Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Szuranie pazurów o ziemię, ustaje. Jedyne co słychać, to przyciszone oddechy, stojącej obok siebie dwójki. Dosyć mocny wiatr, bije ich po bladych twarzach, a każdy ćwierk ptaków przyprawia o zawał serc.

- Chyba już poszły - mówi niepewnie Michael i wychyla się zza drzewa.

Puszcza Ruby i się odsuwa. Dokładnie badają wzrokiem otoczenie. Chyba żaden smok nie został. Dziewczyna oddetchnęła z ulgą i odwróciła się w stronę swojego chłopaka.

- Idziemy dal...

Nie kończy. Właśnie teraz, przed nią odgrywa się przerażająca scena. Jej towarzysz jest przyciśnięty do ziemi przez wielkiego gada. Pazury smoka wbijają mu się w brzuch i drapią twarz. Nie czekając wyjmuje sztylet z pochwy i rzuca w oko bestii. Najczulszy punkt. Nie udało się. Smok w ostatniej chwili unika ostrza, które jednak wbiło mu się pod łuskę. Syczy przeraźliwie i wypuszcza ze szponów, podduszanego łowcę. Rzuca się w stronę rudowłosej. Jego ogromne, czarne cielsko nie przypomina żadnej znanej dotąd dziewczynie rasy. Dzięki czemu znałaby jego słabości.

- To białonóg szabloszponi! - krzyczy ochrypłym głosem mężczyzna.

Dzięki temu zielonooka wie, że musi trzymać go na dystans, ponieważ te stworzenie niczym nie zieje, bo jego bronią są ostre i długie pazury, osadzone na białych łapach.

Tylko dlaczego on jest czarny, a nie granatowy?

To pytanie krąży w kółko po jej głowie przez co nie może się w pełni skupić. Rzuca ostrzami, tworząc to nowe rany na jego czułych punktach. Większość ras ma różne od siebie czułe miejsca, ale ona nauczyła się ich na pamięć z księgi besti.

Sięga ręką po kolejny sztylet, ale uświadamia sobie, że to już był ostatni. Nagle czuje ból na ramieniu. Po czym słyszy świst strzały i przeciągły ryk. Smok z mocno krwawiącym skrzydłem chowa się w mroku lasu, a do Ruby podbiega Michael. Dziewczyna chce mu podziękować, ale nie może wydusić z siebie słowa. Jej ciało zalewa paraliżujący ból. Ramię piecze, jak nigdy w życiu. Wszystko mrowieje, a oczy stają się ciężkie. Nawoływania nic nie dają, Ruby poddaję się ciemności.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro