32
Wzięłam ten list i pobiegłam po schodach do pokoju mojego brata. Podałam mu kartkę i przeczytał ją.
-Od kogo to dostałaś?-podniósł sie z łóżka
-Było w skrzynce na listy.-odrzekłam i wzięłam od niego kartkę
-mogło tam długo leżeć-poszedł na schody, a ja podazylam za nim
-Ty nie wyciągnąłeś listów?-zapytałam
-Zdarza mi sie to.
-Ciebie zostawić z Johnem samych w domu to nic nie zrobicie.
-Co tu o mnie mowa?-zapytał John.
-że jesteście nieodpowiedzialni.
-Ej no ja jestem!-zbuntował sie Chris.
-Były wczoraj w skrzynce same rachunki więc ich nie brałem.-powiedzial John rozpakowujac rachunki.
-To ten list musiał być wrzucony dziś.-powiedziałam dość entuzjastycznie.
Dlaczego ja się z tego cieszyłam. Mój ojciec nie był idealny a nawet wręcz był tego przeciwienstwem. Może mój biologiczny ojciec będzie dość dobry. Chce go poznać i dac mu szanse.
Poszłam do pokoju i położyłam się spać bo byłam zmęczona. Jak wstałam poszłam się umyć bo byla 5 rano. Za wcześnie się poprostu położyłam. Ubralam się i pomalowalam.
O 6:30 zadzwoniłam do Alexa.
-Co się stało?
-Możemy się spotkać?
-O tej porze?
-A dlaczego by nie?
-Nie mogę jeszcze pospać?
-Nie odpowiadaj mi pytaniem na pytanie. To zaczyna się robić chore.
-Kochanie ty też tak robisz.
-To możesz czy nie możesz?
-Mogę a gdzie chcesz?
-Bede u ciebie za 5 minut.
-To jedziemy motorami?
-Tak. Pożycze od Chrisa. Pozwoli mi co nie?
-Oj nie wiem. Może lepiej pożycz odemnie mój drugi.
-Dobra to podejdź po mnie i pójdziemy po drugi do ciebie.
-Ok kocham.
-Ja też i czekam.
-Bede za 7 minut
-Slabiak
-Musze się ubrać
-Spoko
Czekałem chwile. Wzięłam swój kask i go założyłam. Pojechaliśmy do mojego chlopaka i wzięliśmy niebieski motor. Pojechaliśmy razem nad rzeczkę. Postawiliśmy nasze pojazdy i przeszliśmy do siebie. Alex ujął dłonią moją twarz i mnie pocałował.
-Co się stało że chciałaś tak wczesnie się spotkać?-zapytał a ja podałam mu list który otrzymałam dnia poprzedniego. Czytał powoli analizując każde słowo.
-Czyli twój ojciec to nie twój ojciec? A twoja matka miała romans z jakimś kolesiem?-zapytal patrzac na mnie.
-Ty się mnie pytaj a ja zrobię to samo. Nie mam pojęcia co o tym myśleć. To jest ciężka sprawa. Muszę się z nim spotkać dziś i wtedy się może czegoś dowiem.
-Ale ty sama się z nim nie spotkasz-.-powiedział podniosłym głosem.
-I tu jest moja prośba. Możesz iść tam ze mną?-zapytałam.
-Nigdy w życiu nie odmówił bym ci przy takim czymś. Jak tylko potrzebujesz mnie to jestem. Nawet jak nie zjem śniadania.
-To chodź do maka ja stawiam. Zjemy coś.
-W snach stawiasz ja tu jestem facetem i ja noszę spodnie w tym związku.-zasmialismy się.
-Ja też jak widać mam spodnie.
Pojechaliśmy na jedzonko, a potem do mojego domku. Byla 10 około jak dotarliśmy. Zrobiłam nam kawę i wypiliśmy ją zajadajac się przy tym ciastkami.
Dochodziła godzina 14:40 postanowiliśmy jechać już. Wsiadalam na motor i po 15 minutach bylismy na miejscu. Zdjelam kask i podeszłam do Alexa.
-Jestem zestresowana.
-Dasz skarbie radę. Wejdę za Tobą i usiade niedaleko.
-Dobrze. -pocałował mnie i weszłam do środka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro