Rozdział 9 Lumen Histoire
Taidana czuł na sobie wszystkie spojrzenia gildii od dobrych paru dni. Chcąc nie chcąc musieli powiedzieć prawdę wszystkim należącym do Fairy Tail. Maya tłumaczyła to zasadą bezpieczeństwa, cóż.. Gdy Natsu z Happym dowiedzieli się prawdy na jego temat to pierw niebieski kot się rozpłakał, że narazili go na niebezpieczeństwo, lecz potem.. No właśnie potem z Dragneelem stwierdzili, że przypomnienie mu, gdzie jest taki smok może być super przygodą. Yota nie podzielał tak ich entuzjazmu, ale wcześniejszego wieczoru obiecał sobie jedno — Jeśli znajdzie, kiedykolwiek tego smoka odda swoje życzenie Mayi Queen. Mu zbytnio i tak ono nie jest potrzebne, a skoro dziewczyna ma plan na życie. Lepsze to niż nic. Zwłaszcza, że wczoraj zachowała się całkiem honorowo zostając u niego na noc. Chuj, że zajęła łóżko, a on poszedł na kanapę. Grunt, że nie siedział sam.
— Taidana! — Czerwonowłosy odwrócił się od baru widząc biegnącą w jego stronę brunetkę ściskającą w dłoni papier, który od razu rozpoznał. Papier na którym drukowane są misję.
— No... No co tam Mayuś..? — Już mu się nie podobał ten przymilny uśmiech. Ten przymilny uśmiech miał plan. Plan czystego zła.
— Słyszałeś nowiny?!
— Zależy... Wakaba znalazł sobie kochanke? Czy jego wąsaty kompan dziewczynę?
Smocza zabójczyni zaśmiała się perliście, a na usta chłopaka wszedł lekki uśmiech. Lubił jak się śmiała. Zawsze była poddenerwowana, więc te szczęście było bardzo na miejscu.
— NIE MA MOWY! — Yota podskoczył na siedzeniu słysząc krzyk z prawej strony, który musiał wywodzić się od Macao i wraz z Mayą spojrzeli w prawo widząc zdenerwowanego mężczyznę na swojego syna — obiecaliśmy sobie, że nigdy nie weźmiemy więcej udziału w zawodach.
- Za.. Zawodach..?—- Czerwonowłosy spojrzał pytająco na Queen, której usta nagle kolejny raz się rozszerzyły i zeskoczyła ze stołka podążając za głosami. Miała plan wyciągnąć Taidanę na misję choćby pod groźba odstrzelenia, ale Igrzyska będą o wiele lepszą rozrywką.
— O czym wy mówicie chłopcy — Już mu sie nie podobał ten ton. Był słodki, a ukrywał pod sobą prawdziwą bestie. — teraz jest nas więcej mamy szanse! Takim sposobem Fairy Tail wróciłoby na wyżyny!
— Daj spokoj Maya. Widziałaś co się działo, kiedyś!
— Maya ma Rację tato!
Smoczy zabójca nie schodził ze swojego krzesła widząc jak w pomieszczeniu wywiązywała się coraz większa dyskusja. W pewnej chwili wróciła także drużyna Natsu włączając się do rozmowy. Na cholerę mają jechać na turniej? Gdy tylko padło słowo trzydziestu milionów Yota już wiedział, że kupili Mistrza. I czas jak najszybciej zniknąć.
Chłopak zeskoczył z krzesła kierując się szybko w stronę piwnicy gildii. Tam go nie znajdą i będzie bezpieczny. Tak dobry plan. Nie widząc by ktoś go sledzil zbiegł po schodach zatrzymując się dopiero na ostatnim stopniu siadając i wypuszczając powietrze. Słodkie wolności!
Obejrzał się na schody, gdzie dalej słychać było dyskusje i zaraz jego wzrok podążył do przodu. Przez chwilę musiał przymrużyć oczy, bo coś niemiłosiernie dawało mu po oczach. Światło? W piwnicy..? Podniósł się z miejsca ruszając przed siebie, co jakiś czas się oglądając czy nikt za nim nie idzie. Na pewno jakby ktoś go teraz zaszedł od tylu był by zgon na miejscu.
Szedł w stronę wiązki światła czując jak jego organizm zaczyna lekko drżeć. Nigdy nie zapuszczał się tam, gdzie musiał, więc to dla niego była nowość. Ta gildia już go psuje, a jest w niej dopiero od niedawna. Robiąc kolejne ruchy ujrzał lekko uchylone wielkie drzwi. Kierowany ciekawością podszedł bliżej łapiąc lekko za nie oraz uchylając mocniej.
— Co to za miejsce?
Serio mają taką piwnicę? Czerwonowłosy ruszył przed siebie oglądając meble i notatki położone na biurkach. Wyglądało jakby ktoś tutaj prowadził tajne badania. W pewnej chwili jego wzrok zatrzymał się na czymś. Poczuł jak po jego plecach zaczynają spływać kropelki potu i zaschło mu w gardle. Oczy posuwały się po figurze widząc w środku dziewczynkę i musiał się wysilić by przypomnieć sobie, gdzie ją widział.
— Pierwsza..? — Pewnie, gdyby się dało jego szczęka wylądowałaby na ziemi. Co tutaj robi pierwszy mistrz gildii?! Reszta wie o tym?!
Mimo, że powinien uciekać szedł dalej do przodu, aż doszedł do kryształu w którym była trzymana. Czuł silny zapach magiczny jakiego jeszcze w życiu nie widział. Co to jest..? Ręka machinalnie została wyciągnęta i chłopak położył dłoń na lacrimie. W tym samym momencie kryształ lekko zabłysną i oczy Taidany zaświeciły mocniejszą czerwienią.
Przez głowę czerwonowłosego zaczęły przewijać się mu dość znane obrazy, które ukrywał gdzieś w zakamarkach świadomości. Jednak był jeden problem, właściwie dwa — ani nie słyszał, co mówią postacie, ani ich zbyt dobrze nie widział. Jedynie co rozpoznał to swoją smoczą matkę. Obrazy jak szybko się pojawiły tak szybko zniknęły i chłopak opadł na kolana ciężko dysząc. Co to było do ciężkiej cholery?!
— Co ty tutaj robisz dziecko? — Serce czerwonowłosego podeszło mu do gardła słysząc stary głos i przerażony spojrzał na wejście widząc w nim swojego Mistrza. W pomieszczeniu zapadła cisza i obie postacie tylko się w siebie wpatrywały, lecz w głowie Yoty już formuowało się wyobrażenie jak dziadek wbija go w czeluścia piekieł swoją siłą. Zginie jasna cholera! Jak co dnia. Macarov po chwili się uśmiechnął na ten swój dziadkowaty sposób — no tak. Zapomniałem zamknąć drzwi. Nie spodziewałem się, że akurat ty się tym zainteresujesz.
Chłopak pomrugał parę razy nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi, ale jego uśmiech raczej udowadniał, że przeżyje. Czerwone oczy kolejny raz popatrzyły na lacrime przełykając nerwowo ślinę.
— Co...co to jest..?
— Lumen Histoire — Co kurwa? Z kryształu z powrotem spojrzał na starego Dreyar'a — tajemnica, która jest przekazywana tylko mistrzom gildii. Niestety Gildars zrezygnował ze swojej funkcji i z powrotem wróciłem na swoje miejsce Mistrza.
— Jeśli to mu pokazałeś.. To też bym spierdolił.. — Siwy staruszek zaśmiał się, a chłopak zaczął się podnosić dalej czując jak dzwoni mu lekko w uszach. Czy chciałby wiedzieć więcej o tym czymś? Chyba nie.. Przed jego oczami pojawił się strzęp wizji z biegnącą właśnie tą blond dziewczynką i nerwowo przełknął ślinę. Nie na pewno nie chce wiedzieć — skoro jest to tajemnica tylko dla mistrzów.... Możemy o tym zapomnieć i stąd iść..?
— Jeśli uważasz, że już nic nie chcesz wiedzieć.
Chce stąd jak najszybciej spierdolić. Nie potrzebuje wiedzieć czemu pierwszy mistrz siedzi zamknięty w lacrimie, skoro każdy mówił iż jego grób jest na wyspie Tenrou.
— Tak.. Chce iść.
— Ale pamiętaj w razie pytań jestem do twojej dyspozycji.
Macarov uśmiechnął się do niego pokrzepiająco widząc jaki czerwonowłosy był blady. Pewnie, gdyby wiedział co kryje się za drzwiami nie wszedł by tutaj. Smoczy zabójca posłusznie ruszył za Mistrzem po schodach myśląc nad tym, co zobaczył, gdy dotknął kryształu. To było skupisko wielkiej mocy i na pewno dało by mu szanse przypomnieć sobie o przeszłości.
— Tak naprawdę. Obserwowałem cię odkąd ruszyłeś w stronę piwnicy. — Zdziwiony Taidana spojrzał w jego stronę, ale dalej nie widział na twarzy starego Dreyara śladów wściekłości czy rozczarowania wręcz przeciwnie. Twarz mężczyzny była bardziej zainteresowana — gdy dotknąłeś Lumen Historie widziałeś coś, prawda?
— T... Tak.. Przynajmniej tak myślę — Yota złapał się za głowę czując uporczywy ból chcąc sobie coś przypomnieć — powiedz mi dziadku. Czy taka wielka moc pomogłaby mi pokonać amnezję..?
— A czy ty tego naprawdę chcesz? — Siwowłosy popatrzył na niego pytająco widząc wahanie na twarzy chłopaka — nie wyglądasz na osobę, która jest tego pewna. Możliwe, że Lumen może ci pomóc, ale nie zrobi wszystkiego za ciebie i..
— Tu jesteś! — Zdziwiony czerwonowłosy miałknął, kiedy Maya dosłownie uwiesiła się na jego ramieniu, a chłopak się tego całkiem nie spodziewał — dobieramy się właśnie w drużyny!
— Dru... Drużyny..?
— Tak! — Kobieta widząc, że Taidana stał obok Mistrza rzuciła im zainteresowane spojrzenie — na trening przed igrzyskami. Reszta się już dobrała, ale... Gaajel wspaniałomyślnie zgodził się byśmy trenowali z nim i Lily'm.
Co kurwa?! Popatrzył szybko w stronę stojących mężczyzn rozmawiających z niską niebieskowłosą dziewczyną, którą musiała być Levy. Dziewczyna spojrzała w jego stronę uśmiechając się przyjaznie i Yota poczuł jak pieką go policzki.
— Maya zrobiłaś to specjalnie, bo chcesz spędzić, więcej czasu z Redfoxem.. — Syk jaki wyszedł z ust czerwonowłosego spowodował jeszcze szerszy uśmiech u kobiety — ale dlaczego mnie tam ciągniesz..?
— To proste słyszałam Mistrza. Dołączasz do drużyny na Igrzyska i nie rób takiej miny każdy chciał by dożyć takiego zaszczytu i świetnie się składa, że akurat ty, bo ciebie da się wytresować. Zresztą... — Queen klasnęła w dłonie wyraźnie ucieszona po czym jej twarz zmieniła się w całkiem ponurą i przez plecy Smoczego Zabójcy przeszedł dreszcz — nie mogę się wydać, a ty jeszcze długo będziesz spłacać tamtą noc.
Której nawet on nie pamięta, bo to właśnie ona go upiła! To on ją powinien oskarżyć o gwałt i się mścić, a nie na odwrót! Czarnowłosy minął osoby w gildii stając przy dwójce rozmawiających postaci.
— Ruszaj się Taidana mamy tylko trzy miesiące byś nie narobił nam wstydu. Gihi.
Oczy chłopaka otworzyły się szeroko, a Gaajel nie widząc żadnej reakcji z jego strony zrobił to co robił każdy, kiedy Yota się wyłączał. Złapał czerwonowłosego przerzucając go sobie przez ramię ruszając w stronę wyjścia.
— Spokojnie ten trening nie będzie taki zły — Spojrzał na czarnego kota i zbladł zdając sobie sprawę, że oni naprawdę chcą go ze sobą wziąć. — weźmiesz tylko swoje rzeczy i możemy ruszać.
— Nie trzeba Lily już go spakowałam. Wszystkie nasze rzeczy czekają przed gildią — Brązowowłosa uśmiechnęła się przymilnie, a twarz Yoty zbladła. Ona już wszystko zaplanowała, kiedy on był na dole?!
— Ej.. Ale ja się nie zgodziłem! Postaw mnie! — Czerwonowłosy zaczął się wyrywać przy okazji bijąc pięściami muskularnego mężczyznę po plecach i patrząc na resztę gildii, która stała na swoich miejscach — ratunku!
— Zauważyliście, że Taidana zawsze jest porywany przez innych..? — Wakaba zaśmiał się zaciągając papierosem.
— Niczym taka nasza księżniczka gildyjna. — Makao dołączył do śmiechu towarzysza biorąc się za swoje piwo — może powinniśmy dla niego znaleźć jakiegoś księcia?
Macarov zaśmiał się siadając na krześle i patrząc na wyjście, gdzie dopiero zniknęli smoczy zabójcy oraz złapał za swoje piwo. Taidana dowiedział się dzisiaj o tajemnicy gildii, ale on może być spokojny. Widać było po czerwonowłosym, że nikomu o tym znalezisku nie powie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro