Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. Ibis

~Rayla~

Callum i ja zatrzymaliśmy się. Callum musiał odsapnąć.

- Daleko jeszcze?

Byliśmy w drodze do księżycowego splotu. Mieliśmy nadzieję spotkać tam Lujanne, oddać jej Fifi oraz że pokaże ona Callumowi zaklęcia księżyca.

Ibisowi z niewiadomych nikomu oprócz jemu przyczyn bardzo się spieszyło, dlatego od tygodnia bardzo mało spaliśmy i jedliśmy tylko w miejscach gdzie zatrzymywaliśmy się na sen.

- Nie... Dam... Rady... Dłużej...
Callum padł na ziemię - Po co... się... tak... spieszymy?

- Już wam mówiłem. - odpowiedział Ibis - Virren jest na wolności, i musimy jak najszybciej go znaleźć. Możliwe, że Lujanne nam może pomóc.

Oboje z Callumem wiedzieliśmy że tak naprawdę chodzi mu o coś zupełnie innego. Był ostatnio poddenerwowany i nas zbywał gdy o coś pytaliśmy wyklepaną formułką.

Większość czasu szedł z przodu bardzo często poza zasięgiem ich wzroku.

Raz jak go śledziłam zauważyłam, że z kimś rozmawia, ale było już ciemno więc mogło mi się wydawać.

Zwłaszcza że nikogo nie znalazła przeszukując chwilę później okolicę.

- Mam wrażenie, że od początku naszej podróży Ibis się nieco zmienił. - powiedziałam Callumowi gdy rozmawialiśmy razem leżąc już pod kocem.

Ostatnio zawsze spaliśmy razem niezależnie od pogody. Deszczem już się nie musieliśmy martwić, bo Callum nas przed nim chronił.

- Już wtedy był skryty, ale teraz to już przesada...

- Może nie jest przyzwyczajony do podróży, i chce już dotrzeć do celu?

~Callum~

Starałem się uspokoić Raylę chociaż sam miałem pewne wątpliwości. Ostatnio treningi z Ibisem były okropnie wymagające.

Wczoraj kazał mi podnieść przewrócone drzewo używając jedynie powietrza. Innym razem kazał mi w drodze piłować kamień wodą aż pęknie na pół.

Oczywiście w drodze, bo nadal mu się spieszyło.

- Jak dotrzemy na miejsce to się z powrotem uspokoi. Pomedytuje z Lujanne, czy coś... Zobaczysz...

~Ibis~

Odczekałem aż oboje zasną.

Upewniłem się jeszcze specjalnie hałasując podczas wstawania.

Nie mogą mnie zobaczyć. I tak już o coś mnie podejrzewają. Żadne się nie obudziło , więc poszedłem cicho poza obozowisko do lasu.

Musiałem kawałek iść aż trafiłem w ustalone miejsce.

Postać już na mnie czekała...

- I jak? - powiedziała - Jak mu idzie?

- Robi postępy.

- A elfka?

- Zaczyna mnie podejrzewać. Przy ostatniej rozmowie cię zauważyła

- Spokojnie. Nie da rady mnie znaleźć. - postać się odwróciła - Jak będziesz na miejscu upewnij się że cię nie śledzą i mi przynieś już-ty-wiesz-co.

- Tak - powiedział, ale nikogo już tam nie było. Postać znikła.

Musiałem wracać do obozu zanim ktoś zauważy moją nieobecność.

~Rayla~

Usłyszałam jak ktoś wstaje. A konkretnie Ibis.

Specjalnie hałasował, żeby upewnić się że oboje śpimy, ale ja znam tą sztuczkę.

Sama z niej korzystała jak byłam mała i chciałam wyjść niezauważona do lasu w nocy.

Ibis poszedł.

Ja wstałam i poszłam za nim.

Skakałam za nim bezszelestnie z drzewa na drzewo. Ibis się zatrzymał.

Zobaczyłam za nim czarną postać...

Nie mogła się zbliżyć bardziej bo mnie zauważą, ale wyłapałam fragmenty rozmowy.

- I jak ... mu idzie?

- Robi...

- ... elfka?

- Zaczyna mnie ... Przy... cię... żyła.

Wiedziałam. Wiedziałam, że ktoś tam był.

- Spoko... Nie da... mnie... leźć. - postać się odwróciła - Na... upe... się że cię... śle... i mi... już-ty...

- Tak

Postać znikła. Juz jej nie widziałam. Pewnie tak samo zrobiła ostatnio pomyślałam.

Ibis się odwrócił i zaczął iść w moją stronę.

Nie mogłam dać się przyłapać.

Muszę być w obozie pierwsza.

~Callum~

Rano wstałem pierwszy. Wydawało mi się to dziwne, ale zignorowałem ten fakt i zacząłem robić śniadanie.

Jakiś czas temu ustaliliśmy że najlepiej będzie jak śniadanie będzie robić osoba, która wstała pierwsza.

Przy robieniu jedzenia nie umiałem zebrać myśli.

Zastanawiałem się co Ibis wymyślił na dzisiejszą nocną lekcję. Normalnie ćwiczyliśmy po śniadaniu, poza tymi wyjątkami, kiedy w grafik wchodziły arkany księżyca.

Wtedy wychodziliśmy w nocy.

W końcu tak się zamyśliłem, że zaciąłem się nożem.

- Auuu-iiiii-aaaaa... - wydałem z siebie dziwne odgłosy bólu.

W tym momencie obudziła się Rayla.

- Co się stało?

Callum wziął torbę, i wyjąłem z niej kawałek materiału oraz nitkę wzięte właśnie na taką ewentualność.

- Skaleczyłem się krojąc chleb - powiedziałem owijając palec.

- Mhmm... Widzę że dzisiaj rarytas elfów... - powiedziała wychodząc spod koca - Chleb pszenni z ludzką krwią

- Że co? - zdziwiłem się

- Żartowałam - powiedziała szturchając mnie w ramię - to był sarkazm.

Obudziłem elfiego czarodzieja, i usiedliśmy do jedzenia.

Na chleb każdy nakładał sobie co lubi.

Po śniadaniu ruszyliśmy w drogę.

Mieliśmy w końcu dotrzeć do księżycowego splotu, więc dzisiaj wyjątkowo wszystkim się spieszyło.

~Rayla~

Od kiedy Ibis się obudził kontrolowałam każdy jego ruch.

Mimo że nie słyszałam dokładnie rozmowy, i nic z niej nie zrozumiałam nie podobało mi się to, że wychodził w środku nocy nikogo nie informując i spotykał się z jakimś nieznajomym.

Dzień minął bezprzygodowo. Nie dotarliśmy do samego splotu, ale byliśmy już u podnóża góry.

Na niczym nie przyłapłam czarodzieja, ale będę miała jeszcze okazję.

Byłam zmęczona po całym dniu skupienia i nocnym skradaniu, więc położyłam się spać.

~Callum~

Chwilę po tym jak Rayla zasnęła poszedłem z Ibisem na trening.

Weszliśmy do "nawiedzonego" lasu. Oboje wiedzieliśmy, że jedyne co tam straszy to były iluzje.

- Dzisiaj będziesz neutralizować zjawy. - powiedział Ibis.

- Ale po co? One są tutaj potrzebne...

- W ramach ćwiczeń. Jeśli sądzisz że to dla ciebie zbyt trudne...

- Nie! - oburzyłem się - Dam radę.

Niewiele myślałem odpowiadając czarodziejowi. Nie cierpię jak ktoś twierdzi że mogę nie dać rady.

A przynajmniej w kwestii magii. Inne kwestie jak bieganie czy podnoszenie ciężarów były sporne.

Zabrałem się za pierwszą zjawę.

W podręczniku przeczytałem że jeżeli nie ma i nie można zabrać przedmiotu podtrzymującego zjawę, tak jak w przypadku Avy, wystarczy jej dotknąć i pomyśleć o tym że jej nie ma. Nie potrzebne były do tego żadne runy.

Dotknąłem zjawy.

Była ciepła. Zupełnie jak żywa.

Zacząłem odruchowo o niej myśleć.

Nie...

Nie mam myśleć o niej...

Mam myśleć o tym że jej nie ma.

Spróbowałem jeszcze raz.

Poczułem to.

Poczułem, ale coś się opierało.

Coś blokowało zneutralizowanie zjawy.

Pomyślałem, że to naturalne, i skupiłem się na zadaniu mocniej. Po pewnym czasie się udało, ale musiałem po tym trochę odpocząć. Potrzebowałem do tego dużego wysiłku.

Po jakimś czasie zabrałem się za następną, i tak w kółko.

Po którejś iluzji kiedy byłem już zbyt zmęczony aby to kontynuować wróciliśmy do obozu.

Doslownie padłem na ziemię koło Rayli.


Rano musieliśmy iść dalej. Do splotu było już tak blisko. Z wielkim wysiłkiem, ale się obudziłem

- Nic ci nie jest? - zapytała Rayla pomagając mi się podnieść

- Nic. Tylko wyczerpujący trening.

- Dobrze.

Ruszyliśmy przed siebie. Większość zjaw zneutralizowałem w nocy, a do tego był dzień, więc nic po drodze nas nie straszyło.

Dotarliśmy na szczyt. Nigdzie wokół nie było Lujanne.

Rayla i Ibis zaczęli jej szukać.

Ja nie miałem dosyć sił żeby im pomóc przez nocny trening i męczącą wspinaczkę na szczyt, więc usiadłem przy drzwiach i zasnąłem.

~Rayla~

Znalazłam czarodziejkę leżącą słabą w łóżku.

- Co Ci się stało?

Czarodziejka otworzyła oczy.

- Witaj Raylo. - uśmiechnęła się - W nocy jakiś silny mag neutralizował moje iluzje, ale nic mi nie będzie. Wystarczy że odpocznę. Domyślam się że to był Callum?

Zawołałam Ibisa.

- Czy to twoja sprawa!? - Ibis spojrzał na czarodziejkę. - MÓW! - wyciągnęłam miecze, ustawiła się w pozycji bojowej i wyciągnęłam jeden w stronę maga - Albo poczujesz moje kochane siostrzyczki.

Ibis zaczął mówić.

- Nie wiedziałem. To był trening Calluma. Wybacz mi proszę

Do sali wszedł Callum.

- Co tu się... - zaczął ale był słaby i ledwie stał na nogach.

Schowałam ostrza i podbiegłam do niego żeby go złapać.

- Jesteś nienormalny! - Krzyknęłam na Ibisa - Nie uczy się czegoś czego samemu się nie umie! Przecież mogłeś ich obu skrzywdzić! Wyjdź stąd!

Czarodziej posłuchał i wyszedł.
Pomogłam chłopakowi przejść do łóżka tak przy nim zostałam.

~Ibis~

Wlasnie na taką reakcję liczyłem. Teraz miałem spowodę ruchów po księżycowym splocie, i mogłem bez problemu znaleźć to, czego potrzebowałem.

Długo szukać nie musiałem.

Tego było tam pełno, mimo że rosło tylko w jednym miejscu na całej ziemi i było chronione przez Lujanne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro