Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12. Ezran

***Dwa miesiące wcześniej***

Ezran

Nie chciałem, żeby Callum znowu mnie pocieszał, więc wyjechałem razem ze swoją eskortą jeszcze zanim zaczęło świtać.

Nie chciałem wracać do Katolis. Nie jestem jeszcze na to gotowy.

Rozumiem, że to konieczne, ale nie umiem sam siebie do tego przekonać.

Jechaliśmy przez tydzień, kiedy dotarliśmy do miasta. Po drodze nie mieliśmy żadnych przygód.

Droga przez rzekę lawy była taka, jaką ją zostawiła Klaudia, a po drodze wszyscy mieli nas za bohaterów.

W mieście wszyscy się ucieszyli na widok mnie jako króla. Miasto było zniszczone, a ja mogłem im pomóc.

Obiecałem pomóc jak się da, a ludzie od razu nabrali entuzjazmu i zabrali się do pracy. Zostałem tam przez dwa dni. Chciałem wszystkim opowiedzieć o nowym pokoju z elfami.

Każdy kto miał choćby chwilę czasu wolnego wychodził przed dom i słuchał moich opowieści.

Nadszedł czas wyjazdu. Trzeba było ruszać dalej. Po kolejnym tygodniu drogi dotarliśmy do miasta, w którym razem z Callumem i Raylą poznałem Ellis i Avę.

Ich dom był pierwszym miejscem które odwiedziłem. Bardzo polubiłem tą dziewczynę, nie mówiąc już o wilczycy.

Była jedną z niewielu osób, które tak jak ja dbała o zwierzęta i otaczała je bezinteresowną miłością.

Powiedziałem o swoim uczuciu Sorrenowi.

- Ktoś tu się zakoooochaaaał... - mimo że zaufałem Sorrenowi, ten ewidentnie nie znał się na podejściu do osób które się zakochały. - Dam Ci dobrą radę.

- Jaką? - zaciekawiło mnie co ma do powiedzenia

- Po prostu bądź sobą.

- I tyle?

- Tak. Zachowuj się naturalnie. Jakbyś zupełnie nic do niej nie czuł...

- Czy aby na pewno to dobra opcja?

- Jasne. Wierz mi, niejedną dziewczynę w ten sposób poderwałem...

- To gdzie one wszystkie są? - jakoś Sorren nie przekonał mnie do ostatniego zdania.

- Nooo, w królestwie a gdzie... Bądź sobą, i tyle.

Zapukałem do drzwi

- Kto tam? - zawołał kobiecy głos ze środka - już idę!

Otworzyła mi jej mama.

- Oh, wasza wysokość - kobieta się ukłoniła - co króla sprowadza do mego skromnego przybytku?

Ezran pomyślał, że ludzie którzy mi się kłaniają są śmieszni.

- Jest może Ellis w domu?

- Tak, już. Proszę chwilę zaczekać - kobieta odwróciła się w stronę mieszkania - Ellis słonko! Masz gościa!

Po chwili ją zobaczyłem. Wyglądała tak, jak gdy ją widziałem ją po raz ostatni w splocie. Pobiegła do mnie i mnie przytuliła. Ava za to biegała wokół i mnie oblizywała.

- Ez! Super że wpadłeś! A gdzie są Callum i Raula?

Opowiedziałem pokrótce o wypadku Calluma, i o tym, że zostali w wiosce elfów.

- Oh, mam nadzieję że szybko z tego wyjdzie i też mnie odwiedzą. Chciałyśmy właśnie z Avą iść odwiedzić Lujanne. Pójdziesz z nami?

Oczywiście się zgodziłem. Poszliśmy dokładnie tą samą drogą, co ostatnio, ale tym razem obyło się bez żadnych przygód.

Oboje wiedzieliśmy, że istoty które nas straszą są tylko iluzjami.

Kiedy dotarliśmy do księżycowego splotu był jeszcze dzień.

- Ellis, Ava. Cieszę się że przyszłyście. - czarodziejka zauważyła najpierw dziewczynę i wilczycę. Dopiero chwilę później zauważyła mnie - Ezranie. Ciebie się nie spodziewałam, jednak cieszę się że przyszedłeś.

Usiedliśmy razem przy stole.

- Czy przyprowadziłeś może ze sobą Fifi Ezranie? - zapytała Lujanne.

- Wybacz, ale nie. Nie spodziewałem się, że tu i oddałem pióro Fifi Callumowi.

- A dlaczego nie przybyłeś bratem?

- Miał wypadek, i został w wiosce Elfów.

-

Co mu się stało?

Jeszcze raz opowiedziałem wszystko co stało się od czasu kiedy opuściliśmy księżycowy splot i zaczynało się już ściemniać.

- Niewiarygodne. Człowiek stworzył dwa połączenia z magią pierwotną. Naprawdę miesamowite...

- Wow - dodała Ellis - naprawdę jest to możliwe?!

- Woof Woof - dodała Ava

- Powiedziała że jest z niego dumna - przetłumaczyłem jako że rozumiem mowę zwierząt

Siedzieliśmy tak do nocy i rozmawialiśmy. W pewnym momencie Lujanne wstała.

- Chodźcie ze mną - powiedziała - chcę wam coś pokazać.

~Lujanne~

Zaprowadziłam ich wąską ścieżką którą kiedyś szłam z Callumem, a następnie Callum szedł z Claudią. Następnie weszłam na ruiny. Ezran tu już był, ale my poszliśmy jeszcze dalej. Doszliśmy do jeziora. Była akurat piękna bezchmurna pełnia.

- Jesteście w centrum Księżycowego splotu - powiedziałam, po czym odeszła zostawiając ich samych, tak żeby wszystko widzieć.

Stali chwilę w milczeniu podziwiając piękno tego miejsca. Pierwsza odezwała się Ellis.

- Ale tu jest... Pięknie.

- Tak... - chwilę była między nimi cisza - Ellis, chcę Ci coś powiedzieć - Ellis odwróciła głowę w jego stronę. - Lubię Cię.

- Ja też Cię lubię Ez.

- Nie, nie o to mi chodzi. Ja cię lubię tak... Bardziej. - Ellis wyglądała na zmieszaną - Jesteś piękna, mądra kochasz zwierzęta... Jesteś wolna... - chłopiec chwilę się zawachał - Tak w sumie to... Kocham Cię.

Ellis przez chwilę milczała.

- Ja ciebie też.

Ezran chyba spodziewał się każdej reakcji, oprócz tej.

- Naprawdę?

- Tak. Jesteś mądry, sprawiedliwy... Rozumiesz zwierzęta, i rozumiesz mnie. Nikogo nigdy nie polubiłam tak bardzo jak ciebie.

Oboje na siebie spojrzeli.

A potem się pocałowali.

Stali tam razem jeszcze przez jakiś czas.

- Muszę wracać. Sorren i reszta straży będą się o mnie martwić.

- Możemy pojechać na Avie

Poszli z powrotem do stołu gdzie została Ava. Trzymali się za ręce. Po drodze się ze mną minęli.
- Dziękuję - szepnął cicho Ezran, ale go usłyszałam i się uśmiechnęłam.

Obserwowałam ich tak długo aż całkowicie zniknęli mi z oczu. Naprawdę uroczo razem wyglądają...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro