Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

40. Zaklęcia

~Rayla~

Wjechałam do komnaty pchana przez Sorrena jak już na zewnątrz było ciemno.

- Mogę uleczyć Raylę!! - wrzasnął Callum, po czym odwrócił głowę w moją stronę - Mogę Ci zrosnąć kości i zagoić rany!

- Jak?

- To leży w kompetencjach arkanu gwiazd! Ja głupi o tym zapomniałem.

- Potrzebne jest do tego coś specjalnego? - zapytał Sorren

- Dużo miejsca na dworze. Może być dziedziniec.

- Doskonale, zabrać tam Raylę?

- Tak, a ja się nauczę zaklęcia.

Wyjechaliśmy z komnaty i pojechaliśmy w kierunku schodów. Sorren wyjął mnie z wózka i wziął na ręce co mnie zabolało, ale nie dałam tego po sobie poznać.

- Weź wózek i znieś go na dół, a ty zadbaj o pusty dziedziniec - powiedział do dwóch rycerzy stojących na schodach, a oni bez słowa sprzeciwu wykonali polecenia.

Gdy byliśmy na dole Sorren wsadził !nie z powrotem do wózka i pojechał nim na sam środek dziedzińca.

- Co tu się dzieje? - zapytał Ezran wchodząc na dziedziniec w towarzystwie elficko-ludzkiej eskorty 

- Callum znalazł zaklęcie którym może przywrócić Rayli sprawność ale potrzebne jest do niego dużo miejsca na świeżym powietrzu

- W takim razie daję wam dziedziniec do dyspozycji ale tylko na godzinę żeby nie przeszkadzać mieszkańcom pałacu zgoda?

- Już lecę - krzyknął Callum wbiegając na dziedziniec

- Na pewno to jest bezpieczne? - zapytała!

- Wierz mi, że za żadne skarby świata nic bym Ci nie zrobił.

- W takim razie zaczynajmy

~Callum~

- Musicie się wszyscy odsunąć jak najdalej od dziedzińca - krzyknąłem, głównie do ludzi którzy jeszcze się na nim znajdowali.

Zobaczyłem jak elfy i ludzie zbierają się w oknach pałacu aby patrzeć co się dzieje. Wypatrzyłem wśród nich Janai, Amayę, Ibisa, Sorrena i Ezrana.

Gdy dziedziniec opustoszał wyjąłem księgę i otwarłem ją na odpowiedniej stronie tak na wszelki wypadek.

- Jest tu nspisane że może bardzo boleć ale to normalne i nie ma się czym przejmować. Masz, zagryź sobie - dałem jej kawałek drewna owinięty w szmatkę do zagryzienia i zabrałem się do roboty.

Narysowałem na nodze w miejscu złamania odpowiednią runę. 

- statuo

Zobaczyłem jk z nieba ku nam zbliżał się błękitny blask pochodzący z gwiazd. Trafił on do nogi i zdawał się ją przepełniać, a ja widziałem jak kości się przemieszczają żeby się idealnie do siebie dopasować

Rayla wrzasnęła z bólu a po policzkach spłynęły jej łzy.

- Spokojnie, wytrzymaj. Za chwilę będzie po wszystkim.

Narysowałem kolejną runę

- glutine

Jeszcze więcej błękitnego blasku zleciało z gwiazd i zaczęły scalać kość mojej cudnej małżonki, która zaczęła jeszcze bardziej krzyczeć

- Już za chwilę, wytrzymaj chwilkę. Zaraz będzie po wszystkim.

Narysowałem ostatnią runę

- Nonolere

Rayla się uspokoiła i usiadła a jej rana na nodze zagoiła się zupełnie.

- I jak? - zapytałem

Rayla poruszała nogą po czym wstała. Poruszała nią na różne sposoby pewnie żeby sprawdzić czy wszystko gra.

- NIE BOLI! - wrzasnęła podskakując i wyrzucając zdrową rękę do góry - UDAŁO SIĘ!!!

- Czujesz się na siłach żeby od razu zająć się ręką?

- Tak! Będę to już mieć za sobą.

- To siadaj i zagryzaj - z zpowrotem podałem jej knebel do zagryzenia.

Powtórzyliśmy cały proces.

Runa, zaklęcie, wrzask,
Runa, zaklęcie, wrzask,
Runa, zaklęcie, cisza,

Radość.

- Nawet nie wiesz jak ja Cię kocham - powiedziała Rayla rzucając mi się na szyję.
Widzowie w oknach zaczęli klaskać.

- Mogę zagoić Ci jeszcze ranę na głowie - zaproponowałem

- Nie trzeba, lepiej sobie odpocznij.

- Ale nie zmęczyłem się tym

- Ale jest już wieczór pacanie. Chodźmy spać

- Już można wejść na dziedziniec? - krzyknął z otwartego okna Ezran

- Tak! - odpowiedzieliśmy mu z Raylą chórem

~Rayla~

Chwyciliśmy się za ręce i poszliśmy w kierunku komnaty. To niesamowite jakie cuda może teraz osiągnąć Callum. Jest teoretycznie nie do pokonania!

- Pomyślałam sobie, że może mógłbyś nauczyć mnie trochę magii?

- No w sumie mógłbym.

- Ja za to mogłabym cię nauczyć co nieco o byciu elfem, o naszych zwyczajach czy czego byś chciał. Zgoda? 

- Zgoda.

Podaliśmy sobie ręce czym zapieczętowaliśmy naszą umowę.

- Teraz jak jesteś elfem to mogłabym cię nawet szkolić na Assasyna - powiedziałam z entuzjazmem

- Wątpię, żeby cokolwiek z tego wyszło, ale nie zaszkodzi spróbować.

Dotarliśmy do komnaty i przebraliśmy się do spania. Po tak długiej podróży jaką przebyliśmy możnaby to uznać za prawdziwy luksus, mimo że w porównaniu z elfickimi to materiały ubrań nie były najlepszej jakości.

- Śpimy razem? - zapytał mnie Callum siadając na łóżku obok mnie

- Jasne, a co ty myślałeś?

Ułożyliśmy się pod kołdrą i Callum mnie przytulił.

- Myślałem przedtem nad naszą rozmową, i myślę że możemy jeszcze ruszyć na poszukiwania puki możesz się ruszać. Nie chcemy nic zrobić dziecku, prawda?

- Może to nie jest konieczne? Ezran może przydzielić kogokolwiek innego do tego zadania. Niekoniecznie lepszego, ale nie jesteśmy tylko po to żeby naprawiać świat, co nie?

- Pamiętaj że Virren ma gdzieś monety z twoimi bkiskimi których trzeba uwolnić...

- Racja, przemyślimy to rano, dobrze?

- Dobrze. Dobranoc.

- Słodkich snów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro