Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21. Towarzyska

   — Więc dlatego nic nie pamiętasz — westchnął Newt, kiwając głową. — Teraz rozumiem. A magii, której użyłaś nie potrafisz kontrolować.

   Do drzwi ponownie ktoś zapukał, pozwoliłam wejść. Natsu i Gray, jakby znowu rywalizowali, otworzyli drzwi z hukiem i jednocześnie wepchnęli się do pokoju, lądując na podłodze. Znowu się bili, a Newt przyglądał im się w osłupieniu. Kiedyś się przyzwyczai. Za nimi weszła ucieszona Lucy z Happym na rękach oraz Erza.

   — Hej, Newt! — przywitał się Happy.

   Exceed tylko skinął głową, patrząc ze zmrużonymi oczami, jak dwaj magowie toczą kolejną walkę.

   — Natsu! Gray! Przestańcie! Cała gildia Sabertooth was słyszy! — krzyczała na nich Lucy, ale to dopiero gniewne spojrzenie Erzy ich uspokoiło.

   Czerwonowłosa przysunęła krzesło od biurka i przystawiła je do łóżka. Usiadła na nim, zakładając nogę na nogę.

   — Yukino powiedziała, że się obudziłaś. Dobrze widzieć, że czujesz się lepiej.

   Choć tak nie wyglądałam. Jedną drugą ciała pokrywały bandaże, a uczucie pieczenia pojawiało się przy każdym ruchu. Oddychanie też trochę bolało, ale żyłam. Natsu usiadł na łóżku, Lucy oparła sie o szafkę nocną, a Gray o ścianę.

   — Wysłałam do Mistrza list, ale nie powinniśmy nadużywać gościnności Sabertooth — rzekła spokojnie, krzyżując ręce na piersi. — Nie pozwolimy jednak byś cierpiała podczas podróży.

   — Chyba nie chcecie mnie tu samej zostawić, prawda? — Przeraziłam się, a cały kolor odpłynął mi z twarzy.

   Erza uśmiechnęła się łagodnie.

   — Nie. Jasne, że nie. — Pokręciła głową.

   Natsu złapał za moją szklankę z sokiem i wypił całą zawartość, co spotkało się z krytyką Gray'a.

   — Zostaw to, żarłoku!

   — Cisza, lodówko! Rina i tak tego nie pije!

   Znowu kłócili się, atmosfera stała się bardziej napięta, między ich oczami tryskały pioruny, zawsze to samo... Erza wstała, a oni nagle zamilkli. Pięścią posłała obu na ścianę, pozostawiając pęknięcia.

   — Erza! Nie demoluj im gildii! — pisnęła przerażona Lucy.

   — To co ja mówiłam? — Odchrząknęła i ponownie usiadła. — A, tak. Na początku planowałam, by Lucy i Natsu z tobą zostali, ale Lucy musi zarobić na czynsz. — Blondynka spochmurniała na samo wspomnienie kwoty. — Ja złożę raport Mistrzowi osobiście. Dlatego Gray zostanie z tobą. Wrócicie, gdy będziesz w stanie.

   Ulżyło mi, że nie będę tu siedzieć sama. Szkoda, że pozostali będą musieli wrócić, ale wiedziałam, że mają swoje obowiązki. Przynajmniej jedna osoba zostanie.

   Uśmiechnęłam się lekko. Jeszcze dłuższą chwilę rozmawiałam z przyjaciółmi, a potem ich pożegnałam. Gray usiadł na miejscu wcześniej zajmowanym przez Erzę i uważnie przyglądał się szaremu Exceedowi. Nadal nie mógł uwierzyć, że to wielkie monstrum to mały kociak.

   — Nie jesteś zły, że musisz ze mną zostać? — spytałam, bo czułam się strasznie winna.

   — Nie przejmuj się tym. — Położył dłoń na mojej głowie i pogłaskał mnie, jak starszy brat głaszcze młodszą siostrę. — Byłoby gorzej gdybyś została sama. My, Fairy Tail, nie porzucamy towarzyszy i nie zostawiamy ich samych.

   Pokiwałam głową. Nagle Gray wstał i wziął tacę z naczyniami. Kierując się w stronę drzwi, zachęcał mnie bym trochę się ruszała, ale nie przemęczała. Gdy wyszedł, opadłam z jękiem na poduszki, bo gwałtowny ból przeszył mnie na wskroś.

   — Gildia to naprawdę coś niesamowitego — stwierdził Newt. — Takie poświęcenie dla towarzyszy. A właśnie... ten różówowłosy niedokarmiony dzieciak to twój brat? Pachnie kurczakiem.

   — N-nie. Natsu i ja mamy takie same włosy, ale nie jesteśmy spokrewnieni, chociaż jest dla mnie jak brat. — Podrapałam się po karku. — Rozmawiałeś z Exceedami z Sabertooth?

   Skinął głową.

   — Frosch i Lector. Nie rozumiem tylko tego stroju żaby, ale nie wnikam. Od kiedy żyłem wśród ludzi lub Exceedów minęło parę lat. Sam już nie wiem, nie moja epoka.

   — Jesteś aż tak stary?

   — Wypraszam sobie. Mogę mieć ponad dwieście lat, ale w postaci potwora nie zestarzałem się o włos! — Zastygł uszami, nasłuchując. — Mhm.

   — Ktoś się zbliża? Gray?

   Pokręcił głową.

   — Chodźmy. — Zeskoczył z łóżka. — Pozwiedzajmy tymczasowy dom. — Skrzywiłam się na jego słowa. To tylko dwa tygodnie... miałam nadzieję, że czas minie szybko i bezproblemowo.

   Otworzyłam drzwi i wyjrzałam na pusty korytarz. Całkiem ładny. Poszłam w stronę rozmów i hałasu. Może nie było tutaj jak w Fairy Tail, bo znacznie ciszej, ale przynajmniej coś się działo. Rozejrzałam się po niektórych twarzach. Na samym dole schodów stał wysoki blondyn w fikuśnej masce.

   — Witaj, madame. Twoi towarzysze opuścili już gildię, ale ty jak rozumiem, zostaniesz na jakiś czas? — zapytał, kłaniając się nisko.

   — Niezbyt długo... — mruknęłam nieśmiało.

   — Jesteś nowa w Fairy Tail? Zapamiętałbym taką ładną buźkę chociaż... — Patrzył na moje włosy.

   — Natsu to nie mój brat.

   — Piękna i mądra. Rozumiem, że nie raz cię o to pytano — zachichotał. — Gray siedzi ze Stingiem, Yukine i Rogue.

   Przełknęłam głośno ślinę. Newt dotknął mojej nogi, aż drgnęłam. Musiałam dojść do ich stolika. Usiąść przy jednym stole z Rogue. Tylko dlaczego tak chciałam go unikać? Sting zauważył mnie, bo wstał i pomachał do mnie. Mag w masce uśmiechnął się wesoło.

   — Mistrz cię wzywa. Tak poza tym... jestem Rufus, madame. — Ukłonił się, przedstawiając siebie melodyjnym głosem.

   — Rinoa. — Podałam mu rękę, którą szybko cofnęłam, gdy ją ucałował.

   Odsunęłam się od niego. Dostrzegłam, że Rogue patrzył na mnie znad szklanki. Nie wydawał się zadowolony, ciekawe z jakiego powodu? Stanęłam obok nich, a Newt wskoczył na stół.

   — Mistrz gildii, jak mniemam. Dziękujemy za pomoc — powiedział grzecznie do Stinga. Urocze. Sting uśmiechnął się szeroko.

   Potem do Newta podszedł Lector i zaprosił go do zabawy. Z początku odmawiał, ale wreszcie się zgodził. Yukino klasnęła w dłonie, gdy zajęłam miejsce obok Gray'a.

   — Smoczyca wyszła z jaskini - zażartował Sting. — Widzisz, Rogue? I po co się zamartwiać i płakać? — mówił do przyjaciela, szturchając go łokciem w bok. — Rinaś. Cała i zdrowa.

   Rogue niechętnie spojrzał na mnie lekko czerwony ze złości. Otworzył szerzej oczy, sama niedługo zrozumiałam dlaczego. Dotknęłam policzka. Był gorący, więc głupie gadanie Stinga sprawiło, że się zarumieniłam. Bezsens. Rogue odrzucał Veronę, bo ktoś inny go interesował. Jeżeli mnie zależałoby na nim, też bym została odrzucona.

   — Rina, dobrze się czujesz? — spytał Gray, podnosząc się i przykładając mi dłoń, zimną jak lód, do czoła. Zrobił to specjalnie. Ten przyjemny chłodek...

   Sama również wstałam, uderzając dłońmi o stół.

   — Yukino, czy możesz zaprowadzić mnie do Verony? Chciałam jej podziękować za śniadanie. — Uśmiechnęłam się szeroko, ale nie szczerze. W tej sytuacji nie potrafiłam. 

   — Rinka, pogadaj potem z nami, dobra? — odezwał się Sting.

   Skinęłam głową.

   — Chciałam jeszcze raz podziękować za pomoc — mówiłam do Mistrza Sabertooth. Do Stinga. Podczast gdy Yukino wstawała. — Gdy tylko będę w stanie — najlepiej teraz, ale nie mogę  — opuszczę Sabertooth i wrócę do Fairy Tail.

   Nie chciałam tu być. Obok niego.

   — Nie przejmuj się. Jesteś przyjaciółką, więc zawsze mile widziana u nas. — Pomachał do nas wesoło, gdy odchodziłyśmy. Rogue również odprowadził nas wzrokiem.

   W co ja się wpakowałam?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro