Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Propozycje

~Callum~

Weszliśmy do legowiska trzymając się za ręce. Momentalnie śmiechy ucichły, a wszystkie twarze zwróciły się w naszą stronę.

- Co jest? Czemu patrzycie na nas? Coś się stało? - Zapytalem nieco zdenerwowany sytuacją

- Zrobiliśmy coś nie tak? - Rayla puściła momentalnie moją rękę jak oparzona

- Mam do was obu pewne... Sprawy...  Zacznę od Ciebie Raylo. - Smocza królowa jakby nie do końca była pewna co chce powiedzieć - Jak zapewne pamiętasz twoi rodzice którzy byli w smoczej straży byli zdrajcami...

- Nieprawda! - krzyknęła Rayla, i na jej twarzy przez chwilę widać było zawachanie - wasza wysokość wybaczy, ale przez wszystkie te lata przez które w to wierzyłam nie mogłam być szczęśliwa. - Po elfce aż widać było jak toczy wewnętrzną bitwę pomiędzy wiarą w rodziców a posłuszeństwem Królowej - Teraz znam prawdę, i nie zamierzam wracać do kłamstw. Nie mogę wracać do kłamstw. Callumie, pokaż im.
- Nie mogę. Zniszczyłem twój naszyjnik, żeby wyciągnąć z niego pierwotną magię księżyca, i odtworzyć prawdę, ale już go nie ma. - powiedziałem przybity - Ja mam połączenie pierwotne z niebem nie z księżycem. Wybacz Raylo, nie jestem w stanie - było mi naprawdę przykro, że nie mogłem nic zrobić. - Ale, co innego by było, jeżeli udałoby mi się stworzyć kolejne połączenie, ale tym razem właśnie z księżycem...

- Nawet o tym nie myśl. Jeszcze nikt w całej historii Xadii i całego naszego świata nie miał dwóch połączeń. Nawet wśród elfów... Możesz nie dać rady.

- Bo co? Jestem człowiekiem, to jestem słabszy? Nie dam rady? Jestem pierwszym na świecie człowiekiem władającym pierwotną magią i twierdzisz że jestem zbyt słaby?

- Callumie - odezwał się Ibis - chodzi o to, że nie wiadomo czy są, a jeżeli tak to jakie tego konsekwencje. Nikt wcześniej tego nie próbował. - podszedł i położył dłoń na moim ramieniu - To jest szczera troska ze strony Rayli, a nie wytykanie ci jakiejkolwiek słabości. Wręcz przeciwnie, powiedziałbym że jesteś potężniejszym magiem niż nie jeden urodzony elf.

Odtraciłem rękę czarodzieja i wybiegłem z legowiska

~Rayla~

- Pójdę za nim - powiedzialam
- Nie
- Że co przepraszam?
- Powiedziałam "Nie" - królowa mówiła stanowczo, ale zarazem łagodnie - Nie skończyłam mówić kiedy mi przerwałaś. Chociaż szanuję twoją wiarę w rodziców. Nie miałam na celu cię urazić, ale też nie miałam pojęcia że twoi rodzice wcale nie byli zdrajcami. Od zawsze byłam przekonana że uciekli z całą resztą mojej straży zostawiając jajo na pewną śmierć. Jednakże Azymondias żyje, a ja postaram Ci uwierzyć w to co mi opowiesz o tym co faktycznie zrobili twoi rodzice.

Opowiedziałam wszystko co przed bitwą usłyszałam od Calluma. O tym jak wszyscy strażnicy poza moimi rodzicami uciekli, o walce rodziców z magiem Virrenem oraz o tym jak mama uratowała jajo od zniszczenia.

Na koniec, mimo że opowiadałam tylko to co się stało, z moich oczu leciały łzy, których nie próbowałam powstrzymywać.

- To musi być prawda - powiedziałam i otarłam łzę - Bo jeżeli to nie jest prawda to się rozsypię.

- Faktycznie, wszystko brzmi wiarygodnie. Prawda mogła być w rzeczywistości zupełnie inna, ale ci uwierzę. Jednakże zaczynając mówić nie chciałam roztrząsać spraw z przeszłości, ani nie chciałam żebyś ponosiła konsekwencje czynów swoich rodziców. Miałam Cię poprosić, abyś została królewskim strażnikiem. - zupełnie mnie to zdezorientowało. Spodziewałam się wszystkiego, tylko nie tego -  Pierwszym elfem i dowódcą przyszłej Smoczej Straży.

- Ja... To wielki zaszczyt, ale nie wiem czy mogę... Ja...

- Zastanów się. Jednak pamiętaj że nikt tego zaszczytu jeszcze nigdy nie odmówił.

W tym momencie do sali wrócił Callum.

- Wybaczcie. Emocje wzięły górę i musiałem nieco ochłonąć.

- Cieszę się że wróciłeś. I że odrzuciłeś pomysł tworzenia kolejnych połączeń z źródłami pierwotnymi. - Powiedział Ibis.

- Tego nie powiedziałem. Nie będę ich tworzyć na siłę, ale jeżeli będzie taka okazja to nie będę się opierał.

- Zastanów się, to może być niebezpieczne. - wtrąciłam się - Być może nawet śmiertelnie. Nawet nie wyobrażasz sobie jak się czułam gdy użyłeś czarnej magii. Nie rób mi tego znowu. Ja... Ja cię kocham. I nie mogę cię stracić.

- Odłóżcie proszę te rozmowy na potem. - smoczyca już się niecierpliwiła - Callumie, jak wiesz jesteś pierwszym człowiekiem władającym pierwotną magią. Jednakże każdy elf który ma ten talent, i ma zamiar praktykować władanie magią uczęszcza uprzednio do specjalnej szkoły. - twarz chłopaka zbladła - Ale nie martw się, nie jest ona taka jak szkoły ludzkie. Nie będziesz siedział w budynku i studiował książek. Zostanie Ci przydzielony nauczyciel, który przez okres twojej nauki będzie z tobą chodził tam gdzie się wybierzesz, i będzie kontrolował twoje postępy we władaniu magią. Będzie Ci udzielał istotnych rad i dzielił się swoim doświadczeniem. Jak słyszałam jesteś chętny aby magią pierwotną władać, i jestem skłonna wydać rozkaz aby do takiej szkoły cię przyjęto. Co na to powiesz Callumie?

- A czy mogę to przemyśleć?

- Jest to nawet wskazane. Oboje razem z Raylą przemyślcie moje propozycje. Porozmawiamy o tym rano.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro