Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

A: Odpisz skarbie

Ja: Kurwa daj se siana mam cie dość

A: Ostro skarbie

Ja: poprostu mam cie w dupie...

A: chyba nie bo piszesz do mnie

A: Nie mam racje Lucy?

Może i ma racje ale mu tego cholera nie przyznam.

Ja: Zacznij być poważny. Żyj normalnym życiem znajdź normalną dziewczynę.

Wyłaczyłam telefon i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach i poszłam do kuchni wziełam szklanke z szafki jak stałam obrócona do blatu przodem John złapał mnie od tyłu w tali. Obrócił do siebie i pocalował. W kuchni gdzie mógł zobaczyc nas Chris. Boszzz z kim ja żyję. Oderwałam sie od niego.

- Chris może nas zobaczyc. -zasmiałam sie i nalałam do mojej szklanki wody.

-Wiem ale kusisz...-zbliżył sie znowu.

-Ziomki!?-krzyknął Chris ze schodów

-co jest?-zapytałam

-Mozecie zrobic zakupy bo mi sie nie chce a jak bedziecie wracac to mozecie gdzies wstąpić.

-No spoko.-odrzekłam, a Chris dal mi hajs.

Po okolo 5 minutach wsiedliśmy do auta.

-Czyli to jest kochanie pierwsza oficjalna randka?-zapytałam

-Tak skarbie.-pocałował mnie i odjechaliśmy z podjazdu.

-Jak ci sie wydaje Chris cos podejrzewa?

-Nie wydaje mi sie.  to znaczy on uwarza że mamy swietny kontakt i to dla ciebie jest dobre. Chwilami nawet jest troche o nasze ralacje zazdrosny ale cieszy sie napewno że to ja spedzam z toba czas nie inny palant.-powiedzial to ja pomyslałam o Alexie.-Co sie stalo?

-Nic jest w porzadku.

-Kochanie napewno?

-Tak-usmiechnełam sie do niego.

Jechaliśmy i w pewnym momecie John położył rękę na moim udzie przeszedł przezemnie dreszcz. Lekko zcisnął moje ciało i uśmiechnął sie tak słodko. Ja dojechaliśmy pod galerie John kazał mi zaczekac chwile i obiegł auto. Otworzył mi drzwi i wziął za rękę. To takie słodkie.

-Kochanie na co masz ochotę?-zapytał jak weszlismy do starbucksa.

-Skarbie wiesz że lubie niespodzianki

-Usiądź ja zaraz przyjdę do ciebie.

Usiadłam niedaleko przy stoliku. Zauwarzyłam Mike i Alexa. O matko serio oni tez mnie zauwarzyli. Podeszli do mnie do stolika.

-Co tu sama robisz?-zapytał Mike

-Poprostu czekam na kogoś.

-Serio?-zapytał Alex.

-Tak i wlasnie tu idzie-powiedziałam bo widziałam Johna idącego do mnie.

-Hejka-powiedział John

-Siema jestem Mike a to Alex, a ty...

-John

-To my nie będziemy przeszkadzać wam na tej randce.-powiedział Mike i pożegnali sie.

-Kto to był?

-Moj przyjaciel i przyjaciel mojego przyjaciela.

-A to nie jest tez twoj przyjaciel?

-Nie to jest moj wróg to znaczy jest fajny i wgl ale zrobil cos glupiego i poczulam sie urażona.

-Ok skarbie nie przejmuj sie. Masz teraz mnie i jakby coś jeszcze ci zrobił to sie z nim policze.

-Ok-usmiechnelam sie i dalam mu krótkiego całuska.

-Ale ty masz slodkie usta-zasmialiśmy sie.

Siedzieliśmy trochę i rozmawialiśmy. Byliśmy w pewnym sensie jak normalna para ale nie pokazaywaliśmy tego. Nie chciałam żeby szybko doszlo to do Chrisa. Po co ma wszystko wiedzieć.

-Musimy już chyba isc bo trzeba zrobić zakupy.

-Ale mi sie nie chce chodzić-powuedziałam

-To ja cie bede nosił skarbie

-Tak tak.-podniosl mnie a ja lekko zakrzyczałam i wszyscy na nas popatrzyli.- Z kim ja żyję?

-Ze mną

Pojechaliśmy na zakupy i wstapilismy do butkiu potrzebuje jakis butów. Tak pełna szafa a ja potrzebuje butów...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro