𝒯𝒽𝑒 𝐹𝑜𝓇𝒸𝑒 𝒾𝓈 𝓃𝑜𝓉 𝒹𝑒𝒶𝒹, 𝐼 𝒽𝒶𝓋𝑒 𝒾𝓉
Devika pov;
Po śniadaniu, Poe prowadził mnie do lasu przy swoim mieszkaniu, bym mogła zacząć go trenować.
Po jakimś czasie marszu, dotarliśmy do małej polanki z jeziorkiem w lesie.
- Może być? - spytał mnie Poe.
- Tutaj jest dobrze! - powiedziałam i lekko klasnęłam w dłonie.
- To... od czego zaczynamy? - spytał mnie chłopak i zatarł ręce.
- Najpierw zobaczymy, jaka masz sile w ręku... - zaczęłam. - Wejdź na tamten kamień i stań na rękach.
Poe posłusznie wszedł na wyznaczony kamień i stanął na rękach. Widać było, ze niezbyt umiał to robić. Jego ręce strasznie się trzęsły i na twarzy miał dość wyraźny grymas.
- Nie jest źle. Bardzo ładnie. - pochwaliłam go i usiadłam na brzegu po turecku.
- Devika, czegoś tu nie rozumiem. - zaczął Dameron stojąc na rękach i oddychając głęboko. - Jak to ma mi pomóc zostać Jedi?
- O nie nie, nie Jedi. Tylko użytkownikiem mocy. - odparłam - Zanim zaczniesz używać mocy, musisz poznać swoja równowagę... Jedna ręka!!
Chłopak posłusznie stanął na jednej ręce. Widać, ze było mu z tym ciężko.
- Jeśli nie będziesz znał swojej równowagi, możesz zwrócić się do mroku. Mózg ludzki łatwo jest omamić, szczególnie przy użyciu mocy. Jeśli ofiarą będzie zwykła osoba, nie czuła na moc, może przejść na stronę wroga lub wyśpiewać wszystko jak z nut. Ale jeśli ofiarą będzie użytkownik mocy, może użyć ataku psychologicznego wroga na nim, jako swojej broni. Pamiętaj, to w słabości drzemie siła.
- Nie chce się wymądrzać - zaczął brunet - Ale nie ważne czego się tknę jestem w tym genialny.
Zdziwiły mnie nieznacznie jego słowa.
- Zobaczymy... - mruknęłam - A narazie... Próba wiadra!
Rzuciłam starym wiadrem w stronę Poego. Chłopak to zauważył, zrobił salto, stanął na nogach i je złapał.
- Chwila, jaka próba wiadra? - spytał zdezorientowany.
- Bardzo prosta. Napełnij wiadro i masz wolne. - wzruszyłam ramionami.
Dameron zaczął nabierać wody z jeziorka do wiadra, jednak gdy wyjął je z wody, zaczęły się z niego sączyć strużki wody, bo było dziurawe.
- Zadanie proste, jednak niełatwe. Pamiętaj o równowadze i cierpliwości.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Minęło trochę czasu. Poe do mnie podszedł i był cały uradowany.
- Proszę, pełne wiaderko! - powiedział, pełen dumy.
Przyjrzałam się dokładnie wiadru. Co prawda, Poemu udało się załatać dziurę na dnie, ale nie dokładnie, bo przeciekało.
- Sprawdź czy aby napewno... - zaczęłam - Jeszcze raz.
Dameron się wściekł.
- Kiedy ja próbuje i próbuje i nic! - krzyknął i kopnął wiadro, które wleciało do wody.
- Poe, spokojnie... to nie oznacza ze jesteś słaby... - próbowałam go uspokoić.
- To nie ja jestem słaby tylko to wiadro! - wrzasnął i poszedł nad jeziorko by sobie usiąść. Cały czas coś frymarczył pod nosem, widać było ze jest strasznie wściekły.
Obok mnie, pojawił się duch mocy Anakina.
- No to po sprawie... - powiedział zrezygnowany.
- Niekoniecznie. - spojrzałam na Poego z małym błyskiem w oku. - Już wiem jaka jest jego słabość. Mianowicie, słabość i pycha.
- Kontynuuj. - powiedział Skywalker.
- Czasem, Poe nie widzi swoich słabości, nie mówię ze to źle. Ale widzi je w dość brawurowy sposób. A poza tym... jest tak przepełniony brawurą że nawet nie zauważył ze wykonał swoje zadanie - pokazałam na wiadro które było w wodzie. - Wiadro jest pełne.
- Sprytnie, młoda. - przyznał mi zaskoczony Anakin.
- Dobra... to ja chyba postaram się go chociaż trochę uspokoić.
Duch Anakina znikł, a ja podeszłam do Poego.
- Ja nie jestem Jedi, Devika... - powiedział - Tylko pilotem. Ty liczysz ze ja... odwróce jakiś bieg, ja...
Poe kontynuował swój wywód. Jednak gdy wypowiedział tamte słowa, machnął rękami w przód, i woda w jeziorku jakby zafalowała jakby ktoś jej dotknął.
„On ma w sobie moc... tylko o tym nie wie!"
- Czekaj! - przerwałam mu. - Machnij tak ręka w przód i zobacz co się stanie. - zademonstrowałam jak ma machnąć.
Dameron nieco się zdziwił, ale to zrobił. Sytuacja się powtórzyła.
- Nie jesteś Jedi, Huh? - powiedziałam z przekąsem.
- Ja... jak to możliwe? - spojrzał na mnie.
- Jesteś tak czuły na moc ze po prostu tak się dzieje. - wytłumaczyłam mu szybko. Sama nie mogłam w to za bardzo uwierzyć. - Dobrze, kontynuujmy nasze szkolenie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro