Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

51. Więzienie

Callum

Obudziłem się w łóżku. Naprawdę wygodnym łóżku. W jakim na pewno jeszcze nigdy nie spałem. Mimo to wszystko wokół wyglądało zaskakująco znajomo, ale nie potrafiłem tego z niczym połączyć.

Wstałem i przez jedyne drzwi wyszedłem do drugiego pokoju. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to był płonący ogień na kominku.

Skoro nie ja go zapaliłem, to musiał to zrobić ktoś inny, czyli nie byłem tutaj sam.

- Rayla?! - krzynąłem, ale mój głos odbił się echem od ścian. Musiały być dźwiękoszczelne żeby wydać tak czyste echo.

Rozejrzałem się po pokoju. Wokół było pełno regałów pełnych książek. Przy jednym stał stół z krzesłem i wysoki świecznik

W oczy rzucało się też dużo roślin w doniczkach. Niektóre stojące na podłodze i kilka zwisających z sufitu.

Zauważyłem też lustro.

Wszystko poskładało mi się w jedną całość i zrozumiałem gdzie jestem.

To tutaj walczyłem i wygrałem z Aaravosem. To dzięki temu miejscu stałem się elfem.

Ale przecież według opisu Rayli całe to miejsce się rozpadło. Nie powinno tutaj niczego być...

Obejrzałem się w lustrze. Wyglądałem normalnie. Tak jak wtedy kiedy opuszczałem Katolis. Ubrany w bordową koszulę, granatową kurtkę, ulubione spodnie, wysokie buty i z moimi ulubionymi rękawiczkami bez palców i czerwonym szalikiem.

Miałem wrażenie że ktoś na mnie patrzy przez to lustro. Wrażenie było tak silne że nie mogłem przestać się na nie gapić...

W końcu udało mi się oderwać wzrok od 'magicznego' lustra i postanowiłem przejrzeć książki na regałach.

Wcale nie zdziwiło mnie to, że wszystkie były o magii. W końcu przez wieki był tutaj więziony Aaravos.

Mimo wszystko nie miałem zamiaru czytać tych wszystkich książek, chociaż bardzo mnie do tego korciło.

Muszę się stąd wydostać...

Pamiętam że ostatnim co się wydarzyło zanim obudziłem się tutaj było użycie czarnej magii. Idąc tą ścieżką powinienem być teraz w swoim umyśle.

Nie powinienem mieć w takim razie problemu z powrotem.

Tak przynajmniej myślałem...

Położyłem się w łóżku i zamknąłem oczy starając się wrócić umysłem do ciała.

Niestety mi się nie udało. Jedynie co, to zdołałem usłyszeć jak spod wody głosy dochodzące z zewnątrz.

- Nie żyje! - usłyszałem głos Rotlei
- To go zostaw i chodź mi pomóc z Callumem

Prawdopodobnie Lea mówiła o Merlinie-zdrajcy który próbował mnie zabić, i przez którego teraz tutaj jestem niezdolny do obrony Zyma.

Dlaczego wogóle zaufałem mu, mimo że go nigdy nie znałem? Debil ze mnie i totalny dureń...

Mimo wszystko wygląda na to, że jednak trochę czasu tutaj spędzę, więc mogę przeczytać kilka książek.

Tylko, czy mogę tutaj wogóle używać magii?

Narysowałem dobrze mi znaną, i swojego czasu ulubioną runę

- Aspiro - powiedziałem, i podmuch powietrza zrzucił z półek kilka książek...

Przerwałem zaklęcie, i poszedłem pozbierać książki. Jedna z nich wpadła mi w oko.

"Przyjaciel, czy wróg?"

Odłożyłem pozostałe książki alfabetycznie na puste miejsca na półkach, i usiadłem z wybraną książką przy stole.

W książce znalazłem mnóstwo zaklęć zarówno pierwotnej i czarnej magii pozwalających odczytać intencje ludzi i elfów na których je rzucono.

Wszystkie czerpały energię z księżyca, gwiazd lub słońca. Znalazłem jedno bardzo ciekawe pozwalające szybko zbadać większą ilość osób i dokładnie je sobie przyswoiłem. Nie będę mógł mógł końcu zabrać książki ze sobą z powrotem.

Ogień w kominku zaczynał powoli dogasać, ale nie widziałem sensu w podsycaniu go. Światło do czytania dawały mi świeczki ze świecznika.

Wziąłem jeszcze kilka innych książek z najbliższych półek za mną i zapamiętywałem wszystko co mogło mi się w przyszłości przydać.

Nie czułem żebym się męczył mimo że czas nieubłaganie mijał.

W końcu świeczka dająca mi światło do czytania całkowicie zgasła.

No pięknie... - pomyślałem bo byłem właśnie w trakcie czytania bardzo silnego zaklęcia obronnego mogącego pomóc chronić Zyma.

Chciałem iść szukać zapasowych świeczek, ale moją uwagę przykuło lustro. Mimo ciemności w pokoju ono się delikatnie świeciło.

Podszedłem do niego i zobaczyłem w nim Aaravosa któremu odebrałem moc.

Nie wyglądał jednak zupełnie tak samo jak wtedy. Na pierwszy rzut oka przypomina tylko ludzkiego nastolatka. Zniknęły mu rogi, i elfie symbole a skóra miała kremowy odcień.

Tak naprawdę poznałem go po kolorze włosów, posturze i ubraniach...

- Umiesz język migowy? - zapytał właśnie tym językiem
- Ciocia mnie uczyła - odpowiedziałem
- To świetnie
- Ale skąd Ty się tutaj wziąłeś?
- Niezbadane są jeszcze niektóre ścieżki magii. - powiedział tajemniczo - Po prostu pojawiło się przede mną znajome mi lustro i uznałem to za ważne
- Jak to się mogło stać?
- Przypuszczam że po odebraniu mi mojej mocy więzienie w którym byłem uwięziony odbudowało się na nowo dostosowane do uwięzienia w nim Ciebie
- W takim razie dlaczego dopiero teraz? Nie powinno się to stać wcześniej? Na przykład takie... Od razu?
- Może robiłeś ostatnio coś szczególnego?
- Jak czarna magia?
- O, właśnie! Użyłeś czarnej magii?
- No, chyba tak... Byłem w niebezpieczeństwie ale nie mogłem narysować runy, więc uwolniłem magię i wypowiedziałem zaklęcie
- Nie użyłeś do tego esencji żadnych stworzeń?
- Nie
- Nie powinno to być możliwe. Co się stało potem?
- Moje ciało jest sobie gdzieś w realnym świecie a mój umysł jest tutaj
- Tylko umysł?
- Tak
- Jesteś pewien?
- Chyba tak... Nie mogłem wrócić do ciała jak próbowałem, ale słyszałem głosy z zewnątrz
- Spróbuj wrócić jeszcze kilka razy, najlepiej aż do skutku. Mam wrażenie że twój pobyt tutaj odbywa się na innych zasadach niż mój
- Na przykład na jakich?
- Do głowy przychodzi mi kilka opcji, ale jedna jest bardziej prawdopodobna od innych. Myślę że to może być poczekalnia dla Twojego umysłu kiedy nie możesz wrócić do ciała po użyciu Czarnej Magii. Prawdopodobnie żeby wrócić potrzebujesz jakiegoś impulsu albo pomocy z zewnątrz. Dopóki stąd nie wyjdziesz próbuj za każdym razem jak poczujesz coś
- Dlaczego mam Ci wogóle zaufać?
- Nie musisz mi ufać. Jestem po prostu bardzo ciekawskim elfem, a pomaganie Ci dostarczy mi nowych, ciekawych informacji. Chciałbym Ci przedstawić moją dawną uczennice która może Ci w wielu kwestiach pomóc czy doradzić

Przed lustrem pojawiła się dziewczyna podobna do Aaravosa przed przemianą. Miała niebieską cerę z gwiazdeczkami pod oczami i białe włosy. Ubrana była też bardzo podobnie do niego. Różniło ją tylko to, że miała skrzydła, co tworzyło dość nietypowy widok.

- Nie wiedziałem że elfy łączą się między rasami - powiedziałem dopiero po chwili przypominając sobie że jestem mieszańcem człowieka z niebnym elfem...
- To jest Astoria. Za dwa dni będzie na Iglicy więc będziecie mogli się poznać i sam ocenisz czy jej zaufasz.
- Skąd mam wiedzieć że nie kłamiesz i tak na prawdę wcale nie chce mi pomóc tylko skrzywdzić Zyma i ułatwić robotę Virrenowi?
- Nie kłamię. Ja nigdy nie kłamię...

Poczułem bolesne ukłucie w brzuchu, i aż się zgiąłem w pół.

- Chyba coś się na zewnątrz stało. - powiedział na migi Aaravos - idź to sprawdź...

Rayla

Zamieniłam się z Melereonem który właśnie wrócił objąć swoją wartę, i poszłam pilnować nieprzytomnego Calluma.

Podobno teraz powinien móc się bez problemu obudzić jak tylko będzie chciał, i jedynie powinnam z nim do tego czasu siedzieć.

Oczywiście Melereon nigdy nie może z własnej inicjatywy być miły, i nie mógł znieść Calluma na dół tylko zostawił to zadanie mi.

"To twój mąż, nie mój. Sama się nim zajmij"

Strasznie denerwuje mnie jego osobowość. Mam wrażenie jakby całkowicie wyrzekł się swoich uczuć i strachów. Może i dzięki temu jest doskonałym Assasynem, ale czy można się w ten sposób czuć szczęśliwym?

- Hejka Rayla - wyrwał mnie z rozmyślań głos Calluma

Siedział po turecku w miejscu w którym go razem z Rotleą położyłyśmy.

- Nie powinieneś być jeszcze nieprzytomny? - zapytałam - W sensie nie chcę być niemiła, ale nie wybudziłeś się trochę za szybko? Podobno miałeś jeszcze jakiś czas być nieprzytomny?
- Cieszę się że nic Ci nie jest... - powiedział sarkastycznie Callum
- Wiesz że nie o to mi chodziło... Przepraszam - powiedziałam siadając obok niego i dając mu całuska w policzek
- Mniejsza z tym. Sporo się dowiedziałem kiedy byłem nieprzytomny...

Zaczął opowiadać mi o miejscu w którym się znajdował, kiedy z dołu usłyszałam hałasy.

- Chyba się zaczęło... - powiedziałam do Calluma
____________________
____________________
Chciałabym nawiązać teraz do dedykacji. Wineseter zwizualizowała wygląd Rotlei i Melereona i bardzo mi on przypadł do gustu (sama lepiej bym sobie ich nie wyobraziła) więc chciałabym się z wami nim podzielić ^^

Dzięki tobie cały dzień czułam się razem z moim funfikiem doceniona ^^ Dzięki <3 <3 <3

Przypominam tylko o ☆ i o komentarzach i spadam pisać następne rozdziały ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro