'~49~'
- Charles.. - powiedziała niedowierzająco mama.
Ja również w to nie wierzyłem. W końcu żyłem w przekonaniu, że mój dziadek umarł, nawet byłem na jego pogrzebie kiedy byłem mały, a teraz..? Stoi tutaj, przede mną.. Nadal brodaty, siwy mężczyzna, zwany Charles Moore.. Mój dziadek żyje?
- Możemy wejść? - spytała Nicole, a moja mama kiwnęła głową, zapraszając wszystkich do środka.
Czułem się dziwnie, a mój wzrok cały czas skierowany był na mego dziadka. Wyglądał tak samo, jak go zapamiętałem. Zwykły, brodaty starzec, który był wspaniałym człowiekiem, jednak muszę od teraz mówić, że jest on wampirem.. To mnie boli najbardziej...
Wraz z matką usiedliśmy na sofie obok siebie, natomiast dziadek naprzeciwko nas na fotelu, a za nim ustał Dylan, natomiast Nicole ustała przy ścianie obok okna. Chociaż moja mama nalegała, żeby usiadła, dziewczyna podziękowała.
Nastała głucha cisza. Nikt się nie odzywał. Charles oglądał swoje ręce, Nicole wyglądała za okno, a Dylan bez jakichkolwiek uczuć wpatrywał się przed siebie.
- Mamo? - spytała niepewnie Aurelie, wchodząc do pokoju.
Zdziwiła się obecnością Charlesa, ale co się dziwić? Ona miała niecałe 3 lata, kiedy jej dziadek umarł. Widziała go jedynie na zdjęciach, ale na żywo nigdy.. I co teraz mam powiedzieć? 'Patrz Aurelie, to twój dziadek, wrócił ze świata umarłych! Fajnie, prawda?'..
- Choć skarbie - powiedziała mama. - Usiądź obok nas, dobrze?
Widziałem jak Aurelie przyglądała się Nicole i jakby czuła ulgę.. Tak przynajmniej mi się wydawało.
- Powiedz coś, staruchu - powiedziała Nicole, nadal wpatrując się w okno, jakby kogoś oczekiwała.
- Dobrze.. - zaczął Charles. - Może najpierw przeproszę was za to, że was okłamałem, a bardziej zostawiłem.. Już śpieszę z odpowiedzią na pytanie 'dlaczego to zrobiłeś'. Chciałem was chronić.. Jak już zapewne wiecie, jestem wampirem, a bardziej zostałem ugryziony i w niego przemieniony. Po jakimś czasie moje moce zaczęły wariować, jednak udało mi się je tak jakby 'okiełznać'. Żyłem spokojnie, ukrywając fakt, iż jestem groźna bestią. Po latach moje moce znowu zaczęły dawać dziwne znaki, a chęć na ludzką krew wzrosła.. Żeby nie zranić was, mojego syna, a nawet Luka i Aurelie, postanowiłem upozorować własną śmierć i wyruszyć do Piekła..
- Chciałeś nas chronić..? - spytała mama. Zauważyłem łzy, które kolejno spływały po jej policzkach. Mężczyzna kiwnął głową.
- Nie myślałem, że moja krew wystąpi u Aurelie.. Nie myślałem, że zostanie ona ugryziona przez wampira i sama się nim stanie.. Myślałem, że skoro odejdę, wampiry przestaną się wami interesować.. - dziadek schował swoją twarz w dłoniach, jakby zaraz miał się rozpłakać.
- A-Ale dlaczego mieliby się nami interesować? - spytałem niepewnie.
- Charles'a ugryzł wampir szlachetnej krwi - wtrąciła się Nicole. - Krew, która znajduje się w waszych żyłach, jest bardzo dobra, wręcz wyśmienita, jednakże daje duże wzmocnienie mocy, którą posiadał wampir pijący ową krew. Taki rarytas jest jak najbardziej wspaniały i chyba każdy wampir chciałby takiej skosztować.
- To dzięki dziadkowi żyję? - spytała Aurelie, a mnie trochę zdziwiła jej śmiałość oraz zrozumienie tego tematu.
- W sumie, tak - odpowiedziała wampirzyca. - Można tak to ująć, ale mam też pytanie do ciebie, Aurelie - Nicole w końcu spojrzała na nas, a w szczególności na moją siostrę. - Czy któregoś dnia zapomniałaś lub po prostu nie wzięłaś tabletek, które ci zaleciłam?
Aurelie spojrzała na podłogę, a w jej oczach zbierały się łzy. Nie chciała powiedzieć prawdy, choć wszyscy ją znali.. Nie wzięła tych tabletek, a to oznacza, że moja siostra będzie.. wampirem? Już na zawsze..?
- Uznaję to, za 'tak' - Nicole wypuściła głośno powietrze. - Wybacz mi Aurelie, ale nic innego nie będę mogła ci poradzić na kły oraz moce, które od chwili ugryzienia, posiadasz.
- Zostanę na zawsze wampirem?! - wyszlochała Aurelie. Wampirzyca kiwnęła głową potwierdzająco. - Nie..
- Jednak mam jeszcze jedną i chyba gorszą wiadomość - wzrok dziewczyny ponownie powędrował na widok za oknem. - Musisz iść do Piekła, Aurelie. Wrócisz razem ze swoim dziadkiem, Charles'em Moore.
- D-Dziadkiem? - zdziwiła się dziewczynka. - T-To..
- Jutro przyjdę tutaj ponownie - oznajmiła dziewczyna, prostując się i podchodząc do nas bliżej. - Chciałabym, aby Charles został u was, abyście wszystko sobie dokładnie wyjaśnili, ale jeżeli się na to zgodzicie, musi być przy nim Dylan. Czy może tak być?
- T-Tak.. - odpowiedziała moja mama. - A-Ale dlaczego? Jeśli mogę wiedzieć..
- Wzięłam tego starucha ze sobą tak jakby nielegalnie, dlatego Dylan ukryje jego tożsamość - powiedziała Nicole, wymieniając się spojrzeniem ze swoim przyjacielem. - Wrócę jutro, około godziny dwunastej. Będę zmuszona wziąć Charles'a, jak i Aurelie. Proszę, abyście do jutra wszystko sobie wyjaśnili. Do widzenia.
Dziewczyna wyszła z salonu, a po chwili usłyszałem trzask drzwi wejściowych. Spojrzałem na mego dziadka, który także wpatrywał się na mnie.
- To cud, że poznałeś tą damę.
_______________________________
Przepraszam, że jestem tzn. 'Polsatem'.. :x
Głosujcie i komentujcie
- to motywuje!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro