Rozdział 12
Od poznania Gaspera minęło kilka dni. Hyõdõ przez ten czas nie miał kontaktu z Rias i jej slugami. Gremory znów zmieniła mu klasę. Brunet wiedział, że jego plan może się nie udać. Musi coś wymyślić.
Dzisiaj Cesarz Czerwonego Smoka miał się spotkać z białym. Bursztynowooki jak zwykle pojawił się chwilę przed czasem. Vali już na niego czekał.
- Jak ci idzie?
- Nie denerwuj. Mały wampirek niszczy moje plany. Udaje, że wszystkiego się boi, że krwi nie pije. Chętnie mu ten łeb urwę.
- Spokojnie, ty nie możesz. Ja tak, tylko wtedy będzie to podejrzane.
- Nie możemy ryzykować. Wiesz, jak się męczę z nimi. A gdy by tak, zrobić, że powie. To, co my chcemy, a Rias to zobaczy?
- Niegłupi pomysł. Wystarczy dobrze go nakręcić i tyle.
Cesarze Niebiańskich Smoków dość szybko ustalili plan. Po czym oboje zniknęli. Jeden w czerwonych plamieniach a drugi niebieskich. Issei pojawił się w swoim domu. Spokojnie poszedł potrenować. Po treningu poszedł robić, przy samochodach. W obu wymienił olej, filtry oleju i paliwa. Po czym poszedł pod gorący prysznic. Około godziny dziewiętnastej zabrał się, za pracę, chciał szybko przejrzeć, jak idą biznesy. Po czym poszedł spać. Następnego dnia wstał za dziesięć siódma. Od razu poszedł do łazienki. Gdy był już na terenie szkoły. Dał znać białemu, żeby zaczynał. Hyõdõ poszedł do Klubu Okultystycznego. Jak się spodziewał była tam Rias. Spokojnie chłopak do niej podszedł, złapał za ramię i przeniósł ich. Pojawili się w lesie obok szkoły. Szkarłatnowłosa chciała coś powiedzieć. Jednak brunet zasłonił jej usta ręką i pokazał, żeby popatrzyła w prawa. Siostra Lucyfera nie chętnie odwróciła głowę. Zobaczyła wampirka i jakiegoś chłopaka. Miała podejrzenia, kim on jest.
-Miło mi cię wiedzieć Gasper. Nie chciałbyś się przyłączyć, do Brygady Chaosu?
- Po pierwsze kim ty jesteś? I dlaczego miałbym to robić?
- Jestem Vali, Cesarz Białego Smoka. Z prostej przyczyny pomogę ci osiągnąć twoje marzenia. Tylko najpierw ty musisz nam pomóc.
- Kolejnych Cesarz. Marzenia mówisz. Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz?
- A powiedz mi, jakie są. Może nawet uda mi się, je dzisiaj spełnić.
- Chce, żeby Rias Gremory opiekowała się tylko mną. Była przy mnie całą dobę. Do końca moich dni. Żebym był jej jedynym sługa. Reszta ma zginąć tak samo Cesarz Czerwonego Smoka.
- Nie ma problemu. Za dwie godziny tutaj wrócę i to załatwię.
Cesarz Białego Smoka zniknął, w niebieskich płomieniach, a Gasper gdzieś poszedł. Do a kar dopiero teraz dotarło, co jej sługa chce zrobić. Bez żadnych skrupułów chce zabić jej resztę sługi. Nagle poczuła silne ramiona wokół niej. Wiedziała, kto to robi, nie wiedzieć czemu, była spokojniejsza. Siostra Lucyfera wiedziała jedno, nie daruj wampirowi, to co chce zrobić. Kilka lat temu przyjęła go z otwartymi ramionami, do jej rodziny a on teraz chce tak jej dopłacić. Niebiesko-zielonooka przeniosła ich do dyrektora szkoły. Gdzie poprosiła o dwie rzeczy. Dyrektor nie chętnie się zgodził i powiedział, że Hyõdõ ostatni raz zmienia klasę. Diabły po tym ruszyły w stronę klubu Okultystycznego. Po drodze brunet powiedział skąd, wiedział o tym spotkaniu. Okazało się że sam powiedzial Białemu o Gasperze. Z prostego powodu chciał wiedzieć jak daleko się, może posunąć. Gremory była zdziwiona, jednak wybaczyła bursztynowookie mu, ponieważ zrobił to dla jej dobra. Kilka minut później byli już na miejscu. Rias zajęła swoje miejsce, a Cesarz Czerwonego Smoka stanął za nią. Po chwili przyszła Asia, Koneko i Akeno. Trzy minuty później Kiba i Xenovia. Gremory opowiedziała, im to, co widziała i słyszała. Wszyscy byli w szoku. Szkarłatnowłosa zawsze była dla nich wszystkich dobra, może przy treningach była trochę ostra. Jednak to wszystko było dla ich dobra. Nagle do środka wszedł Gasper, chłopak był w szoku, gdy zobaczył bruneta. Grzecznie i powoli stanął przed szefowa.
- Gasper masz mi coś ciekawego do powiedzenia?
- Nie, nic szefowo.
- Czemu kłamiesz?! Widziałam twoje spotkanie z Białym. Wiem wszystko.
- Chciałeś ci powiedzieć później, zrobić prezent jak go przyniosę. - Wampir zatrzymał czas. Jednakże zdziwił się, gdy Rias dalej się ruszała. - Jak?
- Mylisz, że nie przygotowałem się, Rias ja mam to zrobić czy ty?
- Ja to zrobię. Jeśli można daj mi trochę mocy.
- Nie ma problemu.
Issei dał trochę mocy szkarłatnowłosej. Niebiesko-zielonooka, poczuła się, dużo silniejsza. Z dużą prędkością pojawiła się, przed swoim sługa. Bez przeszkód wyjęła z niego figurę biskupa. Po czym w jej drugiej ręce pojawiła się czarno-czerwona kula. Która sekundę później uderzyła w brzuch swojego byłego sługę. Gasper czuł silny ból w brzuchu, kręgosłupie i ich okolicach. Wiedział, że potrzebuję krwi. Chciał Gremory ugryźć w szyję. Jednak czarno-czerwona aura otoczyła ją. Wampir wiedział, że to moc zniszczenia. Po chwili poczuł ból w sercu. Spuścił wzrok w dół i zobaczył drewniany kołek. Nagle wczas ruszył. To oznaczało, że czas Gaspera się kończy.
- Byłeś moim sługa. Wzięłam cię do mojej rodziny. A ty mi tak odpłacasz. - Gremory wyciągnęła kołek i uderzyła kula zniszczenia w prosto w serce. Wampir padł martwy na podłogę. - Koniec zebrania. Idź cię na lekcje. - Wszystkie sługi poszły na lekcje. Zostali tylko Issei i Rias. - Przepraszam, że ci nie wierzyłam.
- Nic się nie stało.
- Jedna rzecz mnie zastanawia. Dlaczego jesteś taki miły, pomocny, dobry. Jak byłbyś inna osoba. Możesz mi to wytłumaczyć?
- Oczywiście. - Brunet pojawił się za szkarłatnowłosą, którą objął. - Jak nie być takim, dla diablicy która jest miła, elegancka, troskliwa i dba o swoich ludzi. Poza tym z każdym dniem widzę cię coraz piękniejsza.
- Pomyślimy... Jedna randka. Zrób na mnie wrażenie. To może zostanę twoja dziewczyna.
Niebiesko-zielonooka uwolniła się z ucisku. Pocałowała bruneta, w policzek, po czym poszła na lekcje. Hyõdõ chwilę wstał w miejscu. Po czym z uśmiechem na twarzy ruszył na lekcje. Był blisko trzeciego etapu. Kilka godzin później lekcje się skończyły. Brunet miał odwieźć Akeno do jej domu. Dzisiaj klub Okultystyczny nie miał zebrania. Po drodze bursztynowooki wpadł na pomysł.
- Akeno co by się spodobało Rias?
- Zależy w jakim, sensie pytasz.
- Zgodził się na randkę i nie wiem jak zrobić na niej wrażenie.
- Najlepiej by było, gdy by była to zwykła randka. Szefowa chce być traktowana normalnie jak człowiek. A nie jak dziedziczka rodu Gremory.
- Dzięki, dużo mi to dało.
- Nie ma za co. Szczęście szefoqej jest dla mnie i reszty bardzo ważne. Mam nadzieję, że dla ciebie też.
- Oczywiście. Jeszcze raz dziękuję.
---------------------------------------------------------
Sorry za błędy.
No przed ostatni nudny rozdział. Jeszcze tylko nudna randka. I zaczynamy akcje! Będą sparingi, walki, zabujstwa!
Kto w tym opo umrze a kto będzie żyć szczęśliwie o to jest pytanie.
Do środy!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro