Rozdział 16 Takiego męskiego ducha się spodziewałem!
Taidana nerwowo przełknął ślinę zakładając jedną ze swoich rękawic. Nie lubił tego oczekiwania przed walką. Zwłaszcza jak dalej miał w głowie wczorajsze spotkanie z Lucio. Laxus zabronił mu komukolwiek mówić o spotkaniu maga, co dziwnie wyglądało zważywszy na to, że powinni być szczerzy z resztą gildii.
— Wszystko w porządku Taidana? — Yota spojrzał na Mayę, która właśnie dopinała swoją kamizelkę na piersiach. Przedmiot niezbyt chciał ją słuchać, więc suwak mimowolnie zjeżdżał odsłaniając jej piersi.
— Chyba... Chyba.. Tak...
— Spokojnie jak się postaramy najebiemy im obu — Ta. Gdyby to było takie proste. Obra nie miał sobą nic do zaprezentowania, więc z góry ta walka była łatwa. Teraz znają jego sztuczkę i drugi raz nikt się na to nie nabierze. Queen widząc jego niezbyt zadowolona minę podeszła do niego łapiąc za twarz i rozszerzając usta w szerokim uśmiechu — o tak masz wyjść na Arenę.
— Jasne. — Złapał za jej dłonie ściągając z buzi czując jak miejsca, gdzie go dotykał go palą — chodź już na te Arenę. Wolę jak najszybciej to skończyć..
Queen zachichotała pod nosem i stanęła obok smoczego zabójcy by ramie w ramię wyjść na zewnątrz. Czerwonowłosy skrzywił się czując jak słońce nieubłaganie świeciło mu po oczach.
— Drodzy Państwo zaczynamy kolejny dzień igrzysk! Kolejne walki łączone!
Taidana spojrzał przed siebie widząc wysokiego napakowanego mężczyznę z długimi zielonymi włosami i poczuł jak po plecach przeszedł go nieprzyjemny dreszcz. On ma walczyć z kimś takim?! Przecież on przy nim jest niczym chuchro. Popatrzył na jego prawa stronę widząc długowłosego blondyna ubranego niczym na królewską imprezę. Kim oni są do cholery..?
— Orga używa błyskawicy jak ty. Jest zabójcą Bogów błyskawicy — Słysząc głos brązowowłosej zacisnął mocniej usta. Ta? To super! Jeszcze go usmaży. Zawsze chciał być pieczonym smoczym zabójcą! — Rufus jest bardziej skomplikowany, bo jego magia dziwnie działa. Ja biorę Rufusa ty Orge.
— Źle to widzę...
— Czyli nic nowego Taidana — Brązowowłosa pokręciła zniesmaczona głową — zachowujesz się jak dureń przez co wcześniej o mało nie umarłeś. Teraz cię proszę zastosuj się do naszych treningów, bo..
— No tak, bo Gaajel się obrazi, a jeśli się obrazi to ty.. — Nie dokończył, bo Maya przyłożyła mu lewą rękę do ust jak i prawą broń takim sposobem, że tylko on mógł to zobaczyć.
— Jeszcze słowo, a aniołowie zawiodą cię do raju..
Jeśli będzie tam lepiej niż tutaj to w sumie czemu nie? Poczuł jak broń wżyna my się w brzuch i nerwowo pokiwał głową zdając sobie sprawę, że Queen nie żartowała. Powinien uważać, co mówi w jej towarzystwie. Bądź po prostu się nie odzywać. Smocza zabójczyni widząc, że mają jeszcze chwilę czasu pociągnęła chłopaka bliżej siebie zmuszając by patrzył prosto na jej twarz, co wcale mu nie pomagało.
— Tu wcale nie chodzi o Redfoxa — Syk z jej ust, a zarazem płonące w oczach ogniki ukazywały prawdziwą dziką naturę brązowowłosej, której w sumie on niezbyt chciał widzieć. Zwłaszcza w takim miejscu — magini gwiezdnych duchów w ich gildii przegrała walkę.
— No i..? — Pamiętał, że Natsu wpadł do pokoju jakby go sam diabeł opętał, jednak nic nikomu nie powiedział zbywając machnięciem ręki. Nie żeby sam był zainteresowany, ale milczący Dragneel był przerażający.
— Wczoraj jak wracałam z Natsu i Lucy z popijawy na której nas zostawiłeś - Tutaj nacisnęła mocniej na zostawiłeś, ale zaraz zobaczył jak jej twarz na chwilę lekko złagodniała. Laxus musiał jej opowiedzieć o spotkaniu z Lucio — spotkaliśmy ją zapłakaną na mieście.
— Dalej nie wiem co ma to z tobą współ..
— Daj mi dokończyć koci błaźnie! Opowiedziała nam, że mistrz wyrzucił ją z gildii — Za jedną przegraną walkę? Trzeba przyznać Sabertooth ma ambicje — Ale nie wyrzucił jej tak po prostu. Zebrał całą gildie i kazał się jej całkiem rozebrać by wymazać znak..
— Zaraz co....?
— Rozebrać! Przy ludziach! To pogwałcenie kobiecej intymności! Była rozsypana i mam zamiar dokopać oraz temu staremu dziadowi z tobą bądź bez ciebie! Byle mi nie przeszkadzaj.
Czerwonowłosy szybko uniósł wzrok na trybuny, gdzie siedział zadowolony z siebie Jiemma popijając napój z kielicha. Co zabawniejsze w towarzystwie swojej gildii, a oni zachowywali się jakby nic się nie stało! Tak po prostu zaakceptowali takie poniżenie?! Maya zobaczyła jak przez twarz smoczego zabójcy przeleciał pewien cień niezadowolenia, a ręka ścisnęła w pięść.
— Więc mój jest Orga, ta?
Usta Queen rozszerzyły się w uśmiechu. Tak właśnie myślała, że chłopak ma takie same poczucie sprawiedliwości jak ona. Widziała to w jego spojrzeniu, kiedy Lucy płakała na arenie. Jest tchórzem.. Ale potrafi to odrzucić na bok.
— Zróbmy z nich smażony ser — Przy dźwięku dongu oboje przybili sobie żółwik, co nie umknęło uwadze osób stojących na trybunach.
— Widząc ich takie współgranie czuje się nieswojo.. — Khairi pokręcił głową niepewnie, za to Yoru uderzyła go otwartą dłonią w część głowy.
Dwójka smoczych zabójców musiała naprawdę szybko działać by nie zostać skasowanym na samym wejściu. Orga użył swojej magii by uderzyć w stojącą parę. Yota jak i Brązowowłosa odskoczyli w dwie różne strony.
— Liczę na ciebie!
— Brzmi to raczej "nie przegraj, bo ci wpierdolę"..
Taidana stanął delikatnie na ziemi można wręcz powiedzieć bezszelestnie i uniósł wzrok widząc zielonowłosego kawałek od siebie. Mężczyzna był wysoki. Cholernie wysoki jak i mocno umięśniony. Można nawet powiedzieć, że Gaajel czy Laxus to przy nim dopiero początki rzeźbienia ciała.
— Więc to ciebie poszukuje mój mistrz gildii — Przełknął nerwowo ślinę widząc szeroki uśmiech Nanagear na przeciwko i odruchowo zrobił krok do tyłu — ciekawie poradziłeś sobie z tym dupkiem Obrą. Też nie podobało mi się jak włączył się w walkę Flare i Heartfilli, ale na mnie ta sztuczka już nie zadziała.
— Nawet nie planowałem jej użyć.. — Zabójca Bogów użył Sfery czarnej błyskawicy i Yota zniknął w naelektryzowanej kuli.
— DRODZY PAŃSTWO ORGA POSTANOWIŁ SZYBKO ZAKOŃCZYĆ WALKĘ POWTARZAJĄC ATAK Z WCZEŚNIEJSZEJ WALKI.
Maya nerwowo odwróciła się chcąc zobaczyć, co się stało z czerwonowłosym. Chciała by się postarał, ale cholera jasna nie zginął na starcie. Może to ona powinna zająć się tym przeklęty Nanagearem? W ostatniej dosłownie chwili uniknęła ataku Rufusa.
— Skup się na tym, co się tutaj dzieje, a nie oglądasz za partnerem.
— W porównaniu do was ja się martwię o swoich towarzyszy z gildii.
Zdenerwowany Natsu rozglądał się po arenie czekając aż blask błyskawicy opadnie. Widział już działanie tej magii i wolał by czerwonowłosy uniknął spotkania z tym, bo inaczej...
— Myślicie, że mamy smażonego kota w gildii..?
— Nawet tak nie żartujcie durnie!
Ciemne światło opadło i wszyscy na arenie zobaczyli leżącego chłopaka umorusanego w ziemi. Queen zaklęła nerwowo odpalając ognistną pieczęć by ratować smoczego zabójcę błyskawicy, jednak kolejny raz Rufus zablokował jej drogę.
Zielonowłosy uśmiechnął się szeroko patrząc na leżącego dwudziestopięciolatka. Teraz wystarczy, że uderzy go z pięści i.. Nagle na trybunach zawrzało, gdy za mężczyzną pojawił się drugi Yota.
— Zabawne. Mówiłeś, że drugi raz nie uda mi się oszukać. A patrz całkiem nieźle mi poszło — Orga zdarzył tylko odwrócić kawałek ciało, kiedy został uderzony z pięści błyskawicy przelatując przez Arenę oraz niszcząc odrobinę kondygnację.
Brązowowłosa korzystając z okazji wycelowała broniami w blondyna naciskając przy okazji spusty.
— Co oglądasz się za partnerem?!
Fala ognia wytworzona przez brązowowłosą pognała w stronę maga Sabertooth, który zaraz w niej zniknął. No... Czerwonowłosy mógł mieć rację ze smażonką. Odwróciła głowę w stronę Smoczego Zabójcy Błyskawicy by zwrócić mu o to uwagę i nim się obejrzała chłopak leżał na niej prawdopodobnie rzucony w te stronę przez Orgę. Oczy Mayi otworzyły się szerzej widząc pochylonego nad nią Taidanę, którego twarz zrobiła się tak czerwona jak włosy.
— Wybacz Mayuś już sobie idę — Nawet nie zauważyła jak to się stało, ale chłopak dosłownie zniknął z niej za pomocą swojej magii, a sama kobieta w ostatniej chwili się przeturlała unikając uderzenia Rufusa.
Walka trwała coraz dłużej i Maya tylko nerwowo oglądała się na telebim, gdzie pokazywało uciekający czas. Nie mogą mieć remisu! Musi się postarać! Odwróciła się w stronę blondyna i w tej samej chwili oberwała w twarz przelatując kawałek oraz lądując w tumnie kurzu, który stworzył Yota z Orgą prawodopodobnie już się nie hamując i używając na sobie coraz więcej magii.
— Nie masz ze mną szans Panienko Queen.. — Lore ruszył przed siebie powolnym krokiem widząc ledwo w kurzu leżącą postać — widziałaś już co potrafię. Teraz sama to na sobie poczułaś. Nasza gildia właśnie tym się różni od waszej. Osoby, które są słabsze muszą odejść, a nie tak jak u was trzymany jest każdy, kto chociaż potrafi użyć rąbka siły. Sabertooth zawsze będzie gór... Co?
Gdy tylko opadł pył oczy Rufusa otworzyły się szeroko widząc stojącego Yotę, który jak on był zdziwiony jego widokiem. Spojrzał w dół i zobaczył pod stopą smoczego zabójcy leżącego swojego kompana z gildii.
— Mówisz do mnie..? — Zaraz po tym czerwonowłosy się rozejrzał jakby sprawdzał czy ktoś koło niego stoi — czy koło mnie?
Nagle od tyłu głowy blondyna został przyłożony pistolet i usłyszał cichy syk Mayi wyraźnie wytrąconej z równowagi.
— Nasz rąbek siły jest większy niż cała wasza pokichana gildia.
Nie zdążyła nacisnąć spustu, kiedy rozbrzmiał gong informujący o zakończeniu walki. Ku zadowoleniu Fairy Tail jak i ich mistrza Taidana oraz Maya wygrali w ostatniej chwili, bo Zielonowłosy został powalony, ale dodatkowe punkty zyskali za rozbrojenie Rufusa.
___________
Gaajel złapał za swój kielich piwa wypijając go prawie, że jednym duszkiem czemu przyglądała się Queen. Odkąd zeszli z areny byli dosłownie zaczepiani przez każdego z gildii. Nawet nie zauważyła, kiedy zniknął Yota — powinna się tego spodziewać. Chłopak nienawidzi być w centrum uwagi. Pewnie siedzi na jakimś drzewie i odsypia walkę. W końcu widziała na końcu jak znowu popłynęła mu z ust krew. Polyrusicia już mu wymyła głowę na temat używania tej magii. Zwłaszcza tak często.
— Nie pijesz? — Wyrwana ze swoich myśli pomrugała parę razy widząc Redfoxa z pytającą miną z nad pustego kielicha. Kurczę na cholerę ona myśli o czerwonowłosym skoro przed nią siedzi osoba z którą miała ochotę spędzić więcej czasu.
— Wybacz zamyśliłam się — Złapała za swój kielich przelewając część piwa do jego i z szerokim uśmiechem podała go czarnowlosemu — czas na toast za zamienienie Yoty z tchórzliwego kociaka na mniej tchórzliwe lwiątko.
— Ghi! Trochę czasu jeszcze minie zamieni się w lwa — Gaajel wybuchł po tym śmiechem przez co twarz dziewczyny zrobiła się mocniej czerwona i nie miało to nic wspólnego z piwem — Właściwie Maya chciałem z tobą o czymś porozmawiać.
Głowa brązowowłosej uniosła się do góry dość entuzjastycznie jak na nią. Aż sama się za to skarciła w myślach. Nie powinna takich emocji okazywać przy nim. Chociaż może to już ten moment? Często na ich treningu wyobrażała sobie jak po wygranej powie mu, co do niego czuje. Ale planowała to dopiero po turnieju. A może Redfox chce...
— Jesteś moją najlepszą przyjaciółką... — No słodź mi dalej czarnowłosy Romeo. Mów dalej te przyjemne słówka — nigdy nie miałem przyjaciółki... Ale.. Chciałbym.. No potrzebuje porady. Chodzi o Levy.
Co kurwa?
— Chciałbym się z nią umówić, a kompletnie nie wiem jak się za to zabrać — Mężczyzna uśmiechnął się zakłopotanie, zaś brązowowłosa poczuła jakby ktoś niczym igłą przebił jej serce. Mu się podoba ten niski niebieski... Pokemon..? — wiem, że masz bardziej męskie obycie, ale także jesteś kobietą. Może umiałabyś mi coś doradzić.
Jestem kobietą... No co ty kurwa Redfox nie powiesz.. Zmusiła się do szerokiego uśmiechu zaciskając dłonie na spodenkach. Całe szczęście jakie dopiero co czuła po wygranej wyleciało z niej zostawiając tylko piwo ic nieprzyjemny gorzki posmak.
— N.. Napewno tego nie zrobisz jak będziesz tutaj siedział — Wstała od stołu łapiąc smoczego zabójcę za ramię — idź i ją zaproś, gdziekolwiek. Nawet tutaj na kielicha. No ruszaj się!
Zdziwiony pomrugał parę razy, ale zaraz kiwnął głową podnosząc się z krzesła dając Mayi kusztańca w bok w podzięce.
— Dzięki Maya. Naprawdę z ciebie równa babka! Liczyłem właśnie na takiego męskieg0 ducha!
Kobieta patrzyła jak czarnowłosy odchodzi w stronę dziewcząt, a sama odwróciła się do wyjścia nie chcąc patrzeć na te scenę. Powinna się tego spodziewać... W końcu faceci, a zwłaszcza on nie zainteresują się takim babochłopem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro