Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝒦𝑒𝑒𝓅𝒾𝓃𝑔 𝓉𝒽𝑒 𝒷𝒶𝓁𝒶𝓃𝒸𝑒

Devika pov.:
Postanowiłam opanować emocje i na zimno przeanalizować, gdzie mógłby być Poe. Jakiś hangar? Nie, to nie miałoby sensu. Pokój przesłuchań? Prawdopodobnie, nigdzie indziej nie mógłby błagać o pomoc. Chyba że.... nie, przecież to absurd. Nie mogłoby być możliwe to, ze Kylo jakimś cudem zaciągnął by go do swojego pokoju. Poe stawiałby niewyobrażalny opór.
Gdy tak siedziałam i rozmyślałam, nie usłyszałam jakiegoś uderzenia o drzwi. Uderzenie się powtórzyło, tym razem je usłyszałam. Odkluczyłam drzwi i do mojego pokoju wleciał holo-rekorder Kylo.
- O co chodzi? - powiedziałam.
Nagle pokazał mi hologram i zamarłam. Na tym hologramie, był nikt inny, jak skrępowany przez Rena Poe!
- Tik tak, Devika. Nie masz dużo czasu. Twój ukochany niedługo będzie nasz... czyli mój i Hux'a.... Jeśli chcesz go jeszcze zobaczyć, masz przyjść i sama go odzyskać... - powiedział Kylo, na tym hologramie.
Poczułam, jak w oczach zbierają mi się łzy.
- Trzeba działać! - powiedziałam i założyłam swój kaptur. Na wszelki wpadek, wzięłam tez jeden z moich sztyletów. Poszłam prędko.
Kilka minut później, byłam pod pokojem Rena. Zza drzwi można było usłyszeć ciche lub stłumione pojękiwanie Poego. Poczułam lekkie ukłucie w sercu. Biedny, nie dość ze tyle wycierpiał wcześniej, to teraz jeszcze zadają mu ból. Usłyszałam zgrzyt zamka. Odsunęłam się w bok. Z pokoju wyszedł Hux i poprawiał sobie kołnierzyk. Skierował się w głębie korytarza, nawet mnie nie zauważając. Udało mi się ukradkiem wślizgnąć do pokoju Rena. Schowałam się w ciemnym kącie i obserwowałam, co się dzieje.
Kylo odkleił z twarzy Poego taśmę.
- Daj mi wolność, ty diable wcielony! - ryknął w furii Poe.
- Diable? Phi, to co się tu działo to tylko gra wstępna do.... - tu Kylo urwał i się zaśmiał.
- Ratunku! On chce mnie zgwałcić!
„O nie nie! Nie pozwolę mu na to!"
Wyjęłam mój sztylet i zaczęłam się zbliżać do Kylo, na ziemi, by mnie nie zauważył. Bezgłośnie wstałam i wzięłam zamach. Nagle wbijam mu sztylet w ramie i.... pada jak martwy.
- Devika?! - spytał Poe zdziwiony.
- Tak, to ja. - powiedziałam i wyjęłam mój sztylet z ramienia Rena. - Dość gadania, uwolnię cię i uciekamy stąd, zanim on się skapnie.
Podeszłam do Poego i przecięłam wszystkie łańcuchy.
- Skąd wiedziałaś, że coś mi się dzieje? - spytał Dameron.
- No nie wiem... poczułam jakieś takie ukłucie w sercu i usłyszałam twoje błaganie o pomoc. - odpowiedziałam mu prędko
- Ale ja nie błagałem o pomoc, tylko pomyślałem o tobie i ze nie chce tu być... - powiedział.
Zdziwiło mnie to.
- Czy moglibyśmy być połączeni w mocy?
- Ja nie jestem czuły na moc, aczkolwiek w nią wierzę.
- Ja jestem czuła, ale nie za bardzo. Dobrze, a tak zmieniając temat... masz tu swój jakiś pokój?
- Nie sądzę. Przecież oni nienawidzą mnie jak psa. - powiedział
- To może przez te kilka dni zostaniesz u mnie? Znajdę sobie jakiś materac, stary koc i poduszkę i będzie okej. - zaproponowałam.
- O nie nie, nie będę robić kłopotu, mogę spać na ziemi. I tak spiąć na tej koszetce co miałem w swojej celi, tylko odgniotłem sobie plecy. - powiedział i się zarumienił.
- Nie. Należy ci się w końcu dobry odpoczynek. - zaprzeczyłam.
- Eh, No dobrze. - westchnął bezradnie.
Szliśmy opustoszałym korytarzem bazy Najwyższego Porządku w kompletnej ciszy. W końcu, dotarliśmy do mojego tymczasowego pokoju.
- Przepraszam bardzo za bałagan. - powiedziałam i odruchowo zakluczylam drzwi.
Poe dziwnie na mnie spojrzał.
- Oj, No tak.... - bąknęłam i odkluczylam drzwi. - Przepraszam, ale zawsze mam taki odruch.
- Nie szkodzi. -odparł i się uśmiechnął. Usiedliśmy i oboje zaczęliśmy rozmawiać. Dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy o jego życiu, a on o moim.
Jak tak dalej pójdzie, to się w nim zakocham i będzie problem. Bo nie chce być w związku, to by mi tylko przeszkadzało. Poza tym, i tak chyba za dużo o nim wiem, a on za dużo wie o mnie.
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Zdziwiona wstałam i je otworzyłam. Dameron stanął za mną.
- Doktor Rugor? - spytałam zbita z tropu. - A co pan tu robi?
- Przyszedłem zobaczyć, jak miewa się nasz pacjent, Dameron. - powiedział oschle.
Wyczuwałam, ze było z nim coś nie tak. Stałam się bardzo podejrzliwa.
- No cóż, myśle ze coraz lepiej. - powiedział Poe i wzruszył ramionami.
- Chciałem ci coś dać, Deviko. - pan Rugor skierował nagle swój wzrok na mnie. Wyjął z kieszeni małe pudełeczko i mi je dał. Z wielką niepewnością, otworzyłam je. W środku był mały wisiorek w kształcie serduszka.
- Oh, dziękuje panu. - uśmiechnęłam się delikatnie.
- A co robi ten guzik? - spytał zaciekawiony Poe i wskazał na malutki, czerwony guziczek z boku wisiorka.
- Nie wiem... mogę zobaczyć... - powiedziałam i go nacisnęłam.
Na tym wisiorku ukazały się małe otworki i zaczął z nich wylatywać jakiś gaz.
- Co to za gaz?! - krzyknęłam.
- Tak jakos od niego mi się... dziwnie... w głowie.... kręci... - powiedział Poe słabo.
- Mi.. tez.... - powiedziałam równie słabo i upadłam.
Po chwili, usłyszałam huk. Prawdopodobnie wtedy upadł Poe. Dalej, nic nie pamiętałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro