Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30. List

***Cztery dni później - 20 czerwca***

~Rayla~

Idziemy bez przerwy od czterech dni. W sensie że jedynie z przerwami na sen. Dzisiaj dotrzemy do splotu. Już teraz widzimy górę, która jest oznaczona na mapie jako splot. 

Jest ranek. Słońce wstało godzinę temu, ale w drodze jesteśmy już od trzech. Callumowi bardzo się spieszy nie mam pojęcia dlaczego...


- Callum, proszę zwolnijmy trochę. Źle się czuję - idziemy w pełnym słońcu i kręci mi się w głowie. 

Dzisiaj jest przesilenie i słońce jest w najwyższym punkcie, a ja jestem elfem Księżyca nie Słońca.

- Nie możemy. - złapał mnie za rękę i pociągnął.

Przez chwilę dałam się tak ciągnąć, ale gdy byliśmy w cieniu drzewa padłam demonstracyjnie na kolana nie pozwalając się ciągnąć dalej.


- Musisz dać mi odpocząć. Splot nam nie ucieknie Callumie.



- Ale muszę... - Callum zaczął mówić, ale się zawachał

- Co musisz?


- Co, nic nie muszę... Gdzie tam... Ja?! He... - Powiedział nerwowo łapiąc się za szyję

- Co musisz? - Powtórzyłam pytanie kładąc nacisk na każde słowo 

- Nic nie muszę! Już powiedziałem! - Tym razem mąż już na mnie krzyczał. - Idę po wodę - powiedział już nieco spokojniej i poszedł w las.


Zostałam sama. Podeszłam pod pień drzewa i się o niego oparłam. Założyłam kaptur i zasnęłam.

*****

Gdy się obudziłam Callum siedział już obok. Wnioskując po pozycji słońca musiałam spać nieco ponad godzinę. 

- Musimy iść - powiedział gdy tylko otworzyłam oczy nawet się do mnie nie odwracając.

Wstaliśmy, napiłam się wody którą przyniósł i poszliśmy. W pewnym momencie. 

- Powiesz mi co musisz?

- Nie

- To coś ważnego? 

Nie odpowiedział mi na to pytanie. Tylko przyspieszył kroku. Dogoniłam go bez problemu.

- Proszę, powiedz mi o co chodzi. - położyłam dłoń na jego ramieniu - Nie musisz być z tym sam...

- ZOSTAW MNIE!! - Stracił moją dłoń i odwrócił głowę tak żebym nie widziała jego twarzy.

Słońce było w najwyższym punkcie gdy Callum rozwinął skrzydła i polecieliśmy. Lot na szczyt był dosyć krótki. Gdy tylko stanęliśmy na ziemi chłopak się ode mnie odsunął.

Usiedliśmy na ziemi.

- Chyba ktoś powinien tu przyjść, prawda?

- Chyba tak... - Odpowiedział mi Callum oschle

- Co cię dzisiaj ugryzło?

- Co ciebie ugryzło?! Od rana nie dajesz mi spokoju!

- Bo się martwię! Niby dlaczego tak się spieszyłeś?

- Bo chciałem. 

- Mówiłeś że coś musisz...

- Że muszę tu dotrzeć! O to ci cały dzień chodzi?! Musiałem tu dotrzeć!

- Wystarczyło powiedzieć...


Zostawiłam go. Wiem że nie chodziło mu o to, ale jeżeli nie chce, to mi nie powie o co tak na prawdę chodzi.

Chwilę później przyszła do nas elfka. Włosy ma białe jak moje, tylko dużo dłuższe. Nad grzywką opuszczoną na czoło ma zapleciony warkocz. Rogi miała dłuższe niż moje, ale to normalne u gwiezdnych elfów. 

Pod oczami i na nosie ma symbole diamentów, oraz małe gwiazdeczki rozmiejscowione jak piegi. Cała jej skóra jest niebieska w gwiazdy. Na klatce piersiowej również ma jedną gwiazdę, która jest niezasłonięta przez fioletowo kremowe ubrania.

Czyli trafiliśmy do splotu gwiazd. To nawet dobrze.

~Callum~

- Witajcie, jestem... 

- Aewana - powiedziałem razem z nią

- My się... Znamy?

- Nie, ale widziałem cię w... Jakby to wytłumaczyć... Moim świecie? Mózgu? Umyśle? Leżałaś i patrzyłaś w gwiazdy. 

- Rzeczywiście lubię to robić. 

- Akurat to był mój trening z opiekunką splotu księżyca Lujanne. Dostałem od niej mapę z wszystkimi splotami. Powiedziała, że możesz mnie nauczyć magii gwiazd. 

- Nigdy nikogo nie uczyłam. Nie wiem czy umiem.

- Wystarczy że mnie nakierujesz na odpowiednią drogę. 

- Zgoda. Tymczasem może chcecie się może przespać? Jest środek dnia...

- No właśnie... - Powiedziała Rayla

- My jesteśmy istotami dziennymi.- dodałem

- Wybaczcie. Jesteście pierwszymi od 351 lat elfami które mnie odwiedziły

- Ja nie jestem elfem - powiedziałem oburzony.

- Wybaczcie, ale obudziliście mnie ze snu, i chciałabym wrócić do łóżka. - powiedziała chyba nawet nie zwracając uwagi na moją uwagę. 

Aewana zaprowadziła nas do komnaty. 

- Wybaczcie, ale jeżeli mam uczyć Calluma to teraz odpocznijcie, a wieczorem widzimy się na śniadaniu. 

Elfka wyszła z komnaty i zostaliśmy w niej sami. Była dużo wygodniej urządzona, niż w poprzednich splotach.

Łoże było wielkie z granatowym baldachimem w gwiazdy. Pod oknem stało biurko na którym niczego nie było. Całą jedną ścianę zajmowała szafa zapełniona najróżniejszymi gwiezdnymi szatami. W toalecie ze ściany leciała woda, co oznaczało brak potrzeby chodzenia do studni. Cała komnata była wielka i było w niej mnóstwo miejsca. 

Położyłem torbę i plecak o którym zdążyłem już zapomnieć że go jeszcze noszę na biurku. 

Podszedłem do szafy i ją otworzyłem. Nie było w niej niczego, co by do mnie pasowało, a moje ubrania są już mocno znoszone. 

Znalazłem jednak dużo materiałów igłę i nić. Wziąłem moje ubrania oraz materiały i zabrałem się za renowację moich ubrań. Mama mnie tego uczyła żebym potrafił sobie w razie czego w życiu poradzić.

Gdy uznałem że ubrania wyglądają jak nowe ubrałem się w nie i podszedłem do lustra.
Wyszło mi zaskakująco dobrze. Wszystko układało się tak jak miało. Nie było ani za luźno ani za ciasno. Nigdy nie miałem pojęcia że potrafię tak dobrze szyć.

Wtedy do pokoju weszła Aewana. 

- Pora na śniadanie - powiedziała.

Obudziłem Raylę, która gdy tylko przyszliśmy położyła się spać i wyszliśmy z komnaty na zewnątrz. 

Było tutaj niemal identycznie co w księżycowym splocie, tyle że tutaj nic nie było zniszczone jak tam, a wręcz wyglądało jak nowe, lub przynajmniej perfejcyjnie zadbane.

Usiedliśmy przy stole. Na talerzach leżały gotowe kanapki. Przynajmniej tyle dobrze, że elfy jedzą to co ludzie.

W połowie posiłku zaczęło padać 

- No nie... - Powiedziała Aewana, ale ja już odruchowo osłoniłem nas wszystkich przed deszczem. - Wow, super! Jesteś pewien, że nie jesteś elfem?

- Jestem człowiekiem. - odpowiedziałem, i wróciłem do jedzenia 

- Nigdy nie widziałam człowieka. Jak to jest nie mieć rogów? 

- A jak to jest mieć rogi? - zripostowałem

Po skończonym posiłku wybrałem się z opiekunką nad jezioro niemal identyczne do tego, co w Księżycowym Splocie, gdzie mieliśmy zacząć moją naukę.

~Aewana~

- Byłeś w Księżycowym Splocie, więc pewnie zastanawiasz się czemu wszystko wygląda tu niemal identycznie.

- Tak w sumie to rzeczywiście tak jest.

- Słońce, Gwiazdy i Księżyc są ze sobą połączone. Wszystkie świecą na niebie. Słońce świeci w dzień a Księżyc w nocy. Gwiazdy natomiast mimo, że w dzień ich nie widzimy są na niebie cały czas. Z energii słońca korzystać można w dzień, z energii słońca można korzystać w nocy. Z energii gwiazd czerpać możesz zawsze. 

- Nie rozumiem. Przecież nie ma na niebie gwiazd w dzień...

- Są. Słońce po prostu świeci tak jasno, że nie widać światła gwiazd, ale pozwól że wrócę do tego o czym mówiłam. I proszę nie przerywaj mi jak mówię. Energia Księżyca pozwala tworzyć iluzje, energia Słońca pozwala Ci tworzyć lub niszczyć. Energia Gwiazd jest energią ponadczasową. Gwiazdy zawsze były i zawsze będą. Gwiazdy pamiętają wszystko co się stało od zarania dziejów. 

- Ale w takim razie dlaczego za pomocą magii Księżyca mogę odtworzyć to co się stało w danym miejscu?

- Księżyc pamięta niektóre momenty historii. Gdy używasz tego zaklęcia to pokazuje ci ono wydarzenia z pełni. Gwiazdy mogą Ci powiedzieć wszystko co się stało kiedykolwiek i gdziekolwiek. Możesz stąd zobaczyć co działo się wczoraj w twojej ulubionej piekarni, albo możesz zobaczyć Sol Regema gdy był malutkim smoczkiem. Masz nieograniczony dostęp do całej historii nieowiniętej w bawełnę. Jedyne co, to musisz wiedzieć czego szukasz.

- Dlaczego?

- Trzeba mieć wielką siłę charakteru aby gwiazdy powierzyły ci swoje sekrety. Gwiazdy dają również moc leczącą wszystkie dolegliwości poza złamanym sercem. Masz również wszelkie możliwości umysłowe. Możesz zajrzeć komuś w głąb umysłu. Jest to jednak nieetyczne i odradzam. 

- Czy możesz mi pokazać magię gwiazd? 

Narysowałam runę gwiazdy. 

- Memoria de cognatione

Na dłoni chłopaka pojawił się mały on. Był na rękach jakiejś kobiety. Prawdopodobnie mamy.

- Niesamowite. To ja!

- Jest niewiele po północy. Daję ci teraz czas wolny. Spotkamy się jutro rano. Spróbuj do tego czasu zrozumieć to co ci powiedziałam.

Wątpię, żeby ten chłopak był już gotowy, by zrozumieć arkany gwiazd, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. 

Gdy tylko Callum odszedł w stronę komnat z lasu wyłoniła się elfka Księżyca. 

- Czy możemy porozmawiać?

Rayla

Gdy tylko Callum odszedł wysunęłam się z lasu. 

- Czy możemy porozmawiać? - zapytałam 

- To zależy o czym. 

- Martwię się. Callum ostatnio czegoś mi nie mówi. Strasznie mu się tutaj spieszyło, ale mówi że nie miał żadnego powodu. 

- Może rzeczywiście tak było?

- Wątpię. Do niedawna szliśmy normalnym tempem. Dopiero po urodzinach Claudii zaczął...

- Kim jest Claudia - przerwała mi elfka

- Starą koleżanką Calluma. Wszedł do swojego umysłu i przekazał jej życzenia przez Aaravosa. 

- Przez kogo?! 

- No takiego elfa uwięzionego gdzieś tam. 

- To już wiesz czemu mu się tak spieszyło. - powiedziała elfka po czym się odwróciła. - Aaravos jest groźnym magiem, z którym lepiej nie mieć nic doczynienia. Jeżeli Callum z nim rozmawiał i poprosił go o coś możesz być pewna, że nie zrobił tego za darmo. 

- To ciekawe, bo właśnie tak Callum mi powiedział. Że niczego Aaravos od niego nie chciał. 

- Widocznie Aaravos poprosił go o pośpiech. Pytanie po co? 

Siedziałam z opiekunką i rozmawiałyśmy. W pewnym momencie rozmowa zaczęła być już nie na temat Aaravosa, a na temat Calluma i jego rodziny. 

- Dlaczego gdy wyczarowałam jego wspomnienie rodziny pojawiła się tylko matka i on? 

- Nigdy nie znał swojego prawdziwego ojca. Został adoptowany przez króla i wogóle. Jego matka ani król już nie żyją, ale zawsze uważał że matka jest jego rodziną a król i Ezran są tylko przybrani. A potem się w tym pogubił. 

Rozmawiałyśmy do rana gdy usłyszałyśmy jak Callum otwiera drzwi i wychodzi z komnaty.

~Callum~

Wróciłem do komnaty, i położyłem się do łóżka. Jak zwykle żeby zrozumieć kolejny arkan muszę dostać się w głąb siebie. Zamknąłem oczy i odpłynąłem.

*****

Otworzyłem oczy. Wokół mnie było mnóstwo gwiazd. Czyli mi się udało dostać tam gdzie miałem.

Jedna z nich świeciła wyjątkowo mocno. Patrzyłem na nią jakiś czas, aż stało się coś dziwnego.
Po prostu mnie przyciągnęła do siebie.

Patrzyłem z niej na ziemię. Widziałem co się dzieje na ziemi kilka miesięcy temu! Widziałem Raylę biegnącą przez las, i widziałem żołnierza którego goniła. Widziałem też samego siebie.

 Wtedy byłem nikim. 

To jest dla mnie szok, jak się oboje zmieniliśmy w tym czasie.

Wróciłem na ziemię, i spojrzałem na inną mniej świecącą gwiazdę. Zrobiła to co ostatnia, i chwilę później już na niej byłem.

Tym razem widziałem moją mamę i króla Harrowa. Obok nich na czworaka chodziłem mały ja.
Nieco mi szkoda że nigdy nie poznałem mojego prawdziwego taty. Chciałbym wiedzieć kim był.

Wróciłem na ziemię, i spojrzałem na jeszcze dalszą gwiazdę. Ona również wzięła mnie do siebie.

Z tej gwiazdy widziałem to, czego niegdy nie widziałem. Widziałem Sol Regema i jakiegoś czarodzieja rozmawiających ze sobą. Chwilę później smok poleciał do miasta, a czarodziej użył czarnej magii aby go zatrzymać przez co zginął.

Wróciłem na ziemię. Rozejrzałem się. Chciałem zobaczyć coś co się działo jeszcze dawniej. W końcu wypatrzyłem maluteńką gwiazdę, którą ledwo było widać. Wpatrywałem się w nią, aż ona również wzięła mnie do siebie.

To co zobaczyłem mocno mnie zdziwiło.

Byli tam ludzie i elfy. Wszyscy razem. Tańczyli, bawili się a nawet wiązali się w pary.

Dlaczego teraz tak nie ma?

Mimo wszystko chyba zrozumiałem sekret gwiazd. One nie pamiętają wszystkiego co się zdarzyło. One są na tyle daleko, że dopiero to widzą! 

To co się działo tysiące lat temu one mają na żywo! Nie może być wtedy żadnych niedomówień!

Zamknąłem oczy.

*****

Otworzyłem oczy z powrotem w komnacie. Był już wczesny ranek, więc wyszedłem na zewnątrz. Jeżeli rzeczywiście zrozumiałem sekret gwiazd, to powinienem umieć powtórzyć zaklęcie Aewany.

Zamknąłem oczy i narysowałem gwiazdę.

- Memoria de cognatione

Otworzyłem oczy, ale nic się nie stało. Spróbowałem jeszcze raz, tym razem z otwartymi oczami z jednakowym skutkiem.

- AAARGHHHH!!! - Wydarłem się i kopnąłem kamień.

Na moim ramieniu ktoś położył dłoń, więc się odwróciłem. Za mną stały obie dziewczyny.

- Co wy tu robicie?

- Rozmawiałyśmy do czasu jak cię usłyszałyśmy i tu przyszłyśmy - powiedziała opiekunka. - Jesteś niezdecydowany. Nie wiesz czego chcesz. Nie rozumiesz kim jesteś. Musisz to wiedzieć, żeby korzystać z energii gwiazd.

Odwróciłem się i pobiegłem do komnaty.

Usiadłem na łóżku i zacząłem myśleć. Kim jestem? Czego chcę?

Przypomniałem sobie o liście od opiekuna splotu ziemi. 

Czy to już pora go otworzyć?

Leżałem tak jakiś czas rozważając za i przeciw, aż zdecydowałem. Wstałem i podszedłem do biurka. Z torby wyjąłem list. Wziąłem scyzoryk i rozetnąłem kopertę tak, aby nie uszkodzić zawartości. 

Przeczytałem list, a oprócz niego na kolana wypadł mi twardszy kartonik. 

Przeczytałem list, i nie mogłem uwierzyć w to, co w nim było. Wziąłem kartonik i prawie godzinę mu się przyglądałem. Wszystkie rysy, ubrania... Wszystko pasowało.

Już wiem kim jestem. Wiem o sobie wszystko. Wiem skąd pochodzę, co znaczy moje imię...
Narysowałem runę. 

- Memoria de cognatione

Na mojej ręce pojawiła się moja pełna rodzina. Czyli to prawda... Po moim policzku spłynęła łza której pozwoliłem płynąć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro