Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

Jakiś czas później:

A: Ale serio ja cie kocham nie moge sie teraz ujawnić ale niedlugo to zrobie. :(

Ja: A ja kocham kogoś innego....

A: Czy ty masz chłopaka?

Ja: To nie powinno cię interesować...

A: Lucy skarbie...

Może da sobie siana jak bede mniej z nim pisać. Leżę na łóżku od prawie godziny cholernie mi się nudzi. Jutro trzeba isc do szkoły i nie chce mi się. A no i jeszcze jutro obiad u rodziców. Ja pierdziele na samą myśl chce mi sie żygać. O kurde wpadl mi swietny plan. Przedstawie moim rodzicom mojego chlopaka. Zobaczy jak zareagują. No ale najpierw musze pogadac o tym z Christianem. On powinien najpierw wiedzieć. John zapukal do drzwi jak na zawołanie.

-Skarbie?

-Kochanie musimy pogadać.

-o tym samy chcialem ci powiedzieć.

-To zacznij.

-Musimy pogadac z Chrisem.

-O tym samy chcialam z toba pogadac ale jest jeszcze coś.

-no mów...

-Chce powiedzieć jutro na obiedzie u moich rodzicow im o naszym zwiazku.-popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem.

-Serio?

-Nie chce sie już ukrywać.

-Ja tez kochanie.-przytuliliśmy sie i John mnie pocalował w usta namietnym pocałunkiem.

-Chodzmy juz do niego-powiedziałam i złapalimy sie za ręce. Weszliśmy do kuchni i siedzial tam Chris robiąc kolacje.

-Co sie staneło się-powiedzial odwracajac sie w naszym kierunku spojrzał na nasze złączone dłonie- co to ma znaczyć?-wskazał na nie

-Chris jestem z twoja siostrą. Możesz mi przywalic i przyjme to na klate. Kocham ją i nie pozwole jej skrzywdzić.

-Stary...-wstał mój brat podszedl do niego-Ciesze się że wybrała ciebie a nie tego gnojka Alexa.

-On jest poprostu pogubiony- obroniłam go nawet nie wiem dlaczego.

-Nie ważne-powiedział- ale jak ją skrzywdzisz to masz obity ryj i leżysz w piwnicy albo w rowie. Rozumiemy się?-powiedzial groźnie.

-oczywiscie generale .

-Chce powiedziec jutro na obiedzie u rodziców o Johnie.-poinformowałam brata.

-O kurwa musze zobaczyc tą akcję-zasmial sie

-Wspieraj mnie a nie.

-Siostro bede cie bronic przed tymi psycholami.-zadeklarował

- A ja powiem że cie kocham skarbie-powiedzial John.

-Też Cię kocham Jo.

-Lu chcesz jechac na lody?-zapytal mój chłopak.

-Tak Chris jedziesz z nami?

-Pewnie żeby ogladac jak sie calujecie dziekuje za taką komedie romantyczna wole pooglądać tv.-powiedzial drwiąco.

-Też cie kocham.

-dobra to my za godzine jestesmy na kolacji moj ty bff.-powiedział John.

-bawcie sie dobrze tylko bez seksów.

-Mam gumki!-krzyknął z wyjscia John

-Spierdalaj!-odkrzyknał Chris.

Pojechaliśmy na rowerach do pobliskiej budki z lodami. John kupił nam smerfowo coasteczkowo oreo lody one były najlepsze. Zakochałam się. Znowu. Teraz bede chciała caly czas je jeść. I po co on mnie na nie zabierał? Usiedliśmy sobie na ławce w parku bo wydaje mi sie że było to dobre miejsce aby chwile pogadać lub poplotkować jak kto woli.

-Jestem zestresowany poznaniem twoich rodziców.-powiedział załamanym głosem.

-Spokojnie nie są tacy straszni... chyba-powiedzialam ostatnie slowo pod nosem.

-Skarbie chyba? Ja nwm jak sie zachować, jak ubrać, nie mam pojecia czy mnie polubią.

-Załamujesz  sie. To tylko obiad może bardziej jak kolacja bo o 17 ale jednak to tylko obiad. Wybiore ci jakieś ubranie i bedzie kochanie w porzadku.

-Dziękuję

-Nie masz za co dziękować

-Kochanie dziekuje ci za to że jestes zemna. Dziekuje ci że mnie kochasz i zawsze mnie wspierasz. A tak ogółem mamy dziś o 20 lekcje tańca.

-Serio?

-Ja zawsze serio mówię.

-Nie zawsze.

-No dobra nie liczy sie ta akcja z basenem i Chrisem.

-Oj oj teraz mam focha. Przypomniałeś mi.

-Przepraszam skarbie.-przytulił mnie od tyłu i pocałował w policzek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro