Rozdział 9
Od pierwszego byciem workiem treningowym minął tydzień. Issei po mału miał coraz lepszy kontakt z Rias. Mogłoby to iść trochę szybciej, jednak wie, że to musi iść swoim tempem. Będzie się śpieszył, może pójść coś nie tak. A tego nie chce. Chętnie zobaczy jak Lucyfer, będzie błagać o życie siostry. Brunet jak co dzień wstał o 6:50. Od razu poszedł się ogarnąć. Godzinę później był już na terenie szkoły. Gdy spokojnie szedł, do klasy zobaczył, jak Akeno idzie do niego. Dziewczyna przed nim się zatrzymała.
- Szefowa mówi, że miałeś rację. Masz iść ze mną.
Hyõdõ nic nie powiedział, po prostu kiwnął głową. Po chwili poszli w stronę klubu. Nie całe pięć minut później byli już na miejscu. Po Rias było widać, że jest wkurzona i to porządnie.
- Wiesz, gdzie mógł ją wziąć?
- Mogę się dowiedzieć. Jednak jakieś dziesięć minut na to potrzebuje. A i sami nie idzie cię. - Brunet zniknął. Po chwili był w bazie Brygady Chaosu i stał przed Valim. - Gdzie jest ten diabeł?
- Tam, gdzie miała odbyć się walka między nimi. A jak idzie plan?
- Z każdym dniem jestem bliżej. Muszę na początku powoli to rozegrać, żeby nie było podejrzane.
- Rób, jak uważasz. W końcu dobrze wiem jak, ich chcesz zabić. Jak chcesz się zemścić.
Issei nic nie powiedział po prostu, przeniósł się do Gremory. Brunet przekazał wszystkie informacje, jakie zdobył. Rias kazała swojej królowej iść po resztę sług. Akeno wykonała rozkaz. Cesarz Czerwonego Smoka znów zaczął udawać troskliwego. Mówił szkarłatnowłosej, że wszystko będzie dobrze i różne rzeczy. W głębi siebie myślał jak można, być tak żałosnym. Parę minut później pionki Gremory byli już na miejscu. Szefowa powiedziałam, gdzie idą i po co. Po czym wszystkich przeniosła przez magiczny krąg. Wszyscy pojawili się, w jakimś wielkim zamku. Przed nimi były duże drewniane drzwi. Hyõdõ aktywował swój Boski Dar. Chciał to szybko zacząć i skończyć. Nagle chłopak wpadł na pomysł. Położył dłoń na bark siostry Lucyfera i dał jej trochę jego mocy.
- Pokaż, co potrafisz.
- Radzę się odsunąć.
Wszyscy wykonali polecenie. Przed niebiesko-zielonooka pojawił się czerwony magiczny krąg. Parę sekund później z kręgu wystrzelił czarno-czerwony promień. Gdy zniknął wszyscy, zobaczyli wielką dziurę w drzwiach. Później kogoś na tronie a za nim wielką dziurę w ścianie. Bursztynowooki popatrzył na Rias. Dzięki niej już wiedział, na jakim poziomie jest jej brat. Wszyscy przeszli przez drzwi i kilka metrów za nimi.
- Diodory Astaroth oddawaj moją służącą!
- Rias Gremory miło cię widzieć. Muszę odmówić, Asia zostanie moja żona.
- Issei mogę jeszcze trochę mocy?
- Nie, przyniosę ci go pod nogi.
Cesarz Czerwonego Smoka zaczął iść do przodu. Gdy wszedł na jego ciele, pojawił się szkarłatna zbroja. Brunet z wielka prędkością pojawił się przed wrogiem. Sekundę później uderzył go w brzuch z całej siły. Z ust Diodory zaczęła lecieć krew. Hyõdõ złapał za ubranie chłopaka i go podniósł. Po czym wbił go w podłogę. Brunet mógł zabić od razu, lecz po co. Issei po mału zaczął iść w stronę jego byłej pani ciągnąć Astaroth, że sobą. Dziesięć sekund później dał wroga przed nogami Rias.
- Astaroth oddaj Asie, dopóki jestem miła.
- Nie ma mowy, nawet nie wiesz, gdzie jest. A jak mnie zabijesz, to się nie dowiesz.
- To małe tortury ci zrobimy. A chyba wiesz, jak Cesarz Czerwonego Smoka był okrutny. Przy walce z moim byłym narzeczonym. Issei, jeśli możesz.
- Bardzo chętnie.
Hyõdõ odwrócił wroga. Po czym jego zbroja zniknęła. Z kieszeni wyjął jakąś buteleczkę. Po czym ją otworzył. Spokojnie przechylił butelkę, z której spłynęła jedna kropla. Gdy kropla uderzyła o czoło przeciwnika. Ten zaczął krzyczeć z bólu. To była woda święcona. Słabość diabłów. Bursztynowooki przez kilka minut tak się bawił. Gdy Diodory miał już cała twarz poranioną. Dał chwile mu odpocząć.
- Bawimy się dalej, czy mówisz, gdzie jest Asia?
- Gówno ci powiem zdrajco! Jesteś jednym, z nas a utrudniasz mi zadanie.
- Powiem ci szczerze. Najbardziej na świecie chce, zabić białego. Zrobię wszystko, żeby to osiągnąć. A teraz bawimy się dalej.
Z rękawicy bruneta wydostało się ostrze. Które zostało wbite udo wroga. Diabeł znów krzyknął z bólu. Hyõdõ spokojnie i powoli wyjął ostrze. Po czym wbił je w drugie udo.
- Stóp, powiem wszystko!
- To słuchamy.
- Była nad tronem. Tam, gdzie teraz jest dziura. Rias Gremory zabiłaś własną służącą.
Szkarłatnowłosa była w szoku. Issei szybko odciął głowę wrogowi. Po czym wstał. Podchodząc do Gremory ostrze i rękawica zniknęły. Gdy stanął przed dziewczyna, przytulił ją. Po czym kazał przeszukać cały zamek. Nikt się z nim nie kłócić. Przez pół godziny prawie wszyscy szukali Asi. Jednak nikt nie mógł jej znaleźć. Hyõdõ spokojnie zaczął szukać energii blondynki. Niestety nic nie mógł wyczuć. Nagle chłopak wpadł na pomysł.
- Już wiem, gdzie może być.
- To mów. Ona jest dla mnie jak młodsza siostra.
- Gdzie znikają sługi, jak zostaną pokonane?
- Nie mów mi, że mogła wrócić do domu.
- Można sprawdzić.
Cesarz Czerwonego Smoka kazał wszystkim przestać szukać i przyjść do nich. Gdy wszyscy byli na miejscu Rias przeniosła ich do klubu. Na miejscu prawie wszyscy byli w szoku. Zielonooka była na sofie. Gremory od razu rzuciła się na Asię. Hyõdõ pożegnał się i zniknął. Musiał z kim pogadać. A konkretnie z białym. Wiedział gdzie go szukać. Był znów na jakieś górze.
- Niezły ruch. W ostatniej chwili zabrać ją i dać do klubu.
- Nie ważna metoda liczy się efekt. Właśnie zmiana planów. Masz tylko cztery miesiące. Nie ja decydowałem.
- Cztery miesiące?! Wiesz jak, będę musiał, się teraz starać?! To nie jest takie proste!
- Dasz rade. Przecież już trudniejsze rzeczy robiłeś.
Brunet bez słowa wrócił do siebie. Był wkurzony i to mocno. Nie lubi jak ktoś, mu wydaje rozkazy. Jest jeszcze trochę za słaby, żeby każdego mógł pokonać. Ophis, wielki czerwony. To tylko dwie osoby, które bez problemu mogą, go zabić a jest jeszcze kilka takich osób. Musi zyskać na sile. Bursztynowooki podszedł do barku, wziął whisky i poszedł się odprężyć. Cóż długo spokoju nie miał. Dwadzieścia minut później pojawiła się szkarłatnowłosa. Dziewczyna spokojnie usiadła obok niego, po czym pocałowała go w policzek.
- Nagroda za pomoc. Słuchaj mam ważną sprawę.
- Słucham, o co, chodzi?
- Mój brat chce mię widzieć. Chciałabym wziąć cię. I powiedzieć, że nam pomagasz i nie trzeba cię.
- Nie ma problemu. Chętnie z tobą pójdę. Chcesz coś do picia?
- Nie, muszę iść.
-----------------------------------------------------------
Sorry za błędy.
Ostatni raz rozdział jest inny dzień niż środę.
No niestety teraz trochę mniej ciekawe rozdziały będą. Jednak od połowy 14 będzie się dużo działo. Kilka walk, sparingów i śmierci będzie. Kto zginie kto przeżyje o to jest pytanie. Chcę cię wiedzieć czytaj cię dalej.
Do następnego razu!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro