Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

Specjalnie to publikuje kiedy masz lekcje 😈 how_about_no16
🕸

Dźwięk budzika był jeszcze bardziej irytujący, niż zawsze. Brzuch mnie niesamowicie bolał, a ja czułem się tak słabo, że nie chciałem wstawać z łóżka. Ostatni dzień szkoły w tym tygodniu, Gerard, dasz radę.

Otworzyłem leniwie oczy i usiadłem na skraju materaca, łapiąc się za skronie. Czułem się źle. Nie fizycznie, a psychicznie. Jakby ktoś mnie wyprał z uczuć, jakbym umierał.
Jęknąłem boleśnie i poszedłem do łazienki. Siniaki dalej ozdabiały moją twarz, a pod oczami dodatkowo pojawiły się ciemne ślady.

—Świetnie... —Mruknąłem do siebie i umyłem zęby oraz przemyłem twarz zimną wodą. Rozczesałem moje zniszczone, blond włosy, a w mojej głowie zrodził się fatalny pomysł, widząc czarną kredkę do oczu, należącą do mojej mamy.
Przeklinałem siebie, ale i tak to zrobiłem, z własnej kurwa woli pomalowałem swoje powieki czarną kredką. Wyglądałem jeszcze bardziej pedalsko niż zwykle, ale podobało mi się. Znaczy nie to, że wyglądałem pedalsko, a to, jak czarna linia prezentowała się na linii rzęs.
Przebrałem się w normalne ciuchy i zszedłem do kuchni, robiąc sobie kawę.

—Czy ty się pomalowałeś? —Mikey wyglądał na bardzo zdziwionego. Cóż, nie dziwie mu się.

—Owszem.

—Wyglądasz pedalsko.

—Dzięki braciszku, też cię kocham. —Zaśmiałem się i poszedłem z kubkiem do swojego pokoju. Usiadłem przy książce od francuskiego i zacząłem powtarzać, na kartkówkę, która miała dzisiaj być.
Gdy dochodziła ósma, spakowałem wszystko do plecaka i poszedłem do szkoły.

Jaka niemiła była niespodzianka, gdy podszedłem do swojej szafki, na której czerwonymi literami napisane było
„PEDAŁ"

Przetarłem kilka razy napis rękawem, ale ni chuja nie chciało zejść. Będę musiał później spróbować to zmyć, teraz nie mam czasu. Kilka osób przechodząc obok mnie, spojrzało na mnie i zaczęło coś do siebie szeptać, a niektórzy się śmiali. To przez napis czy kredkę na mojej powiece? A może ktoś o mnie coś rozpowiedział? W tej szkole było sporo chłopaków, którzy nosili podobny „makijaż" do mojego i nikt nigdy się ich nie czepiał. Przynajmniej nie tak publicznie, jak na korytarzu szkolnym.

—Cześć Gerard. —Frank podszedł do mnie z uśmiechem, a widząc napis, delikatnie pobladł. —Jezu, kto to zrobił...

—Nie wiem. Pewnie Bob. —Westchnąłem i spojrzałem mu w oczy, widząc zdziwienie. —No co.

—Czy ty z własnej, nieprzymuszonej woli pomalowałeś sobie oczy?

—Jezu, dlaczego tak bardzo was wszystkich to dziwi. —Poszedłem w stronę klasy chemicznej, a brunet za mną.

—Po prostu się zdziwiłem, ostatnio nawet nie chciałeś mnie widzieć z tą kredką w ręku, a teraz patrz! Sam ją trzymałeś! —Usiedliśmy w naszej ławce, na końcu klasy pod oknem i wyczekując dzwonka, rozpakowaliśmy książki.

—Nie mam pojęcia dlaczego to zrobiłem, ale wyglądam zajebiście.

—Jak zawsze, kotku. —Powiedział ciszej i się uśmiechnął.

—Nie nazywaj mnie tak, nie tutaj.

—Już się nie dąsaj. —Położył dłoń na moim udzie, a ja czułem jakbym się rumienił. Nigdy nie okazywał mi aż takich uczuć w szkole.

—Frank, nie tutaj... —Nauczycielka weszła do klasy, a ja zaczynałem czuć się naprawdę niekomfortowo.

—Dawno cię nie widziałem, stęskniłem się. —Powiedział dramatycznie.

—Widzieliśmy się wczoraj...

—To cała wieczność!

—Frank, Gerard, lekcja się zaczęła. —Nauczycielka zwróciła nam uwagę, a my przeprosiliśmy.

—Chodź do toalety. —Szepnął mi i nim zdążyłem się sprzeciwić, podniósł rękę, pytając się czy może wyjść, mówiąc, że źle się czuje.
Okej, byłem zdziwiony, nawet bardzo.

Również zapytałem się nauczycielki, czy mogę wyjść, tłumacząc się „że będę go pilnować, aby czasem nie zemdlał".

Gdy wszedłem do pomieszczenia i zamknąłem za sobą drzwi, Frank od razu przyparł mnie do ściany, całując. Byłem zdziwiony, ale podobało mi się, oh i to bardzo.

—Zawsze byłeś piękny i pociągający, ale teraz to kurwa przeszedłeś samego siebie. —Powiedział przerywając pocałunek, a ja się uśmiechnąłem i znów złączyłem nasze usta.

Frank przeszedł z pocałunkami na moją szyje, a ręką jeździł po moim boku, z góry na dół, a drugą opierał na moim ramieniu.

—Frank, c-co ty robisz? —Zapytałem, gdy poczułem jak zahacza o pasek moich spodni.

—Nie mów, że ci się nie podoba. —Uśmiechnął się i zszedł na klęczki.

—W każdej chwili ktoś może wejść.

—Nie marudź, ciesz się, bo to będzie pierwszy i ostatni lód w moim życiu, który ci zrobie. —Odpiął zamek moich spodni i zsunął je razem z bielizną do połowy ud.

Już było za późno, aby to przerywać. Złapał mojego wpół twardego penisa w ręce i zaczął poruszać nią w górę i w dół, kciukiem gładząc główkę, a z mojego gardła wyszedł niekontrolowany jęk. Szybko zasłoniłem usta, ale i tak niewiele to dało, zwłaszcza gdy wziął go do ust. O matko, to było takie cudowne uczucie.

Poruszał głową do przodu i do tylu, pomagając sobie ręką, a ja idealnie czułem jego zwinny język. Czując, jak byłem blisko, wplątałem dłoń w jego włosy, przyciskając go bardziej do siebie, a z jego gardła wydał się zduszony jęk.

—Matko... —Powiedziałem gdy wstał, a on spojrzał na mnie usatysfakcjonowany. Podszedł do umywalki, przemyć usta, a ja uspokajałem oddech. Założyłem spodnie i wróciliśmy do klasy, jakgdyby nigdy nic się nie stało.

—To była tylko gra wstępna. —Powiedział jak wychodziliśmy z łazienki.

—Że co?

—Aha i wyglądasz jakbyś przebiegł maraton. —Pocałował mnie w policzek i wszedł do klasy, a ja za nim.


Wracając ze szkoły, razem z Frankiem najpierw poszliśmy nad jezioro, siedzieliśmy tam może godzinę, a ja w głowie dalej miałem widok Franka klęczącego.

—Co ty się tak rumienisz. —Złapał mnie za rękę.

—Nic, po prostu... To co dzisiaj zrobiłeś było takie... Wow. — Powiedziałem, a on się zaczął śmiać.

—Nie wyobrażaj sobie za dużo, więcej tego nie powtórzę. —Wstał, a ja razem z nim i poszliśmy do jego domu. Ostatnio spędzałem u niego więcej czasu niż u siebie, ale szczerze nie przeszkadzało mi to. Wstawiliśmy wodę na kawę i po zrobieniu napoju, poszliśmy  do jego pokoju.

—Może obejrzymy jakiś film? —Zagaiłem.

—Może... A może nie...

—Frank, jesteś jakiś dziwny dzisiaj... —Powiedziałem, a on przysunął się do mnie i usiadł na moich udach, pochylając się nade mną.

—Mówiłem ci, że dzisiaj wyglądasz naprawdę pięknie... —Pocałował mnie.

—Masz jakąś chcice. Hormony ci buzują, testosteron ci skacze. —Odchyliłem głowę do tylu, gdy zaczął całować moją szyje.

—Zamknij się już. —Podciągnął moją bluzkę do góry, a po chwili rzucił nią w ziemie. Szybko pozbyliśmy się reszty ubrań i zaczęliśmy się kochać.

🕸
***
Chciałam napisać dwa smuty w jednym rozdziale ale się poddałam

17.04.2020

[słów: 1024]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro