Rozdział 2
Następnego dnia bursztynowooki niechętnie wstał. Wolałby dłużej spać, niestety musi skończyć szkołę. Wolnym krokiem udał się do łazienki, gdzie się szybko ogarnął. Jakieś czterdzieści minut później był już pod szkołą. Nagle przed nim pojawiła się szkarłatnowłosa dziewczyna, ta sama, której wczoraj oddał torebkę. Dziewczyna miała skrzyżowane ręce i diabelski uśmiech na twarzy.
- Mamy do pogadania. Zapraszam do mojego klubu na herbatę.
- Nie mamy o czym. - Issei stanął obok niebiesko-zielonookiej. - A zwłaszcza z siostrą Lucyfera.
Brunet poszedł dalej. Miał gdzieś kim dziewczyna jest i co chce. Niech te nacje trzymają się od niego z daleka, jeśli chcą żyć. Pięć minut później był już w sali, w której miał mieć dwie pierwsze lekcje. Jakieś pół godziny później było jakieś 22 minuty po dzwonku. Azazel nie przyszedł. Czyżby aż tak się bał Cesarza Czerwonego smoka? Gdy zadzwonił dzwonek, na przerwę bursztynowooki wyszedł z sali. Spokojnie poszedł na boisko szkolne. Znalazł skarpę, na której się położył. Spokojnie patrzył w niebo. Po jakimś czasie usiadła obok niego siostra Lucyfera.
- Po lekcjach przyjdzie po ciebie mój sługa i masz iść z nim.
- Yyy...nie. A teraz daj mi spokój.
- Nie radzę ci mnie denerwować. Jesteś tylko hybrydą człowieka i niskiej klasy diabła. I jeszcze jesteś na moim terenie.
- A ty głupią księżniczką z dobrego domu. Twoja zgoda jest mi niepotrzebna. - Hyõdõ spokojnie wstał i zaczął się oddalać. - Jeśli chcesz, żyć trzymaj się ode mnie z daleka. - Chłopak nie czekał na odpowiedź, poszedł dalej. -"Ddriagi czujesz to?"
-"Oczywiście, ta dziewczyna by cię teraz chętnie zabiła. Niestety są ludzie wokół was. Chętnie bym zobaczył jak skopie ci dupę."
-"A nie byłoby ci wstyd? Zwykły diabeł pokonałby twojego nosiciela."
Smok się nie odezwał. Brunet wiedział dobrze, że miał rację. Cesarze niebiańskich smoków, są na poziomie Bogów. Z nimi mogą walczyć na równi, a te diabły, anioły i upadli są dla nich zwykłymi słabeuszami.
Issei postanowił zrobić sobie wolne na resztę dnia. Wyszedł z terenu szkoły i poszedł do swojego samochodu. Chwilę później siedział już w środku Nissana, odpalił silnik i ruszył. Bardzo dobrze wiedział, co będzie robił. Dziesięć minut później był w swoim garażu, dał samochód na podnośnik i poszedł się przebrać w jakieś ubrania, które może ubrudzić. Kilka minut później wrócił do garażu. Podniósł samochód i zaczął przy nim grzebać. Kilka godzin później skończył. Trochę pracy było, jednak sprawiała mu przyjemność. Tam, gdzie były zużyte części, stworzył magiczny krąg. Który przeniósł części na złomowisko. Po co ma specjalnie jechać i to wyrzucić skoro może w parę sekund się tego pozbyć. Po sprzątaniu poszedł się ogarnąć. Gdy przechodził obok salonu zobaczył dwóch nieproszonych gości. Szkarłatnowłosa i Azazel. Czy on nie może mieć spokoju? Z niechęcią wszedł do salonu. Ręce skrzyżował na piersi.
- Po dobroci czy złości opuścicie mój dom?
- Jak pójdziesz z nami.
- Wczoraj byłem jeszcze miły dlatego żyjesz. Dzisiaj nie będę miły. Co, Gremory wziąłeś, że sobą, bo sam nie dasz rady?
- Może przy kobiecie będziesz milszy. A to jest jej teren, więc musiała tu przyjść.
- Zapomnij. Nigdy nie będę miły dla trzech nacji, które odebrały mi ważną osobę!
- A jak ci powiem, kto to jest i dam ci okazję zemsty. Pójdziesz z nami?
- Gubernator ucz się od niej. I spadaj, z nią pogadam, a nie z tobą. - Upadły zniknął przez magiczny krąg bruneta. Cesarz Czerwonego Smoka usiadł sobie obok dziewczyny. - Słucham propozycji.
- Idziesz i rozmawiasz z Lucyferem i Michałem. Za to powiem ci kto wtedy miał cię zabić i dam okazję do zemsty.
- Kusząca propozycja. Niech będzie. Okłam mnie, a zabiję ciebie, twoich sługów i rodzinę.
- Zgadzam się. Jutro po szkole mój sługa przyjdzie po ciebie.
Gremory zniknęła. Hyõdõ wstał i poszedł do łazienki. Musiał się umyć. Godzinę później siedział w jadalni i spożywał posiłek. Przed stołem pojawił się magiczny krąg. Wiedział, do kogo należy. Sekundę później przed nim siedziała jego ciocia. Miała długie brązowe włosy, czarne oczy i ubrana była w niebieską sukienkę.
- Masz chodzić do szkoły, a nie sobie robić wolne już drugiego dnia!
- Spokojnie, przecież i tak zdam. Jutro mam spotkanie z Lucyferem, Michałem i Azazelem.
- Nie wystarczy im, że chcieli cię zabić? Że zabili moją siostrę, a twoją mamę bez powodu?!
- Mam w tym interes. Może dowiem się kogo wysłali. A wtedy zabiję tę osobę. Nie ważne kto to będzie.
- Zuch chłopak. Jutro do szkoły. A teraz muszę wracać do pracy.
Czarnooka zniknęła. Prowadzenie firmy jednak wymaga sporo czasu. Hyõdõ skończył posiłek, po czym poszedł do garażu. Chciał sprawdzić, czy jego praca przyniosła jakiś efekt. Chwile później siedział już w swoim samochodzie. Odpalił silnik i usłyszał dźwięk V6. Po czym dodał gazu i usłyszał ryk silnika. Muzyka dla jego uszu. Zapiął pasy i wyjechał z garażu. Chciał pojeździć po mieście. Ku jego rozczarowaniu w mieście nie znalazł fajnej trasy, więc musiał spokojnie jeździć. Około 21 wrócił do domu i poszedł spać.
Rano znów niechętnie wstał. Jak zwykle najpierw zimny prysznic, ubranie się i śniadanie. Dziesięć minut przed dzwonkiem na pierwszą lekcję był już w klasie i czekał jak skazany na egzekucje. Przez siedem godzin prawie zanudził się na śmierć. Gdy ostatnia lekcja się skończyła. Przyszedł jakiś chłopak. Był ubrany w męski mundurek szkolny, miał krótkie blond włosy i szare oczy. Blondyn podszedł do niego.
- Jestem Kiba, szefowa kazała mi po ciebie przyjść.
- Dobra chodźmy, nie mam całego dnia.
Issei wstał i ruszył za Kibą. Siedem minut później szarooki doprowadził ich do jakiego starego białego budynku. Weszli do środka, minęli jakieś drzwi. Po czym weszli do jakiegoś gabinetu. Na ich przeciwko było biurko a przed nim stolik i dwie zielone kanapy naprzeciwko siebie. Na jednej kanapie siedziało kilka dziewczyn. Jedną z nich była Germory. Dziewczyna, widząc blondyna i bruneta wstała i podeszła do nich. Kiba ukłonił się i poszedł na bok. Szkarłatnowłosa pokazała swoim sługą, żeby podeszły do nich. Dziewczyny wykonały polecenie.
- Więc tak ta mała blondynka to Asia jest moim biskupem. - Niebiesko-zielonooka pokazała na blondynkę. Asia była niskiego wzrostu, miała długie blond włosy i zielone oczy. - Obok niej stoi Koneko, która jest moja wieżą. - dziewczyna była podobnego wzrostu co Asia. Miała krótkie białe włosy i pomarańczowe oczy. - A po mojej prawej Akeon, królowa. - Dziewczyna była wzrostu jej szefowej. Miała bardzo długie czarne włosy i fioletowe oczy. Jak każda miała na sobie mundurek szkolny. - A ostatnia to Xenovia mój drugi Rycerz, pierwszym był Kiba. - dziewczyna miała niebieskie włosy z barwionymi zielonymi frędzlami po prawej stronie i brązowe oczy. - A, ja jak już wiesz, jestem ich Królem, Rias Gremory.
-----------------------------------------------------------
Sorry za błędy.
Pewnie się dzwi cię, że dziś rozdział. Te opo poruwnaniu do reszty. Bardzo dobrze się przyjęło. Dlatego ma cie dziś rozdział.
Może przestane pisać o naruto a zacznę tylko high school dxd. Oczywiście to co jest opublikowane i w planach będzie skończone.
Do środy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro