Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

40

Pov. Tom
Wszedłem do tego ogromego domu i weszliśmy do kuchni. Siedziała tam prześliczna blondynka o niebieskich oczach. Ale ona jest zajebista. Cos tam gadali o czekoladzie ocknąłem sie dopiero jak ta dziewczyna powiedziała.

-A ty co sie tak na mnie gapisz?

-Sorki emm... przypominasz mi kogoś-powiedziałem zmyślając.

-No spoko.

-A tak wogole jestem Tom.-przedstawiłem sie- A ty jak sie nazywasz piękna?

-Jestem Lucy- zarumieniła sie na slowa piękna. Chyba nie często to słyszy.

-kochanie tu masz czekoladę.-powiedział John i podał mi ją.

-Dzięki skarbie.-odrzekla. Oni są parą czy jak?

-John jak tam twoje sprawy sercowe?-zapytałem tak w sumie z zastanowienia bo nie wiem cxy są razem.

-No w sumie kluby i laski na jedna noc co nie kochanie?-usiadł obok dziewczyny.

-No tak debilu przecież nie umiesz być z jedną.-powiedziała karcąc go.

-No w sumie myślałem na początku że wy jesteście razem.-oboje sie zasmiali.

-coś ty ja i ta kurwa?-powiedziała Lucy

-Ja i ta sunia?-zasmiali sie oboje

Pov. Lucy
-Jestem już!-krzyknął Chris w ogóle nie słyszałam otwierania drzwi.

-Też jestem Lucy skarbie.-powiedzial Mike i podszedł do mnie. Pocalował mnie w policzek.-Siemka Mike.-podał rękę Tomowi.

-No hej Tom.-odpowiedział mu i oddał gest.

-Mysia idziemy do ciebie do pokoju?-zapytał mnie, a ja sie posniosłam.

-To pewnie my za godzinke zejdziemy.

-Obiad bedzie za godzinkę więc akurat-powiedzial Chris- bawcie sie dobrze i nie zróbcie dzieci

-Bardzo śmieszne-powiedziałam, a Mike wziął mnie na ręce bo wiedział że będę chciała jeszcze podyskutować.

-To co chciałaś mi powiedzieć?-zapytal mnie

-No bo wydarzyło się coś o czym chce żeby mój najlpeszy przyjaciel wiedział. Byłam w szpitalu...

-Kiedy jak co po co?-przerwał mi

-No kurwa debilu nie przerywaj mi ok?- kiwnał głowa na zgodę- bo wymiotowalam bardzo w ostatnim czasie. I okazało sie że jestem w 5 tygodniu ciąży.

-Bede kurwa wujkiem.-przytulił mnie

-A Alex tatą -powiedziałam-Nie wiem czy sobie poradzimy.

-Lucy damy radę masz mnie Chrisa Bena Johna i co najważniejsze masz Alexa. On cie nie zostawi. A wie o tym?-zapytał mnie

-Wie i wspiera mnie.

-To napewno bedzie dobrze.

Pov. Tom
Siedzę z Chrisem i Johnem i myślę o tej zajebistej lasce. Chris robi naleśniki i telefon do niego dzwoni.

-Halo... no hejka... dzieciaku weź picolo... bedziemy opijac to... no poważnie... o której będziesz?... to wieczorkiem może gdzieś koło 19?... no dobra to bądź... kup jakieś kwiaty do wazonu ok?... poważnie mówię... Też Cię kocham... no siemka pa...-odłożył słuchawkę.

-Ja spadam bo Benia napisała że ma wolną chate więc ja wrócę jutro. Miłej zabawy.-powiedział John.

-Nie chce być wujkiem wiec używaj gumek.-zasmiali się

-Żart ci się wyostrzył. Narka.-powiedział i trzasnął drzwiami.

-Na dlugo przyjechałes do LA?-zapytał mnie Chris.

-W sumie wróciłem na stałe. Udało mi się pozbyć reszty ludzi Grega i teraz już wchodzę na normalną drogę. A wy jak długo tu mieszkacie?-zapytalem.

-W sumie 3 rok w tym domu.

-Chyba willi a nie domu.-zasmialem się, a wtedy Lucy z Mikem zeszli na dół.

-Dzięki ci wielkie kocham Cię bardzo pa-powiedziała i dała mu buziaka w policzek.

-Ja ciebie też pa-wyszedl z domu.

-Jak się czujesz?-zapytał Chris Lucy.

-W sumie jest całkiem znośnie.-powiedziała siadając obok mnie przy wysepce kuchennej.

-przypilujesz bo musze iść zadzwonić do Bena.

-No spoczi-powiedziała i stała na miejscu Chrisa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro