Rozdział 10
Pov: Czkawka
Przez sen poczułem, że mam coś mokrego na twarzy, więc nadal mając zamknięte oczy podniosłem rękę w kierunku, który wydał mi się odpowiedni i dotknąłem nią czoła. Pod palcami poczułem lepką, gęstą maź... Nie więcej niż sekundę później otworzyłem oczy i już totalnie obudzony pobiegłem do jeziora. Zaczerpnąłem szybko powietrza i już po chwili znajdowałem się w wodzie. Wokół pływało mnóstwo ryb. Głównie dorszy, ale mimo doskwierającego mi głodu nie zwróciłem na nie większej uwagi. Już dawno nauczyłem się nie działać tak, jak w niektórych sytuacjach nakazuje mi instynkt. Czasem ta umiejętność bardzo się przydaje. Między innymi w chwilach, gdy twój własny ojciec zapomina, że w ogóle istniejesz lub nie chce o tym pamiętać, więc musisz tkwić w swoim pokoju bez jakiejkolwiek możliwości, aby wyjść na świerze, choć nie zawsze, powietrze. Eh... Wystarczy marudzenia. Wygramoliłem się z wody na półkę skalną za niewielkim wodospadem. Czas na rozpoczęcie codziennych ćwiczeń. Standardowo najpierw poszły brzuszki, unoszenie nóg w pozycji leżacej na plecach i boku oraz pompki i podciąganie. Tego co działo się później nie chce mi się opisywać, ale możecie być pewni, że po wykonaniu każdej z prac byłem cały mokry zarówno od potu jak i wody. Na dziś koniec. Chociaż nie... Jeszcze wieczorem mam sesję unikania ognia, strzał i innych rodzajów broni ze Szczerbatkiem, który powiedział, że przyprowadzi kilku znajomych. Każdy będzie z innego gatunku. Także zapowiada się wprost cudowny wieczorek. A jutrzejszy poranek to już w ogóle... Moje mięśnie zapewne będą w takim stanie, że nawet nie będę mógł na nogach ustać.
*254 słowa*
Nie mam pojęcia co napisać 😂
Całusy!
-szalona_-_dama-
Ps: Pisane na lekcji.
Nie sprawdzane.
Istnieje możliwość wystąpienia błędów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro