Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝒫𝑜𝓈𝓈𝑒𝓈𝓈𝒾𝑜𝓃

Wszedłem do sali tronowej. Devika stała przed tronem Rena i słuchała jego wywodu na jakiś temat.
- Devika? - powiedziałem i spojrzałem na nią ze zdziwieniem. - Chodź, wracajmy.
Odwróciła się do mnie twarzą.
- Nie słuchaj go.... - powiedział Ren. - On w ogóle cię nie docenia.
- Zamknij się! To nieprawda!
- Boi się... ze będziesz od niego ważniejsza i ze jesteś od niego potężniejsza.
- Nie słuchaj tych kłamstw! On kłamie!
- Zazdrości ci twojej mocy i zdolności.
- Wcale nie! Nie słuchaj go!
- On chce przejąć władze nad twoimi mocami.
- To wszystko kłamstwa! Devika!
- Ja... - zaczęła Devika.
- Możesz to zmienić - powiedział Ren i do niej podszedł. - Weź mnie za rękę, wtedy pokażesz mu na co cię stać!
- Devika!!!! Nie!!!! Błagam!!! - krzyknąłem i zacząłem biec, by ja uratować.
Jednak było już za późno. Devika wzięła go za dłoń i rozległo się strasznie jasne światło. Usłyszałem krzyk dziewczyny.
- Nie!!! - krzyknąłem i z oczu zaczęły mi lecieć łzy.
Po chwili, Devika wyglądała inaczej. Miała strasznie bladą skórę, i czarne włosy. Nie miała kaptura, jednak nie rozpoznałem jej twarzy. Była ubrana w ciemne ubrania. Poczułem ukłucie w sercu. Straciłem ją.
Zaśmiała się złowieszczo.
- Chodź słabeuszu! Chodź i walcz! - krzyknęła, ale nie swoim własnym głosem, tylko głosem Kylo Rena.
Wyjąłem mój blaster. Devika wyjęła miecz świetlny.
- Uprzedzam cię, to nie będzie równa walka. - powiedziała i uśmiechnęła się podle.
Zacząłem strzelać. Nie chybiłem ani razu, ale Devika odbijała wiązki laserowe swoim mieczem, nic sobie z tego nie robiąc.
Przypomniałem sobie, ze zdołałem wziąć miecz świetlny Rey, zanim zostałem pojmany. Dalej miałem go przy pasie. Nie jestem zbyt dobry w walce na miecze, ale warto było spróbować.
Udało mi się usunąć w bok i uciec z pola widzenia Deviki na krótki moment, w którym zdołałem wyjąc miecz i go odpalić.
- Oooo! Mały chłopczyk chce się bić na mieczyki. Jak strasznie! - powiedziała cynicznie i się zaśmiała.
- Zamknij się i walcz! - krzyknąłem i trochę mi było przykro ze musiałem się tak do niej odnieść.
- Ooo! Chcemy się bić, tak? Dobrze wiec.
Wziąłem mocny zamach i trafiłem w ramie Deviki.
- Au... - powiedziała własnym głosem.
- Próbujesz zranić mnie, ranisz tylko ją! - krzyknęła głosem Rena.
- Devika?! Jesteś tam?! - spytałem z nadzieją.
- Poe, ratuj! On mną zawładnął! - powiedziała Devika własnym głosikiem.
- Pomogę ci... - powiedziałem i zbliżyłem się do niej.
Ta tylko mnie kopnęła i powaliła na ziemie.
- A teraz spotkasz się z rodzicami! - powiedziała dziewczyna głosem Kylo i przyłożyła nieuruchomioną klingę miecza do mojego gardła. - Tylko jeden ruch i ich zobaczysz. I w końcu się zamkniesz!
Prędkim ruchem podniosłem się i powaliłem skrytobójczynie na ziemie.
- I co? Teraz ja jestem nad tobą. I ja mogę sprawić ze się zamkniesz i dasz jej spokój!- powiedziałem i przyłożyłem nieaktywną klingę miecza do jej serca. - Mój jeden ruch i nie żyjesz!!
Zacząłem czuć w sobie coraz większa złość.
- Poe... - powiedziała Devika własnym głosem, bardzo słabiutkim. - Zabij... mnie....
- Nie ma mowy! Nie zrobię tego!
- Dzięki temu mnie uwolnisz.... - powiedziała i uśmiechnęła się.
- Musi być inny sposób by to zrobić.... - myślałem na głos.
W końcu Devika zadała mi mocny cios w brzuch. Odrzuciło mnie na pół sali, z bólu nie mogłem niczym poruszyć i nic powiedzieć.
- I co!? To twój marny koniec! - odparła Devika głosem Rena.
- Devika.... - powiedziałem słabo i poczułem, jak zaczyna mi się w ustach zbierać krew, wiec ją wyplułem.
Dziewczyna się przeraziła i zaczęła walczyć z Kylo w swoim umyśle.
- Daj mi spokój! - krzyknęła i zalała się łzami.
Jakimś cudem udało mi się wstać.
- Devika... przepraszam.... - powiedziałem i zakaszlałem krwią.
- Za co? - spytała zdziwiona.
- Za to. - szepnąłem, zbliżyłem się do niej i nasze usta złączyły się w pocałunku.
Po jakiejś chwili, odsunąłem się od niej.
Dziewczyna padła na ziemie jak rażona piorunem.
- Devika!!! - krzyknąłem.
Poczułem ze zaczynam słabnąć i zaczęło mi się kręcić w głowie. W końcu, upadłem na ziemie, i straciłem przytomność.
Obudziłem się w centrum medycznym. Nade mną stała Devika, w kapturze.
- Poe! - krzyknęła i mnie przytuliła.
- Tez się cieszę ze cię widzę. - powiedziałem i odwzajemniłem uścisk.
Dziewczyna odsunęła się i usiadłem. Poczułem lekki ból na moim brzuchu. Był cały obandażowany, i na bandażu byla plama z krwi.
- Oh! Wstałeś już! - powiedział doktor Rugor. - Wszystko okej?
- Trochę boli mnie brzuch, ale oprócz tego wszystko w porządku.
- Brzuch, powiadasz? - powiedział doktor- Mogę przeprowadzić operacje i sprawdzić, czy wszystko jest w twoim brzuchu jest w porządku.
- O nie nie. - powiedziałem - Operacja nie jest koniecz...
Urwałem, bo lekarz przyłożył mi do ust inhalacje z gazem usypiającym.
- Będzie dobrze... - powiedział pan Rugor.
W końcu, zasnąłem przez ten gaz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro