15
Kilka dni później
Od rana nic sie nie wydarzyło nadzwyczajnego. Siedziałam na lekcji i rozmawiałam z Mikiem. Co mi tam lubie akurat na fizyce poruszać interesujące tematy.
-Lucy masz nam coś do powiedzenia?-zapytał nauczyciel
-Oczywiście jak zawsze. Dziś dowiedziałam się że wszystko co nas otacza to fizyka i nie ma w tym nic logicznego.
-Usiądź. Mam was dość codzienne wałkujemy tematy a wy nadal nic nie umiecie. Weźcie sie za siebie. Koniec lekcji.,-wyszedł z klasy a my chwile po nim.
Poszliśmy w stronę naszych szafek bo musiałam wymienić książki. Wtedy zauważyłam na podłodze obok mojej szafki bukiem chyba z 50 róż. Zobaczyłam karteczkę i otwarłam ją.
"Każdego dnia jak Cię widzę,
Każdego dnia jak mogę z tobą pogadac,
Każdego poranka jak sie uśmiechniesz,
O każdej porze dnia i nocy...
Kocham Cię mocniej i mocniej...
Twój A.❤"
To zaczyna sie robić psychiczne i takie słodkie.
-Lucy od kogo to?-zapytał Mike
-Od tajemniczego wielbiciela.
-Co?
-od jakiegoś czasu pisze z jakimś chlopakiem-opowiedziałam mu wszystko od początku o nieznajomym.
-To takie romantyczne. A jakbyś wiedziała kto to umówiłabyś sie z nim?
-Mam takie wrażenie że go znam i pewnie bym mogła sie z nim umówić.-Mike uśmiechnął się pod nosem. O co mu chodzi.
-Alex!-Mike zauwarzyła swojego przyjaciela
-No co jest?-podszedł do nas
-Spodobała się mojej mamie ta książka.
-To super. Lucy od kogo te kwiatki?
-Takiego chłopaka.
-Komu sie chciało tyle tych kwiatków kupować ich tu pewnie jest 51. Bo jakby dał 50 to przynosi pecha-powiedział Alex tak dosyć pewnym głosem.
-No pewnie tak.
-Lucy mam pytanie idziemy dziś z Mikem na kręgle idziesz z nami?
-całkiem niezły pomysł. Pójdę. A o której?
-17:30 to my po cb przyjedziemy. -powiedział Alex
-Oki lece do domu. Tzn muszę zadzwonic po Chrisa żeby po mnie przyjechał bo nie wezmę tych kwiatków sama.-powiedziałam zsłamana.
-Skończyłem już lekcje i jestem autem jakbyś chciała to mogę ci pomóc.-zaproponował Alex.
-A twoja dziewczyna?-zapytałam
-Nie jesteśmy już ze sobą... chyba od początku kwietnia.-odrzekł -Ale mniejsza o to i tak bylismy ze sobą krótko. Kocham kogoś innego. To jak Lucy podrzucić Cię?
-No ok niech będzie.-Alex wziął kwiaty i spojrzał na mnie takim slodkim wzrokiem. Lucy uspokój się nic do niego już nie czujesz.
-Chodźmy Mike do potem!-powiedzial i odeszlismy.
-Ty podrywacz wszech czasów masz kogoś na oku?-zapytałam z gupia jak wsiedlismy do auta.
-Wiesz każdy może sie zmienić.
-A co to za dziewczyna?
-Jest mega ładna i nic wiecej nie powiem. -uśmiechnął się zadziornie.
-No powiedz.
-Oj nie ma mowy.
Jak dojechaliśmy pod mój dom wysiedliśmy z auta i Alex zaniósł kwiaty do salonu i postawił na stole.
-dzięki za pomoc do zobaczenia potem.-powiedziałam i przytulilismy się.
-a buziak- zrobił minę zbitego szczeniaka, a ja dałam mu całusa w policzek, a przezemnie przeszedł dreszcz.
Po 5 minutach gadania pojechał do domu.
O 16:00 poszłam sie umyć i potem coś zjeść. Potem poszłam sie pomalować. Jak skończyłam swój make up do mojego pokoju wszedł John.
-Kochanie ja idę ze znajomymi.-powiedział i mnie pocałował.
-Ok ja też wychodzę potem. Pa.
-Pa.
Wyszedł a ja sie ubrałam w jeansy typu boyfriend białe buty bluzkę z dlugim rękawem i sweter. Na zewnątrz jest dziś dość zimno jak na maj.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro