Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Stephanie

Po tym dziwnym zdarzeniem z zemdleniem i przeniesieniem do Angles, wracamy z Henrym normalnie na lekcje. Mam wrażenie, że on przygląda mi się jakoś podejrzanie, jakbym była zagadką której nie umiem rozwiązać. Kolejną lekcje, ku mojemu ubolewaniu mamy wf. Nie jestem wielką fanką sportu, a dziś dodatkowo z racji ładnej pogody mamy wf na dworze. Podwójna męczarnia, ale cóż począć. Dziś graliśmy w nożną i nauczycielka postanowiła, że rozegramy dwa mecze, chłopaki na chłopaków oraz dziewczyny na dziewczyny, co było mam bardzo na rękę.

Tak więc w tym monecie siedzę na trybunach naszego boiska i patrze jak chłopacy ganiają za piłką. Jest dziś niemiłosiernie gorąco i chyba ze wszystkich pot spływa strumieniami. W końcu kończy się mecz chłopaków, a drużyna zwycięska wiwatuje i szaleje jakby wygrali co najmniej mistrzostwo świata. Potem z racji tego, że jest dziś straszy upał, chłopacy w euforii sięgają swoje przepocone koszulki. W naszej szkole jest dziwaczy zwyczaj ściągania przez chłopaków koszulek po wygranych meczach. Część dziewczyn jest tym wielce uradowana, że mogą sobie bezkarnie patrzeć na gołe klaty chłopaków, ale ja tylko przewracam oczami, nie kręci mnie to. Ale w tym momencie coś przyciąga moją uwagę. Henry, tak samo jak połowa chłopaków, jest bez koszuli, a w tym momencie stoi do mnie tyłem. Lecz nie chodzi o to, że przystojnie wygląda do połowy rozebrany, lecz o to co ma na plecach.

Przyglądam mu się zaintrygowana ze ściągniętymi brwiami. Przez jego plecy przechodzą dwie pionowe długie blizny, przez łopatki. Dokładnie takie same jak ja sama mam na plecach. Na ta myśl wciągam gwałtownie powietrze zszokowana i zdruzgotana swoim odkryciem. Nie, to nie może być możliwe. Przyglądam mu się jeszcze chwilę po czym zrywam się gwałtownie z miejsca i pędzę na złamanie karku po chodach trybun w kierunku Henryego. Wyhamowuje raptem metr od niego, a on patrzy na mnie zszokowany.

- Wszytko w porządku Stephanie? Biegłaś jakby gonił cię sam diabeł.

Ignoruje jego zaczepkę i od razu przechodzę do rzeczy.

- Skąd masz te blizny na plecach? - pytam prosto z mostu.

- Tak naprawdę, to nie mam pojęcia, mam je od dziecka, odkąd pamiętam – mówi z smutnym uśmieszkiem. Ja też nie lubię mówić o swoich bliznach, wiec dla niego to też pewnie krępujący temat.

Kiwam zatem głową na znak, że rozumiem, uśmiecham się do niego na pociesznie i wracam zamyślona na trybuny.

On też nie wie skąd ma te blizny, tak samo jak ja i nie mam wątpliwości, że jego blizny są identyczne z moimi. Za dużo zbiegów okoliczności. Wyglądamy tak samo, mamy identyczne blizny i on jest jedyną osobą której byłabym w stanie zaufać. To musi mieć ze sobą jakiś związek, tylko jaki? O co tu chodzi? A do tego, że tu się dzieją dziwne rzeczy, to dochodzi jeszcze tajemnica Angles. Tej krainy nie umiem za chiny świata rozgryźć. Czy te dwie sprawy, też się ze sobą jakoś wiążą? Mam wrażenie, że ostatnio mój świat staną na głowie.

Henry

Kiedy na wf Stephanie przybiegła do mnie jakby od tego zależało jej życie, na jej twarzy widać było niedowierzanie i zdezorientowanie. Więc kiedy zapytała o moje blizny byłem zdziwiony. Po jej reakcji można by się spodziewać, że wydarzyło się coś ważnego, lecz pytanie o moje blizny nie było niczym nadzwyczajnym, bo często słyszę te pytania. Dlatego tak mnie zaskoczyła jej przesadna reakcja, dlaczego się tym, aż tak przejęła?

Reszta dnia opłynęła już dość spokojnie, nie licząc tego, że cały czas zerkaliśmy nerwowo ze Stephanie na siebie. Obydwoje mieliśmy przeczucie, że to drugie coś ukrywa, co budowało między nami dziwne napięcie.

Wieczorem pakuje się zmęczony do łóżka. Ostatnio mam wrażenie, ze sen nie przynosi mi wielkiego odpoczynku, bo niby moje ciało śpi, ale dusza nie. Pewny, że i tym razem czeka mnie wycieczka duszy, zasypiam i się nie mylę. Ledwie zapadam w sen, znajduje się w Angles. Do jasnej anielki, dlaczego ciągle tu jestem?! Takie częste wędrówki dusz nie są normalne i czemu spotyka to akurat mnie? Mam już tego po prostu dość. Zwłaszcza, że ochmistrzyni dała mi jasno odczuć, że nie jestem tu już miele widziany. Nie wiem czemu, ale ostatnio jest dla mnie niemiła i jest bardzo drażliwa, obwinia mnie o wszystkie błędy i nieszczęścia. Stałem się jej kozłem ofiarnym, ciągle na mnie krzywo patrzy i wydaje się poirytowana moimi wizytami w Angles. Tak samo jak ja chciałaby by to ustało. Lecz jej niechęć ma jakiś głębsze znaczenie. Ona nie może znieść tego, że tu jestem, widzę jak wściekłość z niej paruje, a czasem mnie po prostu ignoruje, bądź lekceważy. Nie biorę sobie jej zachowania do serca, tak naprawdę nie wiele mnie ono obchodzi, jest tylko meczące i uciążliwe, bo nie mam wpływu na swoją obecność tutaj.

Siadam w fotelu przy jednym z okiem. Z tego co się zorientowałem, nie ma tu wielu okien i żadne nie wychodzą na miasto, które znajduję się pod murami zamku, co jest moim zdaniem dziwne. Jedyne widoki jakie można podziwiać, to rozległe pola za zamkiem. Ale w sumie lepsze to niż nic. I tak właśnie spędzam dzisiejszą noc, przyglądając się skąpany w nocy terenom i patrząc w gwiazdy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro