4. Istotna wiedza
~Ezran~
Obudziłem się i rozejrzałem dookoła. Wszyscy jeszcze spali, mimo że był ranek, ale czegoś mi brakowało. Ibis, Robal, Zym, królowa... A gdzie są Rayla i Callum?
Wstałem z wygodnego sianka służącego mi za łóżko.
- Robalu, wstawaj. - obudziłem swojego zwierzaka - Nie ma Calluma i Rayli.
Wziąłem ropuchę na ręce i wyszedłem z legowiska. Pierwsze miejsce które przyszło mi na myśl to był szczyt.
Zacząłem się wspinać po schodach. Rzeczywiście byli na szczycie, więc postanowiłem usiąść obok nich i czekać aż się sami obudzą.
Wyglądali uroczo. "Ciekawe czy całą noc tak się przytulali" pomyślałem.
Slońce akurat wyszło ponad chmury gdy Rayla zaczęła się budzić. Usiadła i popatrzyła na horyzont.
- Cześć!
- Aa! - elfka aż podskoczyła - Ach, to tylko ty Ez. Długo tu siedzisz?
- Prawie godzinę.
Rayla nie wyglądała na zadowoloną
- Słodko wyglądacie jak śpicie, wiesz? Robal obudź Calluma.
Postawiłem ropucha na ziemi, a ten podszedł do chłopaka i oblizał mu twarz.
- Aaaa, blee... Robal! Ezran! Mówiłem że to nieprzyjemne i żebyście tego nie robili!
- Wiem. - Powiedziałem - dlatego to robimy, bo wtedy się budzisz.
- No wiesz co, dzięki wielkie. Wolałbym jeszcze pospać.
Callum nie był zadowolony z takiej pobudki. Nigdy nie był zadowolony z takiej pobudki.
Wtedy na szczyt wbiegł Zym. Mały biało-błękitny smoczek.
- O! Jesteś maluchu! - Rayla bardzo tego smoczka lubiła. - Musimy iść do legowiska żeby powiedzieć co postanowiliśmy Callum.
- A co postanowiliście? - zapytałem
- Ja i Rayla idziemy szukać Virrena lub jego ciała oraz rodziców Rayli. - odpowiedział mi brat - Jeżeli Virren żyje to stanowi zagrożenie dla Zyma i jego matki, dlatego musimy upewnić się że ten czarnoksiężnik już nikomu nie wyrządzi krzywdy.
- Idę z wami. - wstałem i wziąłem Robala na ręce - na pewno przyda wam się ktoś kto rozumie zwierzęta.
- O nie, ty wracasz do Katolis. - powiedziała Rayla - Potrzebny jest wam król.
- Ale ja abdykowałem. Nie potrafię rządzić.
- Chciałeś uniknąć wojny, której już nie ma. Ludzie ciebie uważają za prawowitego władcę. Nie możesz zostawić swojego królestwa - Callum widocznie starał się mnie pocieszyć - Będziesz miał u swojego boku Sorrena, straż złożoną w połowie z elfów a w połowie z ludzi, i piekarza który będzie specjalnie dla ciebie piekł całe góry ciastek.
Robal poczerwieniał ze złości. On też lubi jelly tarty i poczul się przez Calluma pominięty.
- I dla Robala - poprawił się Callum
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać tak jak się niejednokrotnie śmialiśmy się w drodze do Xadii.
- Powinniśmy już schodzić na dół. - powiedziała Rayla - Trzeba jeszcze omówić masę spraw.
~Callum~
Zeszliśmy na dół akurat na śniadanie. Elfy przyniosły do iglicy całą ucztę specjalnie dla ludzi i elfów którzy byli ich bohaterami.
W końcu uratowaliśmy ten magiczny świat od wojny.
Po śniadaniu wszyscy po raz kolejny zebraliśmy się w legowisku królowej.
Razem z Raylą przedstawiliśmy naszą wspólną decyzję, którą królowa zaaprobowała.
- Mądry wybór. Tym bardziej mądry, że podjęliście go razem. Cieszę się że podejmujecie się znalezienia tego złoczyńcy. - powiedziała smoczyca - Callumie, twoim nauczycielem będzie Ibis. Będzie on dla ciebie odpowiednim nauczycielem, gdyż jest on na odpowiednim poziomie, oraz już go znasz. Sam zaproponował opiekę nad twoimi postępami, co znaczy że mu zaimponowałeś. Raylo, szanuję twoją decyzję. Postępujesz dokładnie tak, jak tego oczekiwałam. Dowiodłaś że twoja miłość do Calluma jest szczera i silna. W nagrodę twój lud zdejmuje z ciebie klątwę. Już nie jesteś duchem. Ezranie, tobie przydzielam elfich strażników. Jednych z lepszych w Xadii. Będą twoimi obrońcami, doradcami i jeżeli będziesz chciał, również przyjaciółmi. Cieszę się że na ludzkim tronie zasiądzie rozsądny młodzieniec, który rozumie że wojna nie jest żadnym rozwiązaniem. Ty Ezranie wyruszysz jeszcze dzisiaj. Rayla i Callum mogą wyruszyć w dowolnym momencie.
- Przez jakiś czas będziemy podróżować z Ezranem. - powiedziałem - Jak uznamy to za stosowne to się od niego odłączymy.
Wszyscy zaczęliśmy się pakować. Rayla tak naprawdę musiała zabrać tylko miecze, a ja torbę z księgą zaklęć i kostką od taty.
- W liście tata mi napisał że ta kostka coś otwiera, ciekawe co.
- Jeżeli nadarzy się okazja to sorawdzimy.
Zeszlismy ze schodów razem z całą resztą osób które jadą do Katolis. Królowa powiedziała że elfia eskorta czeka już u podnóża góry.
- Trochę się denerwuję, że to będzie ktoś kogo znam.
Rayla naprawdę wyglądała na zdenerwowaną. W końcu Królowa nie powiedziała jakiej rasy będą elfy mające eskortować Ezrana, Sorrena, Robala i wszyskich innych ludzi.
Schodzenie nieco trwało. Gdy byliśmy już na dole Rayla odetchnęła z ulgą - do eskorty zostały przydzielone słoneczne elfy.
Wszyscy zaczęli się zbierać przy skamieniałym tacie Zyma - Avizandumie. Został zabity dawno temu przez króla Harrowa - ojca Ezrana i przybranego ojca dla mnie.
Gdy wszyscy byli gotowi wyruszyliśmy. Ja i Rayla szliśmy w środku kolumny.
Większość elfów mówiło o niejakim Aaravosie. Ich konwersacje na jego temat nie były pochlebne.
Przypomniałem sobie że o nim pisał mi ojciec w liście wspominając o kostce. Podobno był jej twórcą.
Podszedłem do Janai - złotej rycerki Lux Aurei, której królowa powierzyła dowództwo.
- Kim jest Aaravos?
Rycerka nic nie odpowiadała.
Zrezygnowany chciałem już odejść gdy ona zaczęła mówić.
- Nazywają go różnie. Upadła Gwiazda, Północna Gwiazda Elarion. Jest Gwiezdnym elfem - czerpie swoją moc z gwiazd. Ma również połączenie z piecioma pozostałymi źródłami dzięki czemu moze używać wszytkich rodzajów magii. Jest potężnym magiem - bez wątpienia jednym z najpotężniejszych magów na świecie.
- Poczekaj chwilę... To znaczy że jednak ktoś jest w stanie władać wszystkimi źródłami pierwotnymi! - nawet nie próbowałem kryć oburzenia - dlaczego mówiliście, że nikt nigdy tego nie osiągnął?
Rayla nie wiedziała co ma odpowiedzieć.
- Bo nie wiedzieli - Janai spuściła głowę - I nie powinnam Ci tego mówić. O tym że włada wszystkimi źródłami pierwotnymi do tej pory wiedzieli tylko potomkowie władców. Jest on także mistrzem i twórcą czarnej magii, pełen zakres jego mocy nie jest jednak znany. Jego uwięzienie wymagało współpracy elfów i wszystkich arcysmoków. Wszystkie informacje o nim w książkach natychmiast znikają. Wszyscy chcieli zachować jego istnienie w tajemnicy. Ale ostatnio się ukazał. Przejął władzę nad tym ludzkim pomiotem - Virrenem i zabił Królową Słońca - moją siostrę przesuwając jednym palcem pod jej brodą. Oraz ukradł źródło naszej mocy - berło słońca. Jeżeli masz szukać czarodzieja Virrena to powinieneś to wiedzieć. Ta wiedza może Ci uratować życie.
- Czyli da się stworzyć więcej niż jedno połączenie pierwotne. Mi też może się to udać! A za co został zamknięty?
Na to pytanie już nie uzyskałem odpowiedzi.
~Rayla~
Spusciłam głowę. Nie chcę do siebie dopuścić myśli że podczas próby stworzenia kolejnych połączeń Callumowi coś się stanie.
Resztę dnia szliśmy w milczeniu...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro