Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Michael


Wysiadłem z samochodu, który zaparkowałem pod jej domem. Chłopakom nie podobało się to, że będą musieli wracać do domu autobusem czy czymś w tym rodzaju, ale w tej chwili mało mnie to obchodziło. To nie tak, że jako jedyny miałem prawko, po prostu czasami samochód brał tylko jeden z nas. Wiedzieli o moim „zadurzeniu" w Rebecce, a że coś się stało i musiałem do niej pojechać, musieli pogodzić się z tym faktem.

Zatrzymałem się przed drzwiami. To trochę dziwne, przyjeżdżać do dziewczyny, która nawet nie wie kim jesteś i z którą wymieniłeś może dwa zdania. Zresztą... mieliśmy się spotkać dopiero jutro. Przełknąłem ślinę i nacisnąłem dzwonek.

Czekałem chwilę, ale nikt nie otworzył. Mój telefon dał o sobie znać, więc wyciągnąłem go z kieszeni i spojrzałem na wiadomość.

Becca: otwarte

Becca: na górze

Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, rozglądając się. W całym domu panowała cisza, co oznaczało, że dziewczyna była w nim sama. Skierowałem się na schody i wszedłem na piętro. Dostrzegłem otwarte drzwi na końcu korytarza, wiec tam skierowałem swoje kroki. Usłyszałem coś na wzór pociągnięcia nosem. Zatrzymałem się w wejściu do pokoju, dostrzegając dziewczynę siedzącą na nisko osadzonym parapecie. Czyli musiała mnie widzieć.

- Becca? - widziałem jak jej ramiona powoli się unoszą i równie powoli opadają, jakby brała głęboki wdech. Odwróciła się powoli w moją stronę i podniosła na mnie wzrok. Jej oczy i nos były zaczerwienione, a policzki błyszczały się od łez. Niewiele myśląc podszedłem szybko do niej, ukucnąłem naprzeciwko i objąłem ją ramionami. Czułem jak się spina, ale zaraz zacisnęła dłonie na mojej koszulce, wtulając się we mnie bardziej i napierając na mnie swoim ciałem, przez co straciłem równowagę, lądując plecami na podłodze, ale chyba jej to nie przeszkadzało, bo tylko wtuliła się we mnie jeszcze mocniej. Objąłem ją ramionami w pasie i zacząłem delikatnie pocierać jej plecy. Czułem jej łzy na swojej szyi.

Może nie tak wyobrażałem sobie nasze „poznanie się", ale nie licząc płaczu i dość twardej podłogi było nawet nieźle.

Kilka minut później jej oddech był już spokojniejszy i chyba przestała już płakać, ale wciąż pozostawała na mnie.

- Używasz za dużo emotikonek - powiedziała cicho. Czułem ciepło jej oddechu na obojczyku.

- A ty piszesz zbyt poprawnie - odpowiedziałem.

- To zarzut? - podniosła się, przez co siedziała na mnie okrakiem. Wsparłem się na przedramionach, przyglądając się jej uważnie. - Michaelu Cliffordzie.

- Wiesz kim jestem?

- Przecież mieliśmy razem zajęcia - odparła. - Przepraszam za to, że musiałeś być świadkiem mojego załamania.

- Jest okay, każdy ma gorsze chwile.

- Ja mam je nadzwyczaj często - obserwowała mnie uważnie, kiedy zmrużyłem oczy. Zeszła ze mnie, siadając na podłodze i oparła się plecami o parapet. Podciągnąłem się siadając naprzeciwko niej. Wiedziałem, że jest coś co chce mi powiedzieć, ale nie jest tego pewna.

- O co chodzi?

- Jestem chora, Michael.





Jeszcze jeden? :D

Dodałam Choices z Calumem, więc zajrzyjcie no i pojawił się rozdział na LTAS :D

Lov U♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro