36
Dolecieliśmy na miejsce. Na lotnisku poszlam do łazienki i się ogarnęłam. Byłam zmęczona złym samopoczuciem jak i też podróżą. Jak wracaliśmy do mnie do domy to zasnelam.
Pov. Alex
Widać że bardzo sie męczy tym zatruciem. Zasneła jak wracaliśmy wziąłem ją na ręce i zanioslem do jej pokoju. Poszedłem potem po walizki i wniosłem je do domu. Poszedlem do Chrisa żeby mu powiedzieć co sie dzieje z moją Lucy.
-jesteś pewien że to zatrucie?
-Na 90% bo jedliśmy krewetki tzn ona jadla bo ja jadłem kurczaka.
-jeżeli jej nie przejdzie pójdziemy do lekarza bo tak nie może być, bo się odwodni.
-Jak widze jak ona sie meczy to i ja sie męczę. Wiesz jak ja ją kocham.
-No Alex każdy to wie.-powiedział i się zasmial.
-Ale tu nie ma sie z czego śmiać.
-A no jest. Taki macho który mówił żadna dziewczyna nie zawroci mi sie głowie a teraz chce być z moją jedyną kochana sis. Pamiętaj jak bedzie przez ciebie płakać to ty bedziesz przezemnie płakać.-powiedział grożąc mi
-Heh a w jaki sposób?- droczyłem sie z nim
-A no mam taki kij który bedziesz miał w dupie jak ją skrzywidzisz.-o chuj on to poważnie mówi.
-No dobra dobra ja nic nie zrobię takiego aby płakała kocham ją i sam bym sie skrzywdził jakbym ją skrzywdził.-ale to zamotałem
- ty to jednak zawsze bedziesz debilem
-A no bede i za to mnie wszyscy kochacie.
-A jakby inaczej.-powiedział- Chcesz kawy?
-No w sumie napił bym się tylko czarną prażoną bez mleka z 2 łyżeczkami cukru.
-Ty to jednak nigdy nie bedziesz poważny.-zasial sie- przecież wiem jaką pijesz
-oj wiem tylko sie z Tobą drocze.
-Zjeb...
Pov. Lucy
Obudziłam sie o 18:30 i wstałam. Poszłam do kuchni gdzie siedzieli chłopaki. Popijali sobie kawe. Usiadłam przy wysepce kuchennej i oni dziwnie na mnie patrzyli. Czułam sie znacznie lepiej więc sie uśmiechnęłam.
-Lu skarbie jak sie czujesz?-zapytał mnie Alex.
-Jest lepiej.-odrzekłam i dodałam po chwili- Możesz mi zrobić zieloną herbatkę?
-Okiś ale musisz też coś zjeść bo bedziesz sie gorzej czuć.-powiedział przygotowujac mi napój.
-Chris braciszku podaj mi z lodówki Danio.-powiedziałam do mojego kochanego braciszka a on to zrobił.
-No ale chodziło mi o cos bardziej pożywnego. -podal mi herbate-Może jakąś sałatkę- dodał
-nie mam ochoty. Moglabym zjeść kurczaka i jakieś orzechy. Ooo tak orzechy bym zjadła.-zasmialismy sie z Chrisem a Alex udał poważną minę.
-Alex daj jej zjeść co chce a nie sałatkę.-powiedział Chris do mojego chłopaka.
-Dobra nie będę sie z wami kłócić.-powiedzial a mi znowu sie zrobiło niedobrze i pobiegłam do łazienki.
Ktoś przytrzymał mi włosy i to pewnie Alex.
-Kochanie pójdziemy z tym do lekarza rano.-powiedział.
Siedzieliśmy w toalecie jakies 10 minut. Zwymiotowałam wszystko co dało sie zwymiotowac. Potem umyłam zęby i położyłam sie w łóżku.
Obudziłam sie rano jak Chris zapukał do drzwi. Wstałam prawie natychmiast. Umylam sie i ubralam.
Chłopaki czekali na mnie ze sniadaniem. Zostałam zmuszona do zjedzenia sałatki, a miałam ochote na coś slodkiego.
Pojechaliśmy do tego lekarza i zbadał mnie. Powiedział że musi pobrać krew do badań i że wyniki będą za 4 godzinki a mnie musi zatrzymać na obserwacji i podać mi kroplówki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro