuchła wojna, miał spokojne i wygodne życie, nie tylko walczyłem o patriotyzm, chciałem bronić tego, co słuszne, co sprawiedliwe "
" Gdy miałeś syna... Dlaczego? " zapytała, nie mogąc zrozumieć.
" Kiedy urodziło się moje maleństwo, zdałem sobie sprawę, że będę walczyć o coś znacznie większego ode mnie, mam za to maleństwo odpowiedzialność, chciałem mieć pewność, że mój syn i wszystkie dzieci w tym kraju będą mogły dorastać w wolności. To było niewątpliwie największe poświęcenie, jakiego ponieśli wszyscy rodzice, ale kiedy myślę o tym, co mogło być i o świecie, jakiego chciałem dla mojego syna, nie żałuję niczego "
Kaylee uśmiecha się do mężczyzny i wyciąga do niego rękę.
" Kaylee Newton "
" Abraham Pershing " uścisnął jej dłoń, ściskając ją mocno i pewnie pomimo zaawansowanego wieku siwowłosego mężczyzny.
Małe kroki ostrzegają mężczyznę o obecności żony, odwraca się, by na nią spojrzeć, a Kaylee podziwia sposób, w jaki zmęczone oczy Abrahama wciąż patrzą z błyskiem na jego żonę, która była dość niskiego wzrostu i miała białe włosy kręcone, wyglądało jak bawełna.
" Cieszę się, że znalazłeś towarzystwo " powiedziała ciepło kobieta, widząc Kaylee.
" Kaylee, to moja żona, kobieta, która uczyniła mnie najszczęśliwszym na świecie! " przedstawił, a kobieta cmoknęła językiem, potrząsając głową. " Kobieto, to jest Kaylee Newton "
" To przyjemność, kochanie " przywitała się kobieta.
" Przyjemność po mojej stronie, pani Pershing " odpowiedziała Kaylee z uśmiechem.
" No cóż, kochanie, czas jechać. John czeka na nas w samochodzie " powiedziała, a mężczyzna z jej pomocą wstał, mocno opierając laskę o chodnik.
" To była prawdziwa przyjemność poznać Cię, Kaylee Newton " zauważył mężczyzna z uśmiechem. " Pamiętaj, Kaylee, twoje ograniczenia nie definiują, jak daleko możesz się posunąć. Nie zapominaj o sile, jaką masz, aby dokonać zmiany "
To były ostatnie słowa, które Abraham skierował do niej z ciepłym uśmiechem, zanim on i jego żona powoli odeszli przez parking, potem Kaylee patrzyła, jak odchodzi i po raz pierwszy od długiego czasu wiedziała, że wszystko będzie dobrze.
🌷 na razie chyba najdłuższy rozdział ze wszystkich — i jak wrażenia?
jeśli wkradł się jakiś błąd to przepraszam!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro