Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7 Kryształowy Smok - Tajemnica Taidany


             

   Taidana słyszał nad sobą głosy i był tak obolały iż był pewien, że na pewno nie żyje. Chciał ruszyć ręką, ale jego ciało było niczym obca materia i wystarczy jeden ruch by prawie wydrzeć się z bólu na cały świat. Czyli to bzdety, że po śmierci nic cię nie boli?

— Budzi się Men — Co kurwa? Poczuł jak się ktoś nad nim nachyla, więc zmusił się do otwarcia oczu i zamarł widząc nad sobą człowieka z okropną facjatą i rudymi włosami, który aktualnie go wąchał.

— JESTEM W PIEKLE! — Wrzasnął przerażony podrywając się do siadu próbując przed nim uciec, jednak jego ciało dalej było niczym z waty i wywalił się mając wrażenie, że z bólu zaraz zwymiotuje.

— Nie nachylaj się tak nad ludźmi Ichiya. Przestraszyłeś go — Popatrzył w prawo widząc wysokiego opalonego mężczyznę trzymającego w dłoni książkę. Zamarł nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Kim są ci ludzie? Człowiek nagle zwrócił na niego spojrzenie i chłopak miał wrażenie iż się kuli w sobie — szukamy bandytów pustoszących pobliską wioskę. Co ciekawsze usłyszeliśmy huk by poświęcić parę godzin i wygrzebać stamtąd ciebie. Kim jesteś i co tu robisz?

— I skąd masz jajo? — Żółty kot wyglądając podobnie z twarzy jak tamten dziwny człowiek obserwował go z zainteresowaniem

Zaraz wygrzebać..? Oni wykopali go z jaskini? Zadrżał patrząc w lewo widząc leżący obok plecak w którym dalej grzecznie leżało sobie jajko. Kotu nic nie jest to dobry znak.

— Niesamowite kolejny Exceed..

— Jura znaleźliśmy Shadowmore i jej kota — Yota zamarł słysząc o znalezionej dziewczynie i szybko odwrócił głowę w tamtą stronę modląc się by kobiecie nic się nie stało. Albo by chociaż nogi miała całe. Białowłosy chłopak w towarzystwie jakiegoś blondyna podpierali ledwo idącą nastolatkę, która chyba dalej była zamroczona tym co się wydarzyło.

— Yoru! — Czerwonowłosy kolejny raz chciał się poderwać z ziemi, jednak ból w klatce piersiowej nie pozwolił mu na to by z powrotem usiadł na tyłku.

— Braciszek!

— Taidana jak dobrze, że nic ci nie jest!

Nie wiedział, które głośniej krzyknęło. Dziewczyna czy jej kot przez co czwórka magów z powrotem spojrzała na czerwonowłosego, który odetchnął z ulgą. Głośno się drą, więc nic im się nie stało. Czarnowłosa ignorując ból w ciele ruszyła szybszym pędem w stronę chłopaka by zaraz koło niego opaść i przyciągając do siebie. Za to jej kot zrobił to samo z drugiej strony.

— Wiecie.. to trochę boli...

— Przepraszam, że przerwę wam te ckliwą chwilę, ale chciałbym się dowiedzieć kim jest twój kolega Yoru — Trójka magów z Fairy Tail spojrzała na wysokiego człowieka, którego dopiero co niedawno nazwano Jura. Mężczyzna obserwował go już teraz mniej podejrzliwym wzrokiem, ale chłopak dalej czuł jak drży w środku. Ilość magii w tym człowieku była zatrważająca.

— Taidana Yota.. i nie lubię ludzi..

— Oj przestań braciszku! — Shadowmore uderzyła go lekko pięścią w bok przez co czerwonowłosy syknął łapiąc się za bolące miejsce — to nasz nowy członek gildii! Mój nowy braciszek!

— Bra.. ciszek? — Lyon zmrużył oczy przypominając sobie o tym, że Gray wspominał mu coś o nowym członku w ich gildii. Chłopak jest strasznie aspołeczny i jego jednym towarzyszem był tak naprawdę gwiezdny duch. — więc to ty jesteś tym smoczym zabójcą błyskawic o którym wspominał mi jakiś czas temu Fullbuster.

To on jest już taki sławny wśród ludzi? Miny osób dookoła się nagle zmieniły jakby był ich starym przyjacielem i nerwowo przełknął ślinę — nie lubił tak chorego entuzjazmu.

— Jestem Jura Neekis, a to jest Lyon Vastia — Po tych słowach pokazał na białowłosego, który dopiero co go rozpoznał. Więc Fairy Tail chyba jest całkiem porządne skoro jeszcze ich nie zatłukli — jesteśmy z gildii Lamia Scale. A ci tutaj obok to Hibiki Lates oraz Ichyia Vandalay, a także exceed Nichiya i są z gildii Blue Pegasus.

Widząc jak rudowłosy mężczyzna przybrał dziwną pozycję tak jak i jego kot otworzył szeroko oczy i pewnie, gdyby nie ból to spierdolił by szybciej niż ten zdążył by pomyśleć. Gdzie oni kurwa są?

— Zanim powiecie nam, co w ogóle robicie w takim miejscu i czemu musieliśmy was wykopywać z tej jaskini — Hibiki pokazał do tyłu na zapadnięta dziurę i czerwonowłosy zbladł. Cud, że w ogóle przeżyli coś takiego i najważniejsze, gdzie jest Lucio? — musimy was opatrzyć i najlepiej powiadomić kogoś z Fairy Tail. W takim stanie raczej sami do Magnolii nie wrócicie.

Yota usłyszał tylko cichy głos swoich partnerów z drużyny, którzy mruknęli pod nosem „mamy przejebane" i chłopak uśmiechnął się niepewnie. Mu tam jest wszystko jedno byle by przestało go boleć te przeklęte ciało. Dlatego lepiej było żyć samemu. Był bezpieczny i nie wplątywał się w żadne głupie wojny.

______________

— Co ty miałaś w głowie Yoru do cholery ciągnąc tam Yotę?! — Laxus mrużył wściekle oczy siedząc przy stole i pewnie mało brakowało by zeżarł kulącą się przed nim dziewczynę. Nie było dzisiaj Makarova, bo musiał wyjechać w jakiejś ważnej sprawie. Niestety nikt z gildii nie wiedział, gdzie dokładnie i obowiązki mistrza spadły na jego wnuka oraz wściekłą Erzę. — on jest początkujący tutaj! W takiej sytuacji powinniście iść na jakąś podstawową misję! Byście się pozabijali do cholery!

Czerwonowłosy chciał się już nawet odezwać by pomóc dziewczynie, ale wystarczyło spojrzenie Scarlet i usiadł z powrotem na swoim miejscu sycząc, bo dalej bolała go klatka.

— Ale co z Lu...

— ZAMILCZ TAIDANA JAK JA MÓWIĘ! — Ryk Dreyar'a wstrząsnął całą gildią, aż wszystkie figury pospadały ze ścian. Facet nie był zły.. on był wściekły. Khairi schował się za swoją smoczą zabójczynie, która była bliska płaczu za to tym razem to czerwonowłosa popatrzyła na blondyna karcącym wzrokiem.

— Laxusie nie wrzeszcz, bo tylko przestraszyłeś Yoru.. — Popatrzyła w prawo widząc jak smoczy zabójca błyskawic znalazł się na żyrandolu trzymając go kurczowo jako ostatniej deski ratunku westchnęła zdenerwowana — Taidane zresztą też...

Usłyszeli pukanie do drzwi i zirytowany Laxus obejrzał się na nie prychając by wejść. Miał z nimi porozmawiać sam bez świadków, a tu cały czas ktoś się wpierdala do środka. Jak zobaczył wchodzącą Queen widział już kolejny problem — dziewczyna była gorzej niszczycielska niż Shadowmore i Natsu. Pewnie znowu coś rozjebała.

— Dreyar mamy problem — KURWA JAK ZAWSZE! TA BABA POWINNA SIĘ ZACIĄGNĄC DO TEJ DWÓJKI. TRÓJCA ZNISZCZENIA JEGO PSYCHIKI BY BYŁA! — Rada zgarnęła Lucio.. co ciekawsze kazali przyprowadzić też Yoru i Taidane. Jeden z tamtejszych ludzi podróżujących pociągiem widział ich razem... Yota debilu, co ty robisz na żyrandolu?

— Poleruje nie widzisz wiedźmo?

— Złaz stamtąd dachowcu zanim przestrzelę ci ten durny łeb — Ignorując dwójkę magów klasy S wyciągnęła broń wycelowując w czerwonowłosego, który przerażony zamiauczał przyciskając się mocniej do przedmiotu — NA DÓŁ PRZEKLĘTY KOCURZE NATYCHMIAST! ONI CZEKAJĄ NA DOLE!

Skoro tak stawia sprawę on tym bardziej stamtąd nie zejdzie! Brązowowłosa prychnęła chcąc już nacisnąć spust, kiedy żyrandol jak gdyby nigdy nic zerwał się i chłopak runął z nim w dół lądując prosto w wyciągniętych dłoniach Laxusa. Zaś przedmiot spadł na ziemię rozbijając się na drobne kawałeczki. W ciszy wszyscy spojrzeli na Erzę, która utrzymywała się w powietrzu zaciskając swój miecz.

— Musiałam mu trochę pomóc. Nie mam ochoty na zabójstwa w biały dzień..

DLATEGO KURWA UCIĘŁA ZE MNĄ ŻYRANDOL?! Blondyn prychnął zirytowany mrucząc do siebie najgorsze obelgi za to Taidana znowu zrobił się czerwony widząc, że przez kolejnego faceta jest trzymany na pannę młodą. Co z tą gildią jest nie tak?! Dreyar bez zbędnych słów przerzucił sobie wierzgającego chłopaka przez ramię by nie mógł się wyszarpać i ruszył w stronę wyjścia z pomieszczenia.

— Ruszaj się gnojku. Nie chce później słuchać smętów tego starucha, że się powoli ruszacie.

— Postaw mnie na ziemi! — Yota bezskutecznie próbował się wydostać z łap mężczyzny szarpiąc w każdą stronę. Nie podobało mu się, że pojawiła się tutaj rada. Zwłaszcza, że próbuje przed nimi uciekać przez te wszystkie lata. I co go sprzedało? BO DOSTAŁ SIĘ DO TEJ POCHRZANIONEJ GILDII!

Maya zrezygnowana kręciła głową widząc jak chłopak z rezygnacją opadł na ramię wnuczka mistrza gildii mrucząc, że jak nic zginie. Jak można być takim skończonym idiotą? Czwórka osób zeszła na dół, gdzie przy stole już czekał na nich Makarov w towarzystwie straży nerwowo obserwując jak Laxus niesie przerażonego czerwonowłosego, którego oczy otwierały się coraz szerzej widząc jednego z członków rady. Mężczyzna poznając smoczego zabójcę błyskawic uśmiechnął się podejrzanie przez co Yota przełknął ślinę — będą kłopoty.

— Cóż za miłe spotkanie Taidano — Starzec uśmiechnął się podejrzanie przez co chłopak od razu się spiął. Crawford Seam jest byłym Przewodniczącym Rady Magii, który został wysłany na przedwczesną emeryturę, ale zanim odszedł przewertował wszystkie dane dotyczącego jego osoby.

— Wątpię.. — Mężczyzna był starym grubym człowiekiem z wielką brodą, która była niczym w porównaniu z jego i tak rosnącą wagą. Przysunął się do smoczego zabójcy wyciągając swoją tłustą dłoń, której czerwonowłosy nie miał zamiaru nawet uścisnąć.

— Jak zwykle brak wychowania — Queen prychnęła słysząc przesycony aż nad tą uprzejmością głos. Coś jej tutaj nie pasowało. Yota był tchórzem, ale teraz wyglądał na jakby był naprawdę przerażony widokiem emerytowanym członkiem rady.

— Więc Crawford przyszliście przesłuchać dwójkę moich dzieci w sprawie Lucio, prawda?

— Tak.. ale proponował bym zrobić to oddzielnie — Teraz ma okazję by wreszcie dowiedzieć się czegokolwiek od tego chłopaka, który wiecznie mu umykał odkąd dowiedział się jaką wiedzą dysponuje ten dzieciak. Z Yoru spojrzał na Taidane — zapraszam za mną w ramach zeznań. Laharze zajmij się panienką Shadowmore i jej kotem.

Mógłby uciec, ale doskonale wiedział, że tym sposobem ściągnąłby na gildię niepotrzebne problemy. Prychnął krzyżując dłonie i ruszył za starcem do wyjścia z budynku odwracając się jeszcze na chwilę do tyłu uchwalając podejrzane spojrzenie Makarova i bladą Yoru.

— Będzie dobrze Yoru.

~~*~~

Smoczy zabójca szedł milcząc w towarzystwie starego człowieka rzucając mu coraz bardziej niezadowolone spojrzenia. Zaś Crawford wyglądał jakby dostał cukierka zaciskając dłoń w kieszeni uśmiechając szeroko.

— Wcale nie chcesz ze mną rozmawiać o Ryusace. Już skazaliście.

— Jak zwykle jesteś błyskotliwy chłopcze — Usiadł na ławce klepiąc obok siebie miejsce by usiadł. Yota wcisnął ręce do kieszeni ruszając na wyznaczony kawałek drewna nie mając zamiaru wcale obok niego siadać. Minął ławkę siadając na kawałku ściętego pnia patrząc na Seam'a z pod byka. — współpracuj, jeśli nie chcesz narobić problemu Fairy Tail. Oni mają ich i tak za dużo. Zwłaszcza teraz, kiedy jeden z nich został skazany.

— Nie wiem nic nowego proszę Pana na temat Kryształowego Smoka, więc niepotrzebnie tracimy czas — Były członek rady zacmokał niezadowolony na zirytowaną odpowiedz czerwonowłosego. Denerwuje się. Widać to z daleka. Tak łatwo przewidzieć tego dzieciaka.

Crawford go prześladuje od momentu, kiedy dowiedział się o amnezji Taidany. Wiele setek lat temu, kiedy żyły tutaj jeszcze smoki wśród nich roznosiła się legenda o smoku, którego łuski mieniły się w słońcu niczym z kryształu zamieszkujący ukryte wśród lasów jezioro. Stworzenie potrafiło spełnić każde nawet najbardziej absurdalne życzenie. Yota znał doskonale całą legendę, którą ludzie uważali za jedną wielką bzdurę i tak jak reszta smoków zwierzę poszło w zapomnienie. Zaś smoczy zabójca wychowywany przez smoczą matkę dowiedział się jak dojść do jeziora by zwiększyć swoją moc, ale jak to zwykle bywa w takich sytuacjach po zniknięciu matki czerwonowłosy stracił pamięć, jeśli chodzi o ten mały incydent. Od tego czasu próbuje na własną rękę znaleźć miejsce smoka i przypomnieć sobie chociaż część tego, co mówiła mu Thunderia.

— Nie zgrywaj się ze mnie dzieciaku — Mężczyzna podniósł się ze swojego siedzenia i złapał go za przód koszulki przyciągając bliżej siebie — obaj doskonale wiemy jaka jest prawda i albo mi powiesz, co już sobie przypomniałeś albo...

— Albo co? — Taidana jak i Seam spojrzeli w prawo widząc brązowowłosą z wyciągniętymi oba broniami celującego prosto w emerytowanego człowieka — z tego ci wiem miałeś go przesłuchać tylko w sprawie mojego współlokatora, a nie się mu naprzykrzać.

— Mayuś... — Ile usłyszała z tego?

— Słyszysz grubasie?! Puść go! — Starzec puścił Yotę, który uderzył tyłkiem o ziemię nie spuszczając zdziwionego wzroku z Queen. Dziewczyna przeładowała broń celując z zaciśniętymi ustami w byłego członka rady — odsuń się od niego.

— Zdajesz sobie sprawę dziecko z tego co...

— ODSUŃ SIĘ OD NIEGO KURWA MAĆ! — Szybko odsunął się od dalej siedzącego zszokowanego chłopaka i w tym samym momencie wściekłe czarne oczy kobiety zatrzymały się na nim — Taidana chodź tutaj.

— Ale...

— CHODZ TUTAJ JAK CIĘ ŁADNIE KURWA PROSZĘ! — Słysząc zniecierpliwiony wściekły wrzask brązowowłosej poderwał się z ziemi podbiegając do niej by zaraz ona złapała go za rękę zaciągając za siebie nie spuszczając broni ze stojącego człowieka — a teraz grzecznie pójdziesz z nami do gildii, ale bez żadnych sztuczek. Zrozumiano?

Mimo tego jakże złośliwego i niebezpiecznego charakteru zaczyna lubić tę kobietę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro