28. Elowas
~Claudia~
Dotarliśmy z elfem do splotu w momencie, gdy Callum i Rayla z niego odlatywali. Zdziwiło mnie jednak, dlaczego bez starucha.
Zobaczyłam go w oknie. Gdy tylko wyszedł z okna zawołałam go po cichu, ale tak, żeby mnie usłyszał.
- Następna ma być pokrzywa.
- Jasne.
Poleciał widocznie zdenerwowany.
- Chyba coś ukrywa - powiedział Elowas. Ten mały elf
- Spostrzegawczy jesteś. - powiedziałam sarkastycznie
Ruszyliśmy dalej. Skoro oni są już w drodze do kolejnego splotu, to my też musimy iść bez odpoczynku.
Szliśmy całą noc, i cały dzień. W końcu padłam zmęczona pod jakimś drzewem. Nawet nie pamiętam jak zasnęłam
*****
Obudziłam się przy ogniu okryta kocem. Obok mnie spał mały elf. Trzeba przyznać,że zrobiło mi się miło, że tak o nas zadbał.
Wnioskując po ogniu musiał się położyć niedawno.
Poszłam po drewno żeby podtrzymać ogień póki Elowas jeszcze śpi. Jak wróciłam dorzuciłam drewna do ognia i rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu znajomych zwierząt lub roślin magicznych, żeby uzupełnić swoje zapasy.
Odeszłam kawałek od ogniska.
Znalazłam kilka gąsienic, pszczołę, pająka i ptaka.
Ptaka musiałam do siebie zwabić nasionkami, ale na szczęście się udało.
Gdy wróciłam elfik już nie spał, i poszliśmy dalej.
~Elowas~
Moja drużyna znalazła dziewczynę. Wiemy o nowym pokoju między ludźmi a Xadią, więc jedynie ją śledziliśmy.
To że pokój nie znaczy w końcu że samowolka i nie ma już granic między elfami a ludźmi.
Szliśmy za nią dwie godziny do czasu, gdy spotkała się z jakimś elfem. Podsłuchaliśmy ich wymianę zdań.
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał elf
- Nie mogliście dłużej tam siedzieć. Potrzebna mi kolejna roślina.
- Tobie czy temu Elfowi w zamknięciu?
- To nie twój interes.
- Ja zdobywam rośliny i ja chcę wiedzieć po co tak dokładnie to robię!
- Nie potrzebujesz tej informacji!
- Ale jej chcę!
- Rób co masz robić, albo nici z umowy i twoja rodzina już nie będzie na ciebie czekała jak do tej pory!
- Pokaż mi ich przynajmniej.
Dziewczyna skinęła głową i wyjęła miskę i bukłak. Napełniła miskę wodą i postawiła na ziemi. Wyjęła ze swojej torby świetlika i go zmiażdżyła.
- Żakowski man ęnizdor
Może i jestem jeszcze młody i niedoświadczony, ale nikt mi nie musiał mówić że to była czarna magia.
Mój ojciec, który dowodził nami ułożył dłoń w geście znaczącym, że czekamy aż odejdzie od elfa i bierzemy ją na przesłuchanie.
Gdy tylko oddaliła się od elfa moja mama wypluła strzałkę zaczarowaną tak, żeby usypiała cel.
Dziewczyna chwilę przed tym jak dostała strzałką odwróciła się w naszą stronę i wtedy po raz pierwszy zobaczyłem jej twarz, która była piękna.
Zostałem wyznaczony na osobę, która miała ją nieść. Jestem od niej wyższy i jestem całkiem silny, więc była dla mnie lekka.
Do naszego obozu była godzina drogi. Przez całą tą godzinę miałem czas by się jej przyjrzeć.
Wszystko w niej jest piękne. Usta, nos, policzki... Nie widziałem tylko jej oczu, które miała zamknięte.
Gdy totarliśmy do obozu położyłem ją przy ścianie, a ojciec ją przykuł.
Usiedliśmy do ognia.
- Plan jest taki - zaczął mój tata - przesłuchujemy ją, zostawiamy tutaj i idziemy na patrol. Kto zostaje jako strażnik?
Nikt się nie odzywał. Ta robota zawsze była najmniej chciana.
- Dobra... To zostaje Elowas.
- Ale ja byłem ostatnio! - zaprotestowałem mimo że mi to nie przeszkadzało.
Zabraliśmy się za kolację
W pewnym momencie dziewczyna się odezwała.
- Im eście...
Odwróciłem głowę i spojrzałem w jej zielone zamglone jeszcze oczy. Gdy tylko na mnie spojrzała szybko wróciłem do jedzenia.
***Rano***
Wstałem jako ostatni. Wszyscy siedzieli już przy ogniu i jedli śniadanie. Dołączyłem do jedzących. Po jedzeniu podeszliśmy do dziewczyny.
- Tylko ja mówię. Reszta milczy - powiedział mój ojciec, i obudził ją - Kim jesteś ludzka dziewczyno?
- Jestem Claudia. Więcej wam nie powiem.
Claudia. Jakie piękne imię - pomyślałem.
- W tym wypadku cię nie puścimy. - ojciec wziął jej torbę, i wysypał z niej rzeczy - czarna magia, tak? Pewnie ty też trzymasz z tym śmieciem? Co?
- Jakim śmieciem?
- Aaravosem - powiedział mój ojciec z odrazą, po czym splunął
- Być może, i co ci do tego?
- Jak go uwolnisz, to zniszczy cały świat!
- Jak go uwolnię, to zemszczę się na wszystkich, którzy na to zasłużyli! Właśnie dostaliście się na tą zaszczytną listę!
Cała moja rodzina zgodnie z planem wyszła z groty, i zostalem tylko ja. Patrzyłem na nią. Nie wyglądała na szczęśliwą, ale ciężko jej się dziwić.
- Pomogę Ci - powiedziałem, jak nie było już słychać rozmów mojej rodziny z zewnątrz - jesteśmy elfami wygnańcami. Moi rodzice i inne takie elfy zebrały się razem i pilnują porządku rzeby odpokutować swoje winy.
- Dlaczego ty chcesz mi niby pomóc?
- Bo tutaj mnie nie szanują. - powiedziałam zgodnie z prawdą - Jak pomogę magu Aavarosowi, to stanę się kimś ważnym prawda?
- No, chyba tak.
Wziąłem klucz, i uwolniłem Claudię z łańcuchów. Zebrała swoje rozsypane rzeczy, i wyszliśmy z groty.
- Tak wogóle jestem Księżycowym Elfem, i od małego byłem szkolony na Assasyna.
- A ile masz lat?
- 15
- Ja mam 17. Wcale nie taka duża różnica.
Zdziwiło mnie że miała tyle lat ze względu na to, że jest ode mnie niższa, ale w końcu ja jestem elfem...
Szliśmy bardzo szybko tak jak pokazywałem. Ja wiem gdzie są rozstawione patrole.
Wieczorem dotarliśmy do splotu o którym powiedziała mi dziewczyna.
Zobaczyliśmy jak ktoś z niego odlatuje. Chwilę potem Claudia coś powiedziała. W pierwszym momencie myślałem, że to do mnie, ale zobaczyłem elfa z którym rozmawiała w lesie.
- Następna ma być pokrzywa.
- Jasne.
Poleciał widocznie zdenerwowany.
- Chyba coś ukrywa - powiedziałem
- Spostrzegawczy jesteś. - odpowiedziała sarkastycznie
Ruszyliśmy dalej. Szliśmy całą noc, i cały dzień. W końcu Claudia padła zmęczona pod jakimś drzewem.
Też byłem zmęczony, ale zebrałem drewna i rozpaliłem ogień. Potem przeniosłem ją tak, żeby było jej w miarę wygodnie i okryłem kocem który niosłem razem z kilkoma rzeczami aż z obozu. Dopiero wtedy położyłem się obok niej spać.
Kilka razy się budziłem, żeby dołożyć drewna.
Gdy za szóstym razem się obudziłem Claudii obok mnie nie było, więc usiadłem i na nią czekałem.
Gdy tylko przyszła ruszyliśmy dalej.
~Claudia~
- Dokąd idziemy - zapytał mnie elfik.
Nie wiem w sumie dlaczego nazywam go elfikiem, skoro jest ode mnie wyższy. Tylko po twarzy widać że jest chłopcem.
Wyciągnęłam mapę i wskazałam na splot.
- Do następnego splotu. Tam Ibis zdobędzie pokrzywę, która jest częścią zaklęcia otwierającego więzienie. - powiedziałam to co wiedziałam
- Kim jest Ibis?
- Tym elfem do którego mówiłam
Schowałam mapę i ruszyliśmy dalej.
Usłyszeliśmy szelest.
- Sprawdzę co to. - Powiedział elf
- Nie, nie trzeba - złapałam go za ramię
Zza drzew wyszedł mój ojciec.
Oboje mieliśmy kontakt z Aaravosem, i dzięki niemu się z tatą jeszcze nie zgubiliśmy. Tyle że mój tata tego elfa jeszcze do tego widział.
Ja nie miałam tego przywileju, ale go nie chciałam. Nie podoba mi się pajęczyna na oku taty, a jako dziewczyna przykładam jakąś wagę do swojego wyglądu.
Tata miał na sobie ubrania międzysłużbowe jakiegoś żołnierza. Do tego w ręku trzymał berło światła, które według Aaravosa należy do mnie.
Ojciec ma je tylko gdy idę się spotkać z Ibisem.
Przytuliłam ojca.
- Au - stęknął.
Nadal go bolały niektóre części ciała po upadku ze szczytu iglicy. Temu upadkowi zawdzięczam białą połowę włosów, bo musiałam wskrzesić ojca. Użyłam do tego zaklęcia którym wyleczyłam brata.
- Wy się... Znacie? - Zapytał Elowas
- Co to za... Dziecko?
- Tato, to Elowas. Elowasie, to moj tata Virren.
Chłopakowi opadła szczęka.
- Dlaczego on idzie z tobą?
- Jego rodzina wzięła mnie do niewoli, a on mnie no... Uwolnił. Spoko chłopak generalnie.
- Niech ci będzie
Ruszyliśmy dalej.
~Elowas~
- Dokąd idziemy? - zapytałem
Claudia wyjęła mapę i wskazała jakiś punkcik na niej.
- Do następnego splotu. Tam Ibis zdobędzie pokrzywę, która jest częścią zaklęcia otwierającego więzienie.
- Kim jest Ibis?
- Tym elfem do którego mówiłam
Mogłem się tego domyślić.
Schowała mapę i ruszyliśmy dalej.
Usłyszeliśmy szelest.
- Sprawdzę co to. - Powiedziałem
- Nie, nie trzeba - złapała mnie za ramię
Zza drzew wyszedł dziwnie ubrany facet z berłem światła o którym się uczyłem w ręku.
Claudia go przytuliła, a on stęknął
- Wy się... Znacie? - zapytałem
- Co to za... Dziecko?
Zostałem nazwany dzieckiem?!
- Tato, to Elowas. Elowasie, to moj tata Virren.
Opadła mi szczęka. ON JEST JEJ TATĄ!?!?
- Dlaczego on idzie z tobą? - zapytał jej 'tata'
- Jego rodzina wzięła mnie do niewoli, a on mnie no... Uwolnił. Spoko chłopak generalnie.
Zostałem nazwany 'spoko chłopakiem' Po ledwie dwóch dniach znajomości.
- Niech ci będzie - powiedział Virren
Ruszyliśmy dalej.
~Virren~
Od prawie tygodnia nie widziałem się z Claudią. Dzisiaj ma być dzień spotkania.
Za tymi drzewami podobno się z nią spotkam.
Aaravos się jak zwykle nie mylił. Co nie znaczy że mu ufam, czy chociaż go lubię. Wiem że faworyzuje Claudię. Inaczej berło byłoby moje. Nie jej...
Claudia mnie przytuliła.
- Au - zabolały mnie żebra od jej uścisku.
Nigdy nie będę już na tyle sprawny co przed tym, jak tamta elfia Assasynka zepchnęła mnie z iglicy. Gdyby nie moja córka, to bym był teraz martwy.
- Wy się... Znacie? - zapytał jakiś elf którego dopiero teraz zauważyłem
- Co to za... Dziecko?
- Tato, to Elowas. Elowasie, to moj tata Virren.
- Dlaczego on idzie z tobą? - zapytałem
- Jego rodzina wzięła mnie do niewoli, a on mnie no... Uwolnił. Spoko chłopak generalnie. - znam moją córkę, i myślę że podoba jej się ten elf.
Chociaż kiedyś tak samo patrzyła na Calluma, więc już nie jestem pewny.
- Niech ci będzie - powiedziałem
Ruszyliśmy do splotu. Będę miał oko na tego elfa. Nie pozwolę skrzywdzić mojej córki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro