Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Michael od razu przystał na propozycję dziewczyny. Parze nie za bardzo podobało się iść samej, w środku nocy do paszczy lwa. Jednak dwa niezaprzeczalne argumenty zmusiły ich do tej ewentualności. Einar musi dzisiaj całą noc leżeć w szpitalu, ponieważ rana jest na tyle poważna. Ruby niepokoi stan ojca, ale wie, że dzięki temu może wymknąć się z domu niezauważona. Drugim i głównym powodem jest, że jeśli wyruszyliby dopiero następnego dnia to i tak już ogromne ryzyko możliwości przetrwania Astriela, zmalałoby.

- Masz wszystko? - zapytała niemal szeptem, bojąc się, że ktoś może ich usłyszeć, mimo iż byli poza zasięgiem wzroku i uszu mieszkańców.

- Latarka, zapałki, prowiant, woda, śpiwór, ubrania, nóż, lina...

Chłopak zaczął w pośpiechu wyciągać wszystko co zostało idealnie przygotowanie na co dziewczyna cicho parsknęła. Złapała chłopaka za ramię. Zdezorientowany przeniósł na nią wzrok.

- Wystarczyło powiedzieć tak. - powiedziała z niewielkim uśmiechem, chwilę później zakrywając usta przed ziewnięciem. Oboje byli wykończeni czekaniem, stresem o bliską im osobę i obecną porą, podczas której już dawno powinni spać.

Michael zawstydzony, powrzucał spowrotem byle jak, znajdujące się na ziemi przedmioty i wstał z kolan. Dziewczyna tylko z rozbawieniem pokręciła głową i wstąpiła do ciemnego lasu, a zaraz później Michael.

- A ty wszystko spakowałaś? - zapytał po chwili tuż przy uchu towarzyszki na co się wzdrygnęła.

- Tak - powiedziała pobudzona. Przestała być śpiąca. Powtarzała sobie w głowie. Skup się. Skup się. Wiedziała, że tylko w pełni wyostrzone zmysły, w razie ataku nieprzyjaciela, pozwolą jej przeżyć.

- Nie chciałem cię przestraszyć - powiedział już z trochę większej odległości.

Ruby bez wahania wzięła rękę chłopaka i mocno ścisnęła, dając do zrozumienia, że nic jej nie jest. Dodała również chłopakowi otuchy, czego nieświadomie bardzo potrzebował. Lekko się rozluźnił, poprawił pełen ostrych strzał kołczan przy pasie i uśmiechnął się nieznacznie.

Szli ramię w ramię, nie wydając już żadnych dźwięków. Od czasu do czasu słyszeli tylko swoje kroki, które starali się zagłuszyć do minimum. Każdy nie potrzebny hałas mógł zwabić do nich drapieżniki.

- Słyszałaś to? - zapytał perfekcyjnie, maskując strach. Zdradzało go jedynie lekkie drżenie warg i niespokojny błysk bursztynowych oczu.

Ruby przęłknęła głośno ślinę i zaczęła nasłuchiwać. Sekundę później powieki dziewczyny opadły na zielone tęczówki w czasie kiwnięcia głową.

Tak

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro