Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25

Memik w mediach od @vaanyaaa_

🕸

Wakacje to okres, na który czeka pełno dzieciaków. Jest jasno do późna, jest ciepło i co najważniejsze - nie ma szkoły. Można odpocząć od obowiązków i wszystkiego innego. Jednym słowem, zajebiście.

Gdyby nie było tak kurwa mać gorąco, ugotować się można! Trzydzieści stopni w cieniu, kto to wymyślił?! Może przesadzam, ale przyznacie mi racje - jest w chuj gorąco.
Teraz siedzieliśmy z Frankiem, Brendonem, Ryanem, Dallonem, Mikey'em, Kristin, Jamią i Lindsey nad jeziorem. Wszyscy (oprócz Ballato) piliśmy piwo i dobrze się bawiliśmy. Było późne popołudnie, rodziny, które siedziały nad wodą zaczynały się schodzić do domów, a Frank postanowił nas wciągnąć do wody. Nie powiem, idealną porę sobie wybrał.

—Ja tam nie wejdę. —Powiedziałem.

—Dawaj, Gerard, nie bądź pizda. —Powiedział Brendon, stojąc w wodzie, która dosięgała już jego kolan.

—Naprawdę, nie mam ochoty. —Naprawdę nie chciałem wchodzić do tej wody, zwłaszcza, że ostatnio znalazła się w niej zawartość mojego żołądka... Oczywiście nie po tej stronie, po której teraz siedzimy, ale i tak świadomość tego mnie odrzuca.
Pan czoło spojrzał na Franka i po chwili oboje do mnie podeszli.

—Albo wchodzisz tam po dobroci, albo cię wrzucimy. —Powiedział niższy.

—Frank, nie wygłupiaj się. —Spojrzałem na nich ze strachem, a oni złapali mnie za ręce i zaczęli ciągnąć w stronę wody. Szarpałem się, ale nic nie dawało, skąd oni mieli tyle siły?!

—Kurwa! —Krzyknąłem, gdy moje ciało zostało zmrożone przez zimną ciecz. Jeszcze na pewno nie była to dobra pora, na kąpanie się. —Jesteście jacyś niepoważni.

—Ale i tak nas lubisz! —Krzyknął Brendon, a ja prychnąłem.

— już się tak nie dąsaj. —Powiedział Frank, gdy do mnie podpłynął.

—Naprawdę nie miałem ochoty się dzisiaj kąpać tu, jest strasznie zimno.

—Jeszcze pół godziny temu narzekałeś, że jest tak gorąco, że się zaraz roztopisz. —Oplótł mnie nogami w pasie i oparł dłonie na mojej szyi, delikatnie mnie całując.

—Jak chcecie się ruchać to tam macie krzaki. —Krzyknął Mikey, a ja spojrzałem na niego oburzony.

—Jesteś pojebany, bracie. —Odkrzyknąłem mu, a Frak zachichotał. 

—Ruchać się będziemy potem! —Krzyknął Frank, a ja zdzieliłem go z otwartej dłoni po głowie.
Mikey zrobił zniesmaczoną minę i zaczął gadać o czymś z resztą, ale o czym to nie wiem, bo byli za daleko.

—Jesteś głupi. —Zaśmiałem się.

—I tak mnie kochasz. —Pocałował mnie.

Uśmiechnąłem się do Franka i chciałem go od siebie odsunąć, aby podpłynąć do reszty, ale ta klucha się mnie uczepiła i przetransportowała na moje plecy.

—Ty jesteś głupi, ja mam tam z tobą płynąć? —Zapytałem, a on mruknął ciche „mhm" i zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Westchnąłem cicho i zacząłem płynąć do innych, a Frank zassał się na mojej szyi.—Pijawka mnie dopadła. —Powiedziałem, gdy byłem blisko wszystkich, a Frank zaczął się śmiać.

—Właśnie widzimy. —Powiedziała Jamia. Ona od jakiegoś czasu strasznie dziwnie się zachowuje, gdy widzi mnie z Frankiem. Ogólnie od momentu gdy się z nami zadaje się dziwnie zachowuje w moim towarzystwie. Patrzy na mnie podejrzliwie, rzuca komentarze, a gdy zachowuje się z Frankiem jak para - No bo jesteśmy razem, więc nic dziwnego, to wyglada jakby była... zazdrosna? Chyba to dobre określenie. Nie rozumiem tej kobiety.

—Co wy na to abyśmy później poszli na pizzę? —Powiedział Ryan.

—Jestem za. —Powiedziała Lindsey i kilka osób jej przytaknęło.

—No nie wiem, ja pasuje. —Mruknąłem.

—Oh, No nie bądź taki. —Powiedział Dallon. —Chodź z nami, nic ci nie będzie.

—Nie, naprawdę.

Dlaczego nie chciałem z nimi iść? Będę musiał jeść. To nie tak, że nie lubie pizzy, czy nie lubię jeść. Po prostu nie chce bardziej przytyć. Już jestem wystarczająco gruby i muszę schudnąć.

—No dobra jak chcesz.

—Innym razem z wami pójdę. —Uśmiechnąłem się przepraszająco. —Frank, może woda zmniejsza twoją wagę, ale proszę zejdź ze mnie.

—Uważasz, że jestem gruby? —Powiedział oburzony.

—Nie, ale plecy mnie zaczynają boleć.

Chłopak prychnął i odepchnął się ode mnie, a ja poszedłem w stronę brzegu. Złapałem pierwszy lepszy ręcznik, który leżał na kocu i otuliłem się nim, czując jak robi mi się zimno. Patrzyłem na nich jak rozmawiają i się z czegoś śmieją, a ja odpaliłem jednego papierosa i zacząłem dokańczać swoje piwo, które ku mojemu niezadowoleniu się wygazowało i zrobiło ciepłe. Ochyda.

To był miło spędzony dzień.

🕸
***
Taki zapychacz, kiedy nie ma co wstawić, ale taki luźny rozdział tez chyba jest spoko, co nie?

2.05.2020

[slow: 710]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro