Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26

🕸

Frank przycisnął usta do moich obojczyków, aby nie wydać z siebie głośniejszego dźwięku. Moja matka jest w domu, a nam się wzięło na seks. Co prawda jest pierwsza w nocy i teoretycznie wszyscy śpią, ale i tak nie fajnie by było, gdybyśmy kogoś obudzili.

Jego nogi oplecione były wokół moich bioder, rękoma oplatał mnie wokół ramion i siedział na mnie. Przejechałem paznokciami po skórze jego pleców, a on mnie ugryzł i cicho jęknął.
Pochyliłem się do tyłu i oparłem plecami o materac, a Frank zaczął mocniej poruszać biodrami, doprowadzając mnie do szaleństwa.

—Boże, Boże, Frank. —Jęknąłem, dochodząc w nim.

—Gerard. —Jęknął, spuszczając się na mój brzuch.
Brunet wstał ze mnie i położył się obok, a ja zdjąłem zużytą prezerwatywę i wyrzuciłem do kosza, po czym wytarłem brzuch chusteczkami.

—Masz szczęście, że mojego ojca nie ma w domu, bo gdyby nas przyłapał, to zabiłby najpierw ciebie, a potem mnie. —Zaśmiałem się, przytulając się do jego spoconej klatki piersiowej.

—Jebać tego śmiecia. —Mruknął, a ja się zaśmiałem.

—Tak, jebać.

—Dobranoc, kocham cię. —Pocałował mnie w czubek głowy.

—Dobranoc, ja ciebie też. —Powiedziałem i zamknąłem oczy, a po chwili zasnąłem.

Nie spałem długo, gdy się obudziłem dopiero wschodziło słońce. Mogła być szósta, może siódma rano. Frank jeszcze spał, bo w sumie kto normalny budzi się w wakacje tak wcześnie? Chciałem iść spać dalej, ale jak na złość nie umiałem zasnąć. Westchnąłem i usiadłem przy biurku, wyjmując szkicownik i kilka ołówków. Spojrzałem na śpiącego chłopaka i zacząłem szkicować jego sylwetkę. Nie było to najłatwiejsze zadanie, bo leżał jakoś dziwnie. Postanowiłem jednak skupić się na jego twarzy. Przysunąłem się bliżej łóżka i spędziłem kilkadziesiąt minut na samym szkicu, po czym zrezygnowałem.  Zszedłem do kuchni, w której ku mojemu zdziwieniu siedział już Mikey.

—A ty dlaczego nie śpisz?

—Moglibyście nie ruchać się tak głośno... —Jęknął zrezygnowany, a ja spojrzałem na niego zszokowany.

—Co ty pierdolisz.

—Słyszałem jak o pierwszej, czy tam drugiej się bawiliście i totalnie odechciało mi się spać. Trauma do końca życia.

—Jesteśmy dorośli, to normalne że współżyjemy. —Wstawiłem wody na kawę i stanąłem przy blacie.

—Ale nie tak głośno!

—Oh, uwierz mi, że próbowaliśmy być cicho. Mikey, wiem, że brakuje ci Alicii i musisz sam sobie radzić, ale ja nie zamierzam się powstrzymać. —Powiedziałem, a on odwrócił ode mnie wzrok i spalił buraka.

—Spierdalaj. —Wstał i uciekł do swojego pokoju, a ja się zaśmiałem.

Gdy moja kawa była już gotowa, to poszedłem do salonu i wziąłem jeden z komiksów. Usiadłem na fotelu, przerzucając nogi przez podłokietnik i oparłem się plecami o drugi. Przykryłem nogi kocem i zacząłem czytać.

Zajęło mi to coś koło godziny, na zegarku była ósma dziesięć, wiec postanowiłem pójść pod prysznic.

—Dlaczego ty kurwa nie śpisz? —Powiedział Frank, zatrzymując mnie przed wejściem do pomieszczenia.

—Obudziłem się i nie mogłem zasnąć.

Frank nic nie odpowiedział, tylko przytulił się do mnie zaspany.

—Idź zrób sobie kawy, ja idę się umyć.

—Idę z tobą. —Szepnął i wepchnął mnie do środka, zamykając za nami drzwi.

—Jeszcze ci nie dość, po tym co było w nocy?

—Z tobą mógłbym zrobić cały maraton. —Uśmiechnął się i mnie pocałował. Odkręciłem wodę w prysznicu i zdjąłem z siebie bieliznę oraz bluzkę, a Frank po chwili również był nagi.

Weszliśmy pod strumień ciepłej wody, dalej się całując, a ja złapałem jego penisa, na co cicho westchnął. Zacząłem poruszać ręką, a on odchylił głowę do tyłu, przez co woda leciała prosto na jego twarz.
Po chwili zbliżył się do mnie i zaczął jeździć rękoma po mojej talii, drapiąc mnie swoimi już delikatnie przydługimi paznokciami. Poruszałem ręką, masując główkę jego członka kciukiem, a on jęknął i odwdzięczył mi się tym samym.

Wspólna masturbacja, nie ma co.

Westchnąłem i odchyliłem głowę do tylu, opierając ją o kafelki, a Frank zaczął całować mnie po szyi i obojczykach, zatrzymując się na dłużej w kilku miejscach. Przyspieszyłem ruchów ręką, a on doszedł. Ja po chwili również.
Obmyłem nas ze spermy i umyliśmy się żelem pod prysznic, po czym wyszliśmy i się ubraliśmy.

—A ty dlaczego nie śpisz? —Zapytałem wycierając włosy.

—Jakoś tak zimno mi się zrobiło bez ciebie. Poza tym dlaczego mnie rysujesz, gdy śpię.

—Przepraszam. —Zaśmiałem się i pocałowałem go krótko w usta. —Jedziemy dzisiaj gdzieś.

—Gdzie ty mnie chcesz znowu wywlec...

—Muszę wysłać kilka prac do szkoły, ale najpierw muszę je narysować.

—I po co ja tam ci?

—Bo cię kocham. No i będziesz modelem. —Wyszliśmy z pomieszczenia i skierowaliśmy się do kuchni.

—Narysuj kogoś innego... Mikey na pewno będzie chętny, prawda Mikes? —Frank wskazał na blondyna, siedzącego przy stole.

—Spierdalaj! Nikt nie będzie mnie rysować! —Syknął.

—Może Lindsey będzie chciała być narysowana... —Zamyśliłem się.

—Zapytaj się jej.

—Tak zrobie. Tylko nie teraz, pewnie śpi. —Wskazałem na zegarek, na którym była godzina dziewiąta. —Ale ty też jedziesz.

—No okej.

Około godziny trzeciej po południu pojechaliśmy z Frankiem pod dom Lindsey i zabraliśmy ją ze sobą. Krążyliśmy po mieście, szukając dobrego miejsca, ale nic nie mogliśmy znaleść.

—Może nad jeziorem?

—Nie, potrzebuje innego miejsca. —Powiedziałem. —Skręć tam. —Wskazałem na drogę, która prowadziła w głąb lasu.
Jechaliśmy chwile, aż wjechaliśmy na jakąś polane. —Tu będzie idealnie. —Gdy Frank się zatrzymał, wyszedłem z auta i usiadłem na jednym z obalonych drzew.
Wyjąłem szkicownik i zestaw ołówków, po czym poprosiłem blondynkę, aby się jakoś wygodnie ustawiła i zacząłem rysować. Iero siedział obok mnie i obserwował ruchy mojej ręki.

Siedzieliśmy tam kilka godzin, miałem kilka szkiców, które później sam będę musiał dopracować. Słuchaliśmy muzyki, rozmawialiśmy i miło spędziliśmy czas.

🕸
***
Za dużo smutow ostatnio daje...

3.05.2020

[słów: 909]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro