Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

Ubralam się w różowe ogrodniczki białą bluzke i czapke oraz buty. Rozpuscilam wlosy i pomalowałam sie.

Zeszlam na parter i widziałam, że chlopaki zribili sniadanie. Usiadłam przy stole i zjadłam jajecznice z warzywami. Byla naparawde dobra.

-Dzieki chlopaki za jedzonko. -wstałam od stolu i miałam juz wychodzić do szkoły

-Gdzie ty idziesz?-zapytal mnie Chris.

-Do szkoły?-odpowiedziałam pytająco.

-Dzis idziesz na zajęcia tańca z Johnem.

-John ty tańczysz?-zapytałam

-od 15 roku życia.-orzekł.

-tego to sie nie spodziewałam.

Chwile z nimi podyskutowałam i poszlam po rzeczy do pokoju. Ale znajomy dźwięk dzwonka zatrzymal mnie.

A: Hej królewno gdzie jesteś?

Ja: Hej królu chuju. W domu

A: Zostawiłaś mnie z tym sprawdzianem samego no dzięki.

Ja: spelniam swoje marzenia

A: ok to zwracam honor słońce

Ja: dziś jest pochmurnie.

A: Ale ty jesteś zawsze sloncem nawet w pochmurne dni skarbie.

Ja: jak to?

A: No skarbie tak...

Ja: Ej bo ja serio ci krzywde zrobie

A: Już się boje...

-Lucy idziesz?!-krzyknął John.

-Tak!-zbieglam po schodach i wpadłam na niego.

-Uważaj Lu.

-Lu? Tego jeszcze nie było-zasmialismy sie.

-To ja będę pierwszy.

-No dobra. Chris my idziemy już.

-Tylko mi tam bez seksów.

-Spokojnie braciszku.-dałam mu buziaka w policzek i pobiegłam do samochodu Johna.

-I jak lepiej u nas niż w domu?

-U was. Mam więcej luzu i mogę robić co chce. Nikt nie wymaga odemnie zebym kuła cały czas do konkursów.

-Serio z ciebie taki kujonek? Nie wygladasz.

-Teraz juz nie, ale bylam taka. Bez makijażu w stosownych ubraniach i cały czas przymulona. Typowa kujonka.

-Cieszę sie że poznałem Lu, a nie Lucy.-zasmialiśmy sie.

-Zawsze bede Lucy bo to moje imie ale nie mam zamiaru byc taka sama.

-Noi super. Po treningu pojdziemy do stsrbucksa.

-Przemysle to.

-Nie ma co tu myslec bo to nie było pytanie. -popatrzyl na mnie.

-Probujesz przejąć inicjatywe nie ładnie.

Jess: RATUJ!!!

Ja:Co jest?

Jess: Mike mnie wkurwia...

Ja: Ale co robi?

Jess: Z Alexem siedza w mojej ławce i zabierają mi tela...

Jess: Lucy nie sluchaj jej sama mi go daje. Kocham cie!

Ja: ogarnijcie dupy ide na trening

Jess: no to do potem...

Dojechaliśmy na miejsce bylam zestresowana bo to pierwszy trening.

Najpierw zaczelismy od rozgrzewki a potem pokazałam co potrafie. John pokazal mi kilka nowych krokow i powtarzałam je. Po 3 godzinkach treningu pojechaliśmy do starbucksa.

-Co bys chciala słonko?

-Zaskocz mnie.

-No ok usiądź.-powiedzial i poszedl po napoje.

A: Co robiesz slicznotko?

Ja: Siedze na kawie z przyjacielem.

A: Juz mnie zdradza...

Ja: Z chlopakiem ktory jest prawdziwy...

A: Uwarzasz że nie jestem prawdziwy?

A: Ranisz moje uczucia

Ja: jeżeli sie ujawnisz to bedziesz prawdziwy...

A: skarb stawia mi ultimatum...

A: szok

Ja: ja jestem w szoku że jeszcze piszesz

Ja: uciekam bo jestem zajęta

Nie patrzyłm co odpisał bylam zajeta siedzeniem z przystojnym przyjacielem mojego brata tak szczerze jest w moim typie.

-Jestem-przyniósł nam napoje. To bylo megaśne  co mi dał.

-To jest zajebiste.

-Wiedzialem co wziąść takiej slicznotce.

-Slaby tekst na podryw.-zasmiałam sie.

-Mam lepsze ale czekam na odpowiedzmi moment.- czyli mnie podrywa.

-To poczekam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro