Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35

Nieznajomy: pewnie sądzisz że jestem natrętnym pedofilem czy coś.

Ja: a nie jesteś?

Nieznajomy:  w tym problem że nie jestem.

Ja: ale szkoda! Xd

Nieznajomy: wiem że Cię wkurzam ale napawde mi się podobasz.

Ja: a ty mi nie

Nieznajomy:  jakbyś mnie zobaczyła to byś odrazu chciała ze mną być.

Ja:  skąd ta pewność?

-Lucy z kim ty tak piszesz?

-A z nikim. Odpowiadam na różne posty.-sklamalam Alexowi.

-No dobrze to może teraz by tak...-powiedział mój chłopak i...

...zaczął mnie całować. Skończyliśmy w łóżku a potem postanowiliśmy iść się przejść po plaży. To był nasz romantyczny wieczór. Po spacerze poszlismy na kolacje, a były to owoce morza. W sumie naprawdę dobrze smakowały. Myślałam że będzie gorzej. Wróciliśmy do swojego pokoju nocną porą i postanowiłam usiąść przy basenie. Zadzwoniłam do Chrisa:

-Halo

-Hej

-No hej Lu. Jak się trzymasz?

-Alex chce żebym jak najmniej się smuciła. A u cb jak?

-No muszę jakoś dawać radę.

-A jak tam Ben?

-Mówił że przygotuje pomnik na grób mamy. Taki jaki tylko zechcesz.- wiem że on też miał łzy w oczach tak jak ja.

-Podziękuj mu i poeiedz że wyśle mu na pocztę mój projekt.

-Nie myśl o tym tylko wypocznij i wracaj szybko.

-Dobrze braciszku kocham Cię mocno pa.

-Ja Ciebie też kocham najmocniej we wszechświecie słonko moje pa.

Skończyliśmy gadać i wróciłam do pokoju.

Już był koniec mojego urlopu. Coś było mi dość niedobrze. Ale Nie wiem dlaczego. Ostatni dzień chciałam fajnie wykorzystać a mnie wzięło na wymioty. Poważnie, a chciałam zrobić dużo zdjęć. Piękna pogoda ładne widoki a ja w łazience hotelowej. Ja pierdziele zażyłam leki i w sumie pomogły. W samolocie moje mndłości wróciły. Chyba umrę. Poszłam do łazienki i znowu wymiotowałam. Powiedziałam Alexowi żeby poczekał na mnie na miejscu bo zaraz mi orzejdzie to znaczy na poczatku nie chciał przystac na to ale jednak się zgodził. Wyszłam z łazienki i stał sobie tak gościu i powiedzial do mnie.

-Wszystko w porzadku? Nie wygladasz za dobrze.

-Źle się czuje trochę. Coś musiało mi zaszkodzić.

-Możliwe. Pila Pani wodę?

-nie pani tylko Lucy.-podałam mu rękę.

-Luck-odrzekł mi i zrobił ten sam gest.

-Wypiłam trochę.

-A dokąd lecisz?-zapytał

-Los Angeles a ty?

-Tak się sklada że też tam lecę.

-Mieszkasz tam?-zapytałam.

-Nie, mam tam znajomych. Odwiedzam ich dość czesto i na dlugo zostaję. A ty mieszkasz pewnie.

-Tak mieszkam z bratem.

-A rodzice?-zapytał i przypomniał mi się wypadek mamy.

-Moja mama niedawno zmarła.

-Przkro mi nie chciałem ci zrobić przykrości

-nie wiedziałeś przecież.-odrzekłam-wybacz mi ale musze iść do chłopaka bo pewnie się martwi

-No a może wymienimy się numerami i kiedyś się spotykamy.

-W sumie czemu by nie- wymieniłam się z Luckiem nymerami i poszłam do Alexa.

-I jak skarbie?-zapytał

-W sumie w porządku. Już nie chce mi sie wymiotować.

-To dobrze. Ale jeżeli nie przejdzie to zaprowadze cie do lekarza chodzby siłą. Chris na pewno mi pomorze.

-Ty to jednak masz pomysły. Wiesz że nie lubię lekarzy.

-A no wiem i dlatego do niego pójdziemy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro